< SCHRONKULTURA | << GRY WIDEO
Rage 2

Okłada gry 'Rage 2' Producent: Avalanche Studios / id Software
Wydawca: Bethesda Softworks
Wydawca PL: Cenega Poland
Platformy: PC, PS4, XONE
Oficjalna strona: bethesda.net/game/rage2
Data premiery: 14 maj 2019

Rage doczekał się kontynuacji. Kontynuacji na którą (praktycznie) nikt nie czekał, wraz z piszącym te słowa. Po ponad 30 godzinach spędzonych przy nowej grze Avalanche oraz Id, odkryciu wszystkich lokacji i uśmierceniu setek przeciwników na wszelakie możliwe sposoby, wypadałoby abym skrobnął co nieco na jej temat. Co się zmieniło od czasów jedynki? Jest lepiej, a może gorzej?

Rage wydany w 2010 roku zebrał niejednolite oceny. Z jednej strony mieliśmy piękną grafikę, z drugiej problemy z teksturami i wydajnością, klimatyczny świat, ale wcale nie tak otwarty jakby większość z nas tego chciała (i myślała że będzie). Rzeczy które mi się podobały było tyle samo, co tych, które mi przeszkadzały. Zresztą problemy z silnikiem sprawiły, że z wszystkich stworzonych enginów Id software, Idtech 5 był wykorzystany raptem 5 razy (w tym w Rage właśnie), co przy ilości gier które wykorzystywały chociażby silnik Quake 3 jest wynikiem żenującym. No ale wspominek wystarczy, do Rage wrócimy zapewne kilka razy przy porównaniach, których nie da się uniknąć.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Za najnowszą odsłonę opisywanej gry odpowiada jak już wspominałem duet Id Software oraz Avalanche Studios. Ci pierwsi zajęli się głównie wspaniałym (ale o tym później) gunplayem, a drudzy całą resztą, dostarczając przy tym swój autorski silnik Apex. Jest on całkiem niezły, kreuje naprawdę piękne widoki, jest wydajny i efekciarski. Nie wiem na ile jednak jest to wina endzajnu, a ile samej decyzji twórców, ale mimo że widoczki, przyroda i pustkowia prezentują się wspaniale, tak budynki i ich wnętrza są raczej przeciętne. Do tego powtarzają się strasznie często, ot mamy dużo powtarzalnych rupieciarni, kilka kanałów (z czego kilka jest identycznych) i ze trzy bazy „Władzy”. Unikalnych lokacji jest bardzo mało. W porównaniu do jedynki gdzie zwiedzaliśmy wielkie (wręcz majestatyczne) wymarłe miasta, te skisłe mniej, lecz równie duże i ciekawe, oraz byliśmy co chwila częstowani monumentalnymi panoramami wymarłych metropolii, to jest to niestety poważny krok do tyłu. Inna sprawa że przemierzając pustkowia, często miałem wrażenie że gram w Mad Maxa, wcześniejszą grę Avalanche. Nie jest to jakoś szczególnie rażące, bo należę do mniejszościowego obozu, który uważa że tamta produkcja wcale nie była taka nieudana. W porównaniu do stylu jedynki, było to jednak lekkie rozczarowanie. Jeżeli jednak wolisz pustkowia w stylu wspomnianego Mad Maxa, to będziesz raczej zadowolony.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Clownapocalypse now!

Kontynuując wątek graficzno/silnikowy, na pewno trzeba wspomnieć że rozwałka prezentuje się bardzo dobrze, eksplozje są jak prawdziwe, a rozbryzgujący i gubiący kończyny przeciwnicy na pewno zadowolą każdego zwyrola. Niestety gra cierpi z powodu wyboru stylu graficznego. Nie zrozumcie mnie źle, to wszystko może się podobać, bo jest wykonane bardzo profesjonalnie. Niestety ktoś wylał na gotowy produkt hektolitry różowej i pastelowej farby. Ten kolor jest dosłownie wszędzie, na hudzie, na ścianach, przy zachodach słońca, przy wschodach, przy eksplozjach... No dosłownie wszędzie. Gra jest kolorowa i cukierkowa jakby ją tworzono w komitecie wyborczym Wiosny. Nie mogę tego znieść momentami. Wizja artystyczna Rage 2 leży absolutnie na drugim skraju spectrum od takiego Metro Exodus, gdzie wszystko było bure i smutno syfiaste (czyli zajebiste). Tutaj natomiast tylko patrzeć aż za rogu wyskoczy jakiś queer i poczęstuje nas przesłodzoną herbatką. Dramat, (zresztą to nie są jedyne różnice między filozofią jaką obrały sobie obie gry). Są oczywiście lokacje ciut bardziej ponure, ale nawet do jedynki nie ma to startu. Idzie się do tego niby w końcu przyzwyczaić, ale jest to okupione sporym wysiłkiem. Kolorowa postapokalipsa, proszę was, prędzej Clownapokalipsa.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Fabularnie gra nie wyróżnia się niczym specjalnym. Jest tylko pretekstem do robienia rozpierdolu, ot taki klasyk w gumie. Widać że gra się wywodzi z tytułu Id Software, bo autentycznie nie ma tutaj o czym pisać. Ot wielki zły cyber generał od Władzy chce przejąć władzę (wiem jak to brzmi) na pustkowiach. A my mamy mu skopać tyłek. Żadnych plot twistów, dylematów moralnych, ciężkich wyborów. Jedziesz do przodu i niszczysz obiekty (i zamieszkałych w nich oblechów). Ma to niewątpliwie swój urok, bo ile można się wzruszać i filozofować. Tutaj jedynym dylematem przed jakim staniemy, jest wybór broni i sposób w jaki przerobimy adwersarzy w parujący syf.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

A jest z czego wybierać! Autorzy nie poszli w ilość. Wszystkie wzory broni są przemyślane, oryginalne, można je ulepszać, no i najważniejsze dają masę radości. Shotgun jaki dano nam do dyspozycji, spokojnie łapie się do top 5 shotgunów w grach fps. Daje od cholery radości, przeciwników kosi jak zboże i robi mi się mokro za każdym razem kiedy słyszę dźwięk wystrzału. W zasadzie 80% gry przeszedłem tylko przy jego użyciu, i cholera, nie żałuje. Reszta giwer jakie dostajemy to obligatoryjny karabin szturmowy, który jest spoko, ale nie wyróżnia się na tle reszty broni niczym. Mamy też rakietnicę z możliwością samonaprowadzania się na kilku przeciwników. Tutaj klasyki się w zasadzie kończą, bo reszta broni jest już znacznie bardziej oryginalna. Wspomnieć wypada chociażby o rewolwerze który wbija w przeciwników zapalające pociski, które to następnie wedle władnego widzimisię odpalamy. Albo o „wyrzutni strzałek grawitacyjnych” który pozwala połączyć ze sobą dwa cele, a następnie pierdolnąć nimi o siebie. Wynalazków jest jeszcze więcej, ale te sobie odkryjecie już sami, bo jak napisałem wyżej, większość gry przeszedłem z shotgunem i niespecjalnie się przejmowałem resztą spluw.

W wersji deluxe mamy jeszcze rewolwer z jedynki i BFG z Dooma. Totalnie psują one balans gry, ponieważ oneshotują sporą część bossów, czyniąc bardzo prostą grę, jeszcze prostszą.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Przemoc jest na wysokim i zadowalającym poziomie. Przeciwników można rozczłonkować, rozerwać, odstrzelić kończyny czy przerobić w mieloną bardachę. Każdy psychol będzie zadowolony. Należy wspomnieć też o tym że to wszystko jest oprawione naprawdę wspaniałym gunplayem i feedbackiem trafień. Id Software zna się na swoim fachu (co nie powinno dziwić) i dzięki nim Rage 2 jest bardzo grywalny w sekcjach strzelanych.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Bronie to jednak nie wszystko, bo do dyspozycji dostajemy także szeroki wachlarz mocy specjalnych. Mamy typowo nudne i nieciekawe umiejętności defensywne (np. tarcza), jak i te świetne, dające masę radości jak slam (bohater wyskakuje wysoko w powietrze, aby z impetem walnąć w ziemie z pięści) czy czarna dziura która zasysa przeciwników i okoliczne śmieci w jedno miejsce. Pozwala to tworzyć świetne combo w którym to najpierw zlepiamy przeciwników, a następnie skaczemy w tę kule z ciał i ją rozdupczamy z pięści. Jest to niesamowicie efekciarskie i satysfakcjonujące. Do tego używanie mocy jest bardzo intuicyjne i proste. Przerobienie pancura na sieczkę za pomocą jednego ciosu jest cudownym przeżyciem. Ogromny plus!

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Rozpierdol i efekciarstwo

Jak mawiał Batman czy inny Super Man, „Z wielką mocą wiążę się wielka odpowiedzialność”, tutaj niestety nie ma to absolutnie miejsca. Bohater napakowany srogim arsenałem i mocami rodem z X-Manów, jest praktycznie nie do powstrzymania. Grałem na początku na trudnym, i tak od 5 godziny przesiadłem się na Nightmare. Rage 2 praktycznie nie stawia przed graczem żadnego wyzwania hp mamy od cholery, a i je da się podnieść. Przeciwnicy zadają śmieszne ilości obrażeń, kiedy my mamy przynajmniej kilka zabawek pozwalających ich one shotować. Liczę że zapowiedziane DLC będą stanowiły większe wyzwanie, bo na chwilę obecną jest rażąco za łatwo. Nawet konwoje które na początku sprawiały mi problemy, są przeze mnie teraz demolowane wręcz od niechcenia. No nie tak to powinno wyglądać.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Przez to wszystko widać jak na dłoni, że autorom Rage 2 przyświecały zupełnie inne ideały niż ekipie odpowiedzialnej za Metro Exodus. Ten pierwszy jest grą lekką i przyjemną, gdzie koncept apokalipsy nie przyprawia o dreszcz przerażenia. Ot jebło to jebło. Metro było przerażające i oj jak bardzo nie chciałbym się w tamtym uniwersum kiedyś obudzić. Głód, brud i ubóstwo. Ot dół przy akompaniamencie niezłej fabuły która potrafi poruszyć. W Rage 2 natomiast mamy obraz zagłady, która przypomina bardziej park tematyczny otworzony przed Disneya. Ot, dużo radosnych wybuchów i efekciarstwa na każdym kroku. Do tego gra jest bardzo bezpieczna, nie porusza żadnych ważnych tematów. Nie ma epidemii narkomanii (pojedyncze ćpuny i alkusy się znajdą i tyle), prostytucji czy czegokolwiek w tym stylu. Za grzecznie.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

Inne jest też podejście do samego strzelania (czyli de facto najważniejszego elementu każdego FPSa), jak już mówiłem Rage 2 ma fenomenalny gunplay i świetnie do niego pasuje. W Metro Exodus strzelanie starano się pokazać bardziej realistycznie, każda kula miała znaczenie, a i często doradzano nam aby zachować zimną krew i nie rozpętywać strzelaniny, albo kogoś oszczędzić. W Rage 2 taka filozofia nie znajduje zastosowania, tutaj się jeńców nie bierze. Zatem zastanówcie się dwa razy co jest dla Was ważniejsze. Fabuła i klimat, czy rozpierdol i efekciarstwo. Jeżeli umiecie wybrać, tak wiecie już która gra przypadnie wam bardziej do gustu.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

I z tymi wnioskami się będziemy powoli żegnać. Grę jak najbardziej polecam, ma swoje wady oraz niezbyt pasujące mi rozwiązania. Jednak bardzo mnie wciągnęła, dała masę radości, i najprawdopodobniej do niej jeszcze wrócę. Szkoda że nie dostaliśmy trybu co-op, bo byłby tutaj bardzo fajnym dodatkiem, no ale nie można mieć wszystkiego.

Rage 2: ilustracja
Rage 2: ilustracja

PS: Rage 2 niedawno dostał pierwszą większą łatkę, która pozwala na nowo „zasiedlać” obozy wroga wcześniej już wyczyszczone. Jest to bardzo dobra opcja, bo pod koniec gry robiło się pustawo i smutno, a tak można prowadzić sieczkę bez końca (za dodatkowe nagrody). Do tego sporo fixów i kilka innych bajerów, jak to patche. Przed nami także dwa płatne dlc z nowymi lokacjami, fabułą, mocami i spluwami. Istnieje szansa że gra jeszcze zabłyśnie (o ile nie są to dlc już dawno zrobione i wycięte z gry, co niestety w dzisiejszych czasach wcale by mnie nie zdziwiło) jeżeli twórcy wezmą sobie do serca uwagi graczy.

Ocena: 7/10

Rage 2: ilustracja

Plusy:
- fenomenalny gunplay oraz feedback trafień,
- wciąga,
- dobra grafika,
- niezły soundtrack,
- starcza na całkiem długo.

Minusy:
- za prosta nawet na najtrudniejszym poziomie trudności,
- kolorowa i wesołkowata, nie ma tutaj klimatu ciężkiego post-apo;
- po jakimś czasie wkrada się monotonia,
- taki sobie model jazdy,
- miałka fabularnie.


Bethesda Polska

Chciałbym podziękować firmie Bethesda Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

© 2019 Grzegorz 'Morbid' Markowski

< SCHRONKULTURA | << GRY WIDEO