< SCHRONKULTURA
MUZYKA

Muzyka

Pozycje poniżej tu przedstawione, zaliczają się "produktów" muzyki popularnej, które w tytule bądź też w treści zahaczają o klimaty postnuklearne czy postapokaliptyczne. Aby jakiś album się tutaj znalazł nie musi być "wypełniony po brzegi" utworami w tej tematyce. Wystarczy jeden cytat, nawiązanie czy też skojarzenie, którego wychwycenie da nam wiele radości, że tematyka związana wojną jądrową jest również wykorzystywana przez twórców muzyki;-). Wasze propozycje do tego działu są mile oczekiwane i widziane :-)

Artykuły muzyczne:



Fallout - Fallout

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1981
Utwory inspirowane: ...

Taką nazwę nosiła grupa założona pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w Nowym Jorku przez Petera Steele i Josha Silvera. Jaką muzykę grał ten zespół - trudno jest mi powiedzieć - nie mam nic z jej dokonań ;-). W 1982 roku Fallout się rozpadł, a Peter Steele założył zespół Carnivore.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Black Sabbath - Paranoid

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1970
Utwory inspirowane: War Pigs, Iron Man, Electric Funeral
Strona internetowa: www.blacksabbath.com

Black Sabbath to zespół, o którym każdy słyszał, choć może nawet o tym nie wiedzieć. Żeby jednak całkowicie wyjaśnić sprawę, wystarczy podać imię i nazwisko wokalisty grupy, Ozzy'iego Osbourne'a. Zespół grający na początku bluesa postanowił zmienić repertuar, bo chcieli grać coś czego nie grał nikt. Nazwany prekursorem metalu, wydał w roku 1970 dwie pierwsze płyty: Black Sabbath i Paranoid. Druga, bo o niej tu mowa, zawiera w większości utwory właśnie o paranoi czy samotności.

Album otwiera poprzez mocne uderzenie utwór "War Pigs" - potężna i głośna gitara od razu tworzy w głowie ponury obraz pustki, a kiedy dochodzi do tego syrena alarmowa, wiemy, że nic dobrego nas nie czeka. I tak jest w istocie, bo gdzieś właśnie odbywa się zebranie generałów - obmierzłych świń, które planują jak wygrać kolejną wojnę, zaślepieni złością i nienawiścią do ludzkości, wojnę, na której miliony będą walczyć i umierać.

A politycy? Oni, jako trochę bardziej eleganckie świnie siedzą sobie w domach i planują na wielkiej szachownicy, co zrobić dalej i ilu więcej ludzi wysłać do boju - w końcu to one zaczęły tę wojnę i to one ją skończą. Ale nie tak jak myślą, bo czas pokaże, jaki to wszystko będzie miało finał. Świat zatrzymał się w ciemności, oświetla go już tylko pożoga płonących ciał i zniszczeń. Świnie nie mają już władzy, bo nie mają nad kim władać, bo nadszedł Dzień Sądu. Korzą się przed samym Bogiem błagając o przebaczenie, ale w nadchodzącej całkowitej ciemności widać już tylko skrzydła Szatana zasłaniające Słońce i jego okropny, przeraźliwy śmiech. Wtedy wpadamy w spiralę, wszystko się kręci, wiruje, aż po prostu znika. Mimo iż taki obraz wojny jest z pewnością trochę naiwny, czai się w nim trochę prawdy.

Innym utworem, który można by - z odrobiną wyobraźni - podpiąć nawet pod Fallouta, jest "Iron Man", który chyba znają wszyscy, szczególnie po spopularyzowaniu go przez film o tym samym tytule. Opowiada historię człowieka, który chcąc uratować ludzkość, zmienia się w potwora. Zaczyna się dialogiem osób, które znajdują go po transformacji, ale nie przejmują się nim ani trochę - bo po? Nie wiadomo nawet czy żyje, czy nie, więc po co się trudzić? Nie wiedzą, że stał się człowiekiem ze stali właśnie dla nich. Odrzucony i znienawidzony postanawia się zemścić, naprawić swój błąd, jakim było uratowanie istot tego niegodnych. A kiedy w końcu zaczyna, wszyscy są przerażeni - i nie mogą nic na to poradzić.

Mnie przypomina to trochę historię Mistrza, który chcąc odkryć źródło mutacji (przecież te zmutowane stwory atakowały ludzi na szlakach), znalazł się w Kadziach, gdzie także uległ transformacji i zrozumiał, że może po swojemu naprawić świat. A może historię człowieka mieszkającego w przytulnej Krypcie Trzynaście, który musiał opuścić, aby uratować ludzi w niej mieszkających? Człowieka, który także uległ swoistej transformacji po wyjściu na świat, na zupełnie nowy i nieznany świat, na który potem został skazany przez swoich przyjaciół? Tylko, że w tym wypadku, tym człowiekiem byłeś Ty i to Ty zdecydowałeś czy zmienić się w takiego "Iron Man'a" i ukarać przyjaciół (zakończenie z negatywną karmą), czy też nie...

Ostatni utwór, "Electric Funeral" powolny, mętny i ponury, niemalże rozkładający się, opowiada o wybuchu bomb atomowych w świecie przyszłości. Już na samym początku błysk światła na niebie ostrzega o nadchodzącym końcu, już na wszystkie strony rozlewa się atomowa fala, zmieniająca domy w proch, roztapiająca ludzi. Wszystko to spowodowane szałem robotów niewolników, którym powierzono wszystkie funkcje, wszystko to płonie, rozpływa się topnieje, na elektrycznym pogrzebowym stosie. Ziemia pęka, umiera, już tylko napromieniowany płacz chmur jest w stanie przynieść ulgę w płonącej śmierci.

© 2009 kaznodzieja_nowej_ery

⇒ Menu

Black Sabbath - Dehumanizer

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1992
Utwory inspirowane: Computer god, TV Crimes, Letters From Earth
Strona internetowa: www.blacksabbath.com

W 1979 drogi Ozzy'ego Osbourne'a z grupą Black Sabbath się rozeszły. Ozzy postanowił pogrążyć się w alkoholowym nałogu, zaś jego koledzy z grupy postanowili działać dalej razem. Problemem był wybór wokalisty. Wielkiego Ozzy'ego zastąpił mały wzrostem, ale posiadający potężny - jak ściany katedry - głos Ronnie James Dio. Znany m.in. ze współpracy z grupą Rainbow. Panowie nagrali sporo muzyki, która dorównała i w sumie przewyższyła dawne dokonania z Osbournem i ich drogi się rozeszły. Dio utworzył własną grupę o jakże skomplikowanej nazwie Dio, a w historii Black Sabbathu nastąpiły chude lata. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych muzyka grupy z płyty na płytę łagodniała, nie wywołując wśród fanów zamierzonej zapewne reakcji.

Lata dziewięćdziesiąte to istna rewolucja w muzyce. Pudel metal dostaje kopa od grunge'u, a w modzie staje się ostre i ciężkie granie. W wyniku różnych ruchów towarzyskich nagle w ekipie Black Sabbath (którą w sumie tworzył już tylko lider zespołu - Tonny Iommi) z powrotem znalazł się Ronnie James Dio. Panowie ostro zabrali się do roboty, pracując nad nowym albumem. Tematyka płyty została dobrze zainspirowana ówczesnymi wydarzeniami na świecie, m.in. "telewizyjną wojną" w Kuwejcie. A to wpłynęło na tematykę albumu, daleką od metalowej sztampy pełnej "seksu, wódy i smoków".

"Dehumanizer" - album, który został wydany w 1992 roku, zawierał muzykę mroczną ale przede wszystkim ciężką, jak niczym walec drogowy. Potężne riffy Iomiego współgrały w równie potężnym głosem Dio, lecz efekt ten nie przypadł do gustu krytyce jak i części fanów. Album został wówczas niedoceniony, przykryty szumem wokół muzyki z Seatle.

Dziś zaś możemy się cieszyć tym sporym kawałem ciężkiego, rasowego grania. Utworami inspirowanymi "klimatami" są nagrania "Computer God", "TV Crimes" oraz "Letters From Earth". Wojna atomowa, telewizja dla której nie ma żadnych świętości, ekologiczna katastrofa. Wszystko co tylko potrafi odczłowieczyć osobę ludzką robiąc z niej...

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Carnivore - Retaliation

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1987
Utwory inspirowane: Ground Zero Brooklyn

W 1982 roku rozpadł się zespół Fallout, a jego lider - Peter Steele - założył grupę Carnivore, grająca brutalną odmianę punk-rocka, metalu oraz hard-core. Na muzykę tego zespołu (mimo cokolwiek "ciężkiej" oprawy) warto zwrócić uwagę. A to choćby przez tematykę podejmowaną w tekstach i podawaną w bezkompromisowy sposób: wojna atomowa, konflikty na tle rasowym czy religijnym.

Przekaz Carnivore był na tyle kontrowersyjny, że w wyniku różnych pogróżek (zarówno ze strony prawicowych grup religijnych jak i tych lewicujących) zespół uległ rozwiązaniu. A Peter Steele wraz z dawnym kolegą z Fallouta - Joshem Silverem, założył w 1991 roku zespół Type O Negative, który stał się jednym z najciekawszych i najlepszych zespołów powstałych w ubiegłym wieku :-).

© 2007 Squonk

⇒ Menu

The Doors - Waiting For The Sun

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1968
Utwory inspirowane: The Unknown Soldier
Strona internetowa: www.thedoors.com

Wedle legendy w roku 1965 dwóch znajomych ze studiów reżyserskich spotkało się na ogrzewanej lipcowym słońcem plaży Los Angeles. Najprawdopodobniej obaj będący pod wpływem nie do końca legalnych używek, postanowili założyć zespół zaraz po tym, jak młodszy z nich - Jim Morrison - zaprezentował piosenkę z koncertu rockowego, jaki usłyszał w swojej głowie i skrzętnie zanotował. Mając już wokalistę, pianista Ray Manzarek (który już wcześniej nagrywał swoją muzykę jako Screamin' Ray Daniels) zwerbował perkusistę John'a Densmore'a, który z kolei miał za znajomego Robby'ego Kregier'a - gitarzystę flamenco, którego styl bardzo odpowiadał pozostałym muzykom. Czwórka, po kilku nieudanych próbach odnalezienia odpowiedniego basisty uznała, że może ruszać na podbój muzycznego światka nawet i bez niego (przynajmniej w występach na żywo), zostawiając to stanowisko Manzarkowi i w ten sposób założyła zespół, który, jak pierwszy odlot na kwasie, miał na stałe wryć się w umysły ludzi - The Doors.

Po dwóch latach występowania w bardziej i mniej obskurnych klubach wydali swoją pierwszą(i najlepszą moim zdaniem) płytę, ale nawet taki jedenastominutowy "The End" nie ma w sumie aż tak dużo wspólnego z post-apokalipsą dosłowną czy metaforyczną, więc raczej dla typowego zjadacza napromieniowanego chleba nie będzie miała zbyt wiele do zaoferowania. To "po prostu" wspaniały album.

Ale z kolei trzecia płyta - Waiting For The Sun, choć już nie tak dobra jak poprzednie dwie, i tak trzyma się solidnie z takimi utworami jak "spanish Caravan", "Not To Touch The Earth", "Yes, The Rivers Knows" (jakkolwiek hipisowsko by to nie zabrzmiało), "Five To One", czy w końcu "The Unknown Soldier", choć tylko ten ostatni może w "czysty" sposób zainteresować Schronionych.

Zaczyna się spokojnie, Morrison "szepliwym" barytonem mówi, że woli poczekać do końca wojny aż obaj będą dorośli, po czym słodkim głosem zaczyna śpiewać o tym, jak rodzina z dziećmi je śniadanie przy wiadomościach, karmieni telewizją, aż stwierdza zniżonym głosem, że kula trafia prosto w hełm i to koniec dla nieznanego żołnierza. Tutaj następuje przerwa w muzyce i miniscenka, w której słychać żołnierskie rozkazy i egzekucje (czy wysyłanie na wojnę nie jest w sumie formą egzekucji?). Tutaj Morrison mówi o stworzeniu grobu dla żołnierza i znów powraca do rodziny przed telewizją (być może to kolejna wojna? lub po prostu kolejna nieznana ofiara). I tu następuje najbardziej wspaniały moment, słodka ironia - wraz ze śmiercią żołnierza kończy się wojna, kończy się wszystko, Morrison wykrzykuje i śmieje się w ekstazie, zespół gra głośniej i szybciej, w tle słychać dzwony i okrzyki zadowolonej ludności, bo to już przecież koniec...

Choć dźwiękowo i melodyjnie utwór może nie krzyczeć akurat o apokalipsie, bo muzycznie jest on bardzo przyjemny i dosyć chwytliwy (pisany był z myślą o listach przebojów), to jednak nie wydaje mi się, aby stanowiło to na jego niekorzyść, wręcz przeciwnie, w ten sposób umacnia tylko utwór w szyderstwie, pokazuje jakim szaleństwem jest wojna, nieważne jaka(pisany w czasach wojny w Wietnamie).

Na myśl przychodzi wyszperana onegdaj przez KeniGa bajka z 1939 "Peace On Earth", w której sytuacja jest właściwie taka sama. Rodzaj ludzki kończy się wraz ze śmiercią ostatnich żołnierzy, a na Ziemi zaczynają w pokoju rządzić zwierzęta. Animację tę na pewno kilka razy powtarzano, niewykluczone więc, że i Jim Morrison ją oglądał, a że czerpał inspirację nawet z filmów dla dorosłych, to dlaczego i nie z tych dla dzieci?

Tym mniej zaznajomionym z językiem angielskim chciałbym przedstawić tłumaczenie - właściwie mojej interpretacji - utworu "The Unknown Soldier".

The Unknown Soldier
Nieznany Żołnierz
Wait until the war is over
And we're both a little older
The unknown soldier

Breakfast where the news is read
Television children fed
Unborn living
Living, dead
Bullet strikes the helmet head

And it's all over
For the unknown soldier
And it's all over
For the unknown soldier

Comp'nee
Halt
Present
Arms

Make a grave for the unknown soldier
Nestled in your hollow shoulder
The unknown soldier

Breakfast where the news is read
Television children fed
Bullet strikes the helmet head

And, it's all over
The war is over
It's all over
The war is over
It's all over
Poczekajmy do końca wojny
Aż poczujemy się trochę mocniej
Nieznany Żołnierz

Telewizor, stół i chleb
Wszystko co potrzebne jest
Żywi, martwi
Martwi żywi
Kula trafia prosto w hełm

I tak skończył
Nieznany Żołnierz
I tak skończył
Nieznany Żołnierz

Kompania
Stój
Prezentuj
Broń

Znajdź grób dla Nieznanego Żołnierza
Pośrodku odznaczonego ramienia
Nieznany Żołnierz

Telewizor, stół i chleb
Wszystko co potrzebne jest
Kula trafia prosto w hełm

I to już koniec
Koniec wojny
Już po wszystkim
Koniec wojny
To już koniec

© 2009 kaznodzieja_nowej_ery

⇒ Menu

Enchant - Juggling 9 Or Dropping 10

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 2000
Utwory inspirowane: Traces
Strona internetowa: www.theoasis.cc

Enchant jest przedstawicielem nowego nurtu w rocku progresywnym - choć wykonuje muzykę w swoim specyficznym stylu. A jest on pełen szerokich inspiracji - od metalu po jazz - wszystko podlane popowym zacięciem, co wcale w tym przypadku nie jest zarzutem.

Utwór Traces przedstawia historię całkowitego zniszczenia środowiska w którym żyjemy. Tekst koresponduje z "lepką" muzyką, która z minuty na minutę staje się coraz bardziej zimna i osaczająca słuchacza.

Ciekawostką jest fakt, że zespół Enchant pochodzi z okolic San Francisco ;-)

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Fear Factory (4 pierwsze płyty)

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1993 - 1998
Utwory inspirowane: płyty: The Soul Of The New Machine, Demanufacture, Obsolete, Digimortal
Strona internetowa: www.fearfactory.com

Fear Factory grają muzykę będącą mieszanką death-metalu i industrialu. To jeden z pierwszych zespołów, który do death-metalu dodał elektronikę (w małej ilości) oraz czysty melodyjny wokal. Zespół od pierwszej płyty opowiada historię o walce ludzi z maszynami, którą na kolejnych płytach powoli przegrywamy, a na Digimortal nie ma już nadziei.

Klęska "zaczyna" się na trzeciej płycie Obsolete, gdzie ludzie nie mają szans wygrać z maszynami, ale cały czas mają nadzieję. Ludzie, którzy przeżyli wojnę są "szczęśliwi w nowej cywilizacji" (czyt. są niewolnikami bezdusznie katowanymi przez maszyny) lub partyzantami, którzy bezskutecznie starają się pokonać mechaniczne zło. Np. utwór Edgecrusher opowiada historię pół człowieka - pół maszyny (w którym górę biorą cechy ludzkie), który stara pomóc się ludziom. Kolejny utwór Smasher/Devourer jest o H-K (Hunter-Killer) - maszynie, która ma znaleźć i zniszczyć Edgecrusher'a.

Hi-Tech Hate jest o człowieku przemawiającym z megafonem przed maszynami, a kolejny - Freedom Of Fire - jest o tym, jak "policja przyszłości" aresztowała tego człowieka... i najprawdopodobniej zabiła (oczywiście policja to maszyny, przed którymi nic się nie ukryje).

Przykład okładki Przykład okładki Przykład okładki

Każda płyta to tak naprawdę osobna historia, jak niczym dobra książka S-F. Zaczynało się niewinnie od tego, że bez maszyn nie możemy funkcjonować, a skończyło się na "Man Is Obsolete, Erased, Extinct...". Wiemy już skąd ludzie odpowiedzialni za film Matrix brali inspirację :-).

Naprawdę kawał dobrej muzy z nieziemską wręcz 'mechaniczną' perkusją i genialnym wokalem Burtona C. Bella (który napisał wszystkie teksty i stworzył tą historię). Grzechem byłoby nie posłuchać...

© 2007 Scumgrief

⇒ Menu

Genesis - Trespass

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1970
Utwory inspirowane: Stagnation
Strona internetowa: www.genesis-music.com

W tym roku (czyli w 2007) zespól Genesis odbył wielką, światową trasę. Pierwszą od dziewięciu lat, kiedy to promocja płyty "Calling All Stations" (nagranej z Rayem Wilsonem jako wokalistą) zakończyła się tylko koncertami w Europie. Płyta ta, mimo wysokiego poziomu artystycznego, komercyjnie nie chwyciła - a przynajmniej na takim poziomie, jakiego oczekiwali dwaj założyciele grupy Tony Banks i Mike Rutherford. Działalność zespołu została więc zawieszona na czas nieokreślony.

Minęło trochę lat. Z pogłosek o tym, że mogłaby dojść do skutku wielka trasa koncertowa z udziałem dawnych członków grupy - Petera Gabriela i Steva Hacketta - ciągle wychodziło nic. Za to do grupy postanowił wrócić sam Phil Collins, który zakończył swoją karierę solową (dla której odszedł w 1996 roku). To co przygotował zespół dla swoich fanów było idealną mieszanką starych i nowych nagrań, perfekcyjnie wyważoną, bez żadnego lizusowskiego mrugania okiem i odcinania kuponów dawnej sławy. Zresztą sława Genesis nigdy nie zgasła, choć powrót Phila Collinsa na pewno ją jeszcze mocniej rozpalił.

Podczas trasy, najstarszym utworem jaki wykonywała grupa była "mieszanka" z 1973 roku z płyty "Selling England By The Pound" - instrumentalna część "Firth Of Fifth" połączona z "I Know What I Like (In Your Wardrobe)". Ale wprawne ucho fana zespołu w tym medleyu usłyszy krótki fragment jeszcze starszego utworu. To "Stagnation" z 1970 roku z płyty "Trespass".

Utwór zaczyna się "dedykacją":
Thomasowi S. Eiselbergowi, bardzo bogatemu człowiekowi Który był na tyle mądry, że wydał swoją fortunę na zagrzebanie się na wiele mil głęboko w ziemi. Jako jedyny członek ludzkiego gatunku który przeżył. On odziedziczył cały świat. (tłumaczenie: Wydawnictwo RockSerwis)

Co później czułby taki człowiek - radość, smutek czy też popadłby w szaleństwo? O tym właśnie jest ten utwór.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Steve Hackett - Spectral Mornings

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1979
Utwory inspirowane: Ballad Of The Decomposin Man
Strona internetowa: www.stevehackett.com

Steve Hackett to były gitarzysta zespołu Genesis, z którego odszedł w 1977 roku. Jego twórczość solowa w początkowym okresie miała nawet większe powodzenie u publiczności, niż dokonania macierzystego zespołu. Później jednak Genesis przeistoczyło się w światową megagwiazdą wypełniającą stadiony, a Steve Hackett pozostał w swojej muzycznej niszy - do dziś tworząc ambitny rock, pełen wpływów muzyki etnicznej czy poważnej.

Utwór Ballad Of The Decomposin Man jest umieszczony w tym spisie trochę na siłę. To znaczy, trzeba się bardzo skojarzeniowo wysilić, aby odszukać jakiś "klimatyczne" powiązania ;-). A jednak one są, gdyż tekst piosenki jak i sama muzyka w sam raz pasowałaby do tanecznej imprezy zorganizowanej przez ghule. Lub też wyobraźcie sobie, że wchodzicie do ponurego Necropolis, a z ruin, skądś dobiega do nas ta "koszmarnie upiornie sympatyczna muzyka". Brrr... ;-)

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Iron Maiden - Piece of Mind

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1983
Utwory inspirowane: Revelations oraz Die With Your Boots On
Strona internetowa: www.ironmaiden.com

Dzięki nagraniu płyty "Piece of Mind" zespół Iron Maiden, wreszcie zaczął stawać się Iron Maiden. Czyli rzetelną i uczciwą instytucją, dającą muzyczną radość rzeszy fanów już od trzydziestu lat. Uczciwość i rzetelność to słowa nie na miejscu? Ja uważam, że jak najbardziej na miejscu, choćby dlatego, że muzycy (mimo wielu perypetii) nie pogubili się w biznesie i nie stali się karykaturą samych siebie z przeszłości. Rzesze fanów, w przedziale wieku od kilku do kilkudziesięciu lat, które towarzyszyły zespołowi podczas ich imponującej trasy z 2008 "Somewhere Back in Time" tylko to potwierdzają.

Cała "Piece of Mind" aż roi się od kulturowych cytatów i odniesień. Mamy mit o Ikarze, zmagania z II Wojny Światowej, ludzi pierwotnych oraz "Diunę" Franka Herberta (określonego przez wokalistę zespołu - Bruce'a Dickinsona mianem fiuta za brak zgody na umieszczenie na albumie cytatu z jego dzieła). Tematykę "klimatyczną" na "Piece of Mind" eksploatują utwory "Revelations" oraz przede wszystkim "Die With Your Boots On".

"Revelations" porusza sprawy religii, wiary, które reprezentuje Biblia (ang. Revelation - objawienie) oraz przeciwstawne im koncepcje Aleistera Crowleya, który uważał religię za coś bezużytecznego i powodującego ludzką bezmyślność. W tym koncepcyjnym sporze, po środku jednak zawsze będzie człowiek, który z religią czy bez niej, będzie musiał stawiać czoła trudnościom losu.

"Die With Your Boots On" to utwór poruszający możliwość zagłady ludzkości w kontekście apokaliptycznych przepowiedni, których autorem może być Nostradamus (Francuz występujący w piosence). Jednak prawda jest tylko jedna i można ją odnieść do całego profetycznego postapo:

Przez trzęsienia ziemi i śmierć głodową.
Władcy wojen powstają.
Terror, Śmierć, Zniszczenie
przelewają się ze wschodnich piasków,
Ale prawda wszystkich przepowiedni,
Jest w Twoich rękach.

(tłumaczenie ze strony doman.fc.tripod.com/polska/ironmaiden)
Częściowo oparto na artykule "Demontaż - Piece of Mind" z czasopisma Teraz Rock nr 5/2009.

© 2009 Squonk

⇒ Menu

Kazik - Melassa

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 2000
Utwory inspirowane: Mars napada

W 2000 roku ukazała się kolejna solowa płyta Kazika Staszewskiego, znanego też jako lidera zespołu Kult. Na tej eklektycznej płycie wyróżnia się utwór Mars napada, w którym Kazik opisuje aktualną wówczas sytuację polityczną w Polsce - widzianą w kontekście inwazji marsjan. Choć nie tylko.

Panika oraz zamieszanie na pewno towarzyszyło by zbliżającemu się zagrożeniu wojny atomowej. A jak by to mogło wyglądać w naszym kraju? Niekończące się msze, procesje, pielgrzymki? Kawaleria na ładnych konikach idąca na wroga? Odpowiedzcie sobie na to sami.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Linkin Park - A Thousand Suns

Okładka płyty Linkin Park Rok wydania: 13 września 2010 (Polska), 14 września 2010 (Świat)
Gatunek: rock elektroniczny, rock alternatywny
Długość: 47:56
Wytwórnia: Warner Bros. Records
Producent: Rick Rubin, Mike Shinoda

Wyrzucono pojedynczy pocisk załadowany całą energią wszechświata. Żarzący się słup dymu i płomienia, jasny jak dziesięć tysięcy słońc, wzniósł się w całej swej wspaniałości...
- Mahabharata

Te słowa ze starożytnej hinduskiej księgi przywołują dziś skojarzenia oczywiste dla czytelników Schronu. Tłumaczą także doskonale tytuł czwartego albumu studyjnego amerykańskiego zespołu Linkin Park. Zespół ten jest dla mnie szczególny - jest ze mną właściwie od podstawówki. To chłopcy z Linkin Park otworzyli mi oczy na wiele innych gatunków muzyki, poniekąd ukształtowali mój gust.

[Czytaj całość recenzji]

© 2012 Wrathu

⇒ Menu

L.U.C & Rahim - Homoxymoronomatura

Okładka płyty Homoxymoronomatura Data wydania: 19 października 2007
Gatunek: hip-hop, trip hop
Długość: 61:08
Wytwórnia: Kayax
Producent: L.U.C

Płyta ta, o dość oryginalnie brzmiącym tytule Homoxymoronomatura, to koncepcyjny album, najogólniej ujmując hip-hopowy, wykraczający jednak poza granice gatunku. Odpowiadają za niego Łukasz „L.U.C” Rostkowski oraz Sebastian „Rahim” Salbert. Dedykowana symbiozie ludzi i Ziemi Homoxymoronomatura opowiada historię ludzkości – od powstania świata po sprowadzony przez siebie koniec. Tak, zdecydowanie nie jest to zwykły album powstały w kolaboracji dwóch raperów.

[Czytaj całość recenzji]

© 2016 Wrathu

⇒ Menu

Metallica - Kill 'Em All

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1983
Utwory inspirowane: The Four Horsemen przede wszystkim - ale w sumie to cały album
Strona internetowa: www.metallica.com

Debiut - można powiedzieć o pierwszej płycie Metalliki. Tyle, tylko tyle i aż tyle. O to młode chłopaki żyjący w miejscu, które mieszkańcom tej części Europy może naiwnie kojarzyć się z rajem na Ziemi - czyli w słonecznej Kalifornii - zamiast tworzyć radosną muzykę o zaliczaniu kolejnych panienek i korzystaniu z życia, postanawiają prać brudy tego świata w - a jakże - brudnej i ostrej muzyce. Biorą na warsztat punkową zadziorność i szczerość i łączą ją z polotem i precyzją wykonania godną wyspiarskiej fali nowego heavy metalu. Dostajemy nowy gatunek - thrash metal, który na następnych płytach Metallica wypoleruje i wygładzi w potężny monument.

Ale najpierw musi być debiut, pierwsza płyta - która pokaże światu - tak to my! Jaka jest muzyka na tej płycie? W skrócie pisząc - szybka, hałaśliwa i jakoś tak szczenięco szczera w swoim przekazie. Każdy utwór na tej płycie mógłby posłużyć za oprawę muzyczną filmu w stylu pierwszego Mad Maxa - szaleni bandyci i nie mniej szaleni stróże prawa, każdy walczy o swoje w świecie pełnego upadku, który przynieśli czterej Jeźdźcy Apokalipsy - The Four Horsemen. Metallica jednak nie fascynuje się takimi klimatami - raczej jako młodzi ludzie - zespół szuka odpowiedzi na pytanie jak się w nich odnaleźć. Dać się im porwać czy też iść swoją drogą.

I jak wszyscy młodzi ludzie - mieć tą naiwną wiarę w możliwość jeśli nie naprawy świata, to chociaż odnalezienie się w nim - poprzez bycie razem w Metalowej milicji.

Jeśli chcemy zrozumieć muzykę zawartą na tym albumie, to powinniśmy także przyjrzeć się filmom, którym udało się uchwycić klimat panujący w reaganowskich Stanach Zjednoczonych pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Czyli przede wszystkim zerknąć na twórczość Johna Carpentera - film "Ucieczka z Nowego Jorku", czy choćby "Terminator" Jamesa Camerona.

Muzyka na "Kill 'Em All" mogłaby być zwariowaną, ostrą oprawą wydarzeń jakie widzimy na ekranie. I tyle! :-)

© 2008 Squonk

⇒ Menu

Metallica - Ride the Lightning

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1984
Utwory inspirowane: Fight Fire With Fire
Strona internetowa: www.metallica.com

Drugi album zespołu Metallica przyniósł sporą dawkę wyrafinowanego i ambitnego thrash metalu - stylu który w tamtym czasie dopiero się krystalizował. Tematyka jaką zespół postanowił się zająć na tej płycie to ogólnie rzecz biorąc, różne zagrożenia związane dla życie ludzkiego w aspekcie śmierci.

A wybrany przeze mnie utwór w poetycki sposób opisuje nuklearny kataklizm, w którym muzyka i tekst dobrze oddają takie hipotetyczne wydarzenia.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Metallica - Master of Puppets

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1986
Utwory inspirowane: w sumie to cały album
Strona internetowa: www.metallica.com

Gdyby któregoś dnia na Ziemię przyleciało UFO, a jego załoga nie okazałaby się żądnymi zniszczeń psycholami, a jedynie smakoszami muzyki, to padłoby takie pytanie do ludzi - "Przedstawcie nam waszą muzykę. Całą muzykę."

Zapewne sprawę zaczęto by od przedstawienia pozaziemskim przybyszom, różnych gatunków i rodzajów ludzkiej muzyki. Po jednej, dwóch płytach z jazzu, popu, rocka oraz z ostrego metalu. A tu najbardziej adekwatny byłby trzeci album zespołu Metallica "Master of Puppets". Od wydania tej płyty minęło już 22 lata, a nadal ta muzyka brzmi świeżo frapująco oraz intrygująco. I to zarówno pod względem muzycznym jak i literackim.

Metallica jest uznawana obok zespołów Anthrax, Megadeth czy Slayer za prekursora gatunku zwanego thrash metalem, powstałego na początku lat 80'tych ubiegłego wieku na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Kalifornijskie ekipy zainspirowane nową falą heavy metalu płynącą z Wielkiej Brytanii, postanowiły grać własną muzykę. Czyli grać ostrzej i szybciej - to tak w skrócie.

Jednak w połowie lat 80'tych thrash metal zaczął się rozdzielać na różne style. Slayer nagrał magnum opus brutalności i szybkości - płytę "Reign In Blood", która stałą się inspiracją dla jeszcze bardziej brutalnej grających zespołów - tworzących muzykę z gatunku death metal. Zaś Metallica poszła w stronę rozbudowanych strukturalnie utworów, tworząc podwaliny pod metal progresywny - choć w thrashowej oprawie.

I tak Metallica nagrała klasyczny album - pomnik thrash metalu, zarazem także dzieło szerszego gatunku jak heavy metal - płytę "Master of Puppets".

O czym jest ta płyta? Bo w przeciwieństwie do wielu zespołów z tamtego okresu (późniejszego zresztą też), twórczość Metalliki daleka była od typowej dla cięższego metalu sztampy. Czyli smoków, diabłów, demonów bądź trupów. Otóż, teksty na MOP - mówiąc w dużym skrócie - traktują o różnych formach manipulacji jednostką. To religia, przełożeni na wojnie, narkotyki czy inne używki, szaleństwo - słowem cokolwiek co może wpłynąć na byt jednostki, wbrew jej woli.

Z tej tematyki wybijają się dwa utwory: The Thing That Should Not Be nawiązujący do twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta, oraz przede wszystkim instrumentalny Orion.

Tą płytą Metallica zaczęła wspinać się na szczyty - artystyczny (osiągnięty następną płytą "...And Justice for All" z 1988 roku), oraz komercyjny (płyta "Metallica" z 1991 roku). Tym samym zespół - jako jedyny z metalowego getta - stał się światową megagwiazdą, stojącą w jednym szeregu z takimi wykonawcami jak U2 czy The Rolling Stones. I choć ostatnie studyjne produkcje Metalliki, są tak samo fajansiarskie jak ostatnie dokonania tych wykonawców - to jednak tego co w ostatnich latach osiągnęła ekipa dowodzona przez Jamesa Hetfielda i Larsa Ulricha nie było by, gdy nie został nagrany album "Master of Puppets".

© 2008 Squonk

⇒ Menu

Metallica - ...And Justice For All

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1988
Utwory inspirowane: Blackened, One - ale w sumie to cały album
Strona internetowa: www.metallica.com

Kiedy Metallica wydała album "Master of Puppets" jej droga na szczyt - choć teraz już bardzo przybliżona - nadal była jeszcze długa. Zespół nie brał udziału w żadnych głupich teleturniejach w stylu "jak oni tańczą", ale ciężką i mozolną pracą, promował swoje najnowsze dzieło. Sposobem promocji były długie i wyczerpujące trasy koncertowe, w których muzycy razem z ekipą i sprzętem, wynajętym autokarem przemierzali drogi Ameryki Północnej i Europy. Podczas podróży po koncercie ze Szwecji do Dani, 26 września 1986 roku autokar jakim podróżował zespół wypadł z drogi i przewrócił się na bok. Basista Metalliki - Cliff Burton - wypadł przez okno, został przygnieciony i w wyniku czego zmarł na miejscu.

Historia Metalliki stanęła w miejscu, pozostali członkowie zespołu rozważali zakończenie kariery - gdyż co w sumie nawet i dziś mało osób zdaje sobie sprawę, to muzyczna elokwencja Burtona była motorem napędowym do poszukiwań twórczych zespołu - mimo, że gros materiału dostarczali liderzy: James Hetfield i Lars Ulrich. Jednak dzięki usilnym namowom matki Cliffa Burtona - przez wgląd na pamięć o nim - zespól postanowił grać dalej.

Historia zaczęła się na nowo tworzyć, czego dobrym dowodem był wydany w 1988 roku czwarty album "...And Justice For All". W jakim kierunku mogła pójść po "Master of Puppets" Metallica? Oczywiście jeszcze wyżej, robiąc to samo co wcześniej ale nie tak samo. I taki tez jest ten album - strukturalnie i koncepcyjne podobny do MOP, ale zarazem diametralnie inny pod względem brzmienia. Na MOP dostaliśmy soczyste, przestrzenne zimne brzmienie - AJFA przyniosła suche, zamknięte w sobie dźwięki, w których na pierwszy plan wysuwa się precyzyjna perkusja. Na tej obróbce - którą co sami muzycy dziś przyznają, chcieli by poprawić, ale nie ma już na to szans - najbardziej ucierpiała robota nowego członka zespołu - gitarzysty basowego Jasona Newsteda. Jego instrument nie dość, że jest przygnieciony przez wszędobylską perkusję, to jeszcze nakładają się na niego sucho brzmiące gitary. No cóż - nowi zawsze mają pod górkę...

Pełny obraz muzyki jakie znajdziemy na AJFA dopełnia maksymalizacja kombinacji utworów - choć utwory są podobnie długie jak na MOP, to jednak ich skomplikowanie struktury, liczba riffów, przejść melodii i tematów radykalnie wzrosła. Cóż - witamy w świecie rocka (a raczej metalu) progresywnego.

Tematyka albumu - jak w przypadku MOP'a - z grubsza koresponduje z okładką. Obrywa się amerykańskiemu systemowi sprawiedliwości, politykom, ale też i rodzicom - którzy przez swoje czyny (a często ich brak) mogą zrobić młodemu człowiekowi istną życiową postapokalipsę. Ale to jeszcze nie jest cała zawartość tego albumu.

Otóż powróćmy na chwilę do naszych melomańskich ufoli - poznanych już przy omawianiu MOP. A co jeśli oni by nas się zapytali o utwór - jedną piosenkę - reprezentatywną dla danego gatunku muzycznego. W przypadku ciężkiego metalu będzie to czwarty utwór na "...And Justice For All" noszący krótką nazwę One. Muzycznie prezentuje się on jako mistrzowskie operowanie nastrojem i narastającym muzycznym napięciem - od łagodnych dźwięków po ogniste młócenie. Ale i to nie odda całej wartości tego utworu, gdyż 50% to jego słowa - wyznanie bólu i pragnienia skrócenie cierpień osoby potwornie fizycznie okaleczonej przez wojnę. Ale nawet i to nie do końca oddaje wielkość tego utworu, gdyż równolegle z nim trzeba poznać pierwszy teledysk >>KLIK<< Metalliki - właśnie nakręcony do One.

Ale nawet i to nie odda całego sensu przekazu tego utworu jeśli nie pozna się filmu "Johhny poszedł na wojnę", którego fragmenty zostały wplecione w teledysk do "One". Choć ten utwór nie jest bezpośrednim nawiązaniem do tego filmu - muzycy nie byli aż tak nawinie myślący - to jednak dopiero poznanie tego filmu sprawi, że zrozumiemy co chcieli przekazać nam "metaliczni" chłopacy.

Wojna jest zawsze taka sama...

A co było dalej po AJFA? Zespół robiąc krok w tył gdy chodzi o muzyczne kombinowanie, zrobił krok w przód gdy chodzi o sukces na niwie komercyjnej i w sumie też artystycznej. Ale to już inna historia.

© 2008 Squonk

⇒ Menu

Nine Inch Nails - Year Zero

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 13 kwietnia 2007 (Europa)
Gatunek: industrial, industrial rock, rock alternatywny
Długość: 63:42
Wytwórnia: Interscope
Producent: Trent Reznor, Atticus Ross

"You see your world on fire
Don't try to act surprised"
(Survivalism)

Nie przesadzę chyba, mówiąc, że przy okazji premiery płyty przeprowadzono jedną z najlepszych (a na pewno bardziej dopracowanych) kampanii reklamowych w historii. Zaczęło się od napisów na koszulkach, które odsyłały do specjalnej strony internetowej. Wkrótce okazało się, że jest ich znacznie więcej. I wszystkie ukazują dystopijną przyszłość Stanów Zjednoczonych. Zresztą na cel alternate reality game* utworzono nie tylko strony internetowe, ale numery telefonów. W placówkach koncertowych zostawiano w toaletach pendrivy? z piosenkami i plikami dźwiękowymi, które jeszcze bardziej wszystko pogłębiały a nawet odegrano spotkanie ruchu oporu.

[Czytaj całość recenzji]

© 2012 Wrathu

⇒ Menu

Puissance (cała twórczość)

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: ...
Utwory inspirowane: mi.in. Mother Of Disease
Polska strona internetowa: puissance.terror.org.pl

"Postapokaliptyczni ludobójcy, brzydzący się współczesnego świata" - tak można najkrócej określić ten powstały w 1993 roku projekt z inicjatywy dwóch Szwedów: Henrika Möllera i Fredrika Söderlunda. Muzyka przez nich tworzona to coś na kształt ciężkiego, przytłaczającego industrialu, która z pewnością nie jest łatwa, za to zmuszająca do myślenia.

Te apokaliptyczne - nihilistyczne - industrialno - militarne dźwięki, które z początku wydają się niegroźne jak wiatr na pustkowiu, wdzierają się w głąb czaszki niczym promieniowanie i pozostawiają trwałe ślady w i tak zdegenerowanej psychice.

"The concrete cracked so violently is burning now, bluish flames are rushing out as uranium turns into the hand of god, a melting god increasing his strength every second." - to chyba mówi samo za siebie :)

© 2007 AzbestAss

⇒ Menu

Quake Soundtrack

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1996
Utwory inspirowane: cała płyta

W Roku 1996 zaraz po wydaniu Q1, został również wydany soundtrack z tej gry. Stworzył go jeden z najbardziej zasłużonych muzyków sceny industrialowej - to oczywiście Trent Reznor z Nine Inch Nails.
I co ważne - aby nie było - Trent stworzył sam cały soundtrack. Tak samo zresztą, jak wszystkie swoje płyty. Jedynie na koncertach nie gra sam...

Muzyka z Q1 klimatycznie bardzo przypomina tą z Fallout'ów (bardzo mroczna i wolna. W dużej części ambient). Gdyby można było umieścić muzykę z Q1 do Fallouta, to idę o zakład, że wiele osób by tego nie zauważyło. Ta muzyka tak dobrze pasuje do tej gry jakby była dla niej wręcz stworzona. Np. utwór 'Damnation' przypomina niesamowicie 'Acolytes of the New God'...

Moim zdaniem, każdy utwór na tym Soundtracku ma lustrzane odbicie w OST z Fallouta. Jednak Trent Reznor odwalił kawał dobrej roboty. W rezultacie mamy muzykę bardziej dopracowaną i mroczniejszą niż ta w Falloutach. Włączcie sobie ten soundtrack i zagrajcie w Fallouta. Polecam z całego serca każdemu fanowi Fallouta! O! ;-]

© 2007 Scumgrief

⇒ Menu

The Rolling Stones - Let It Bleed

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1969
Utwory inspirowane: Gimme Shelter
Strona internetowa: www.rollingstones.com

The Rolling Stones. Tytaniczne dziady, które robią całkiem dobrą muzykę od ponad czterdziestu lat z minimalnymi zmianami osobowymi, są właściwie jak kamień Syzyfa - nigdy nie przestają się toczyć. Z ich ilością tras pożegnalnych można śmiało powiedzieć, że nawet i po śmierci będą od czasu do czasu dawali koncerty. Album wydany w 1969 z pewnością pokazuje dlaczego chcielibyśmy na takie koncerty chodzić - ma w sobie to, co mają w sobie Stonesi - pasję i energię, która musi być jedną z odpowiedzi na ich długowieczność. Znajduje się w nim i blues, i rock'n'roll, i rock, i country, i soul, i nawet postapokalipsa.

Utwór "Gimme Shelter", który był chyba używany w co drugim filmie Martin'a Scorsese - nie bez powodu zresztą - zaczyna się spokojnie, ale z niepokojem. Jest cicho, ale robi się coraz głośniej. Ktoś lamentuje, ale zaraz zaczyna krzyczeć. Bo wie, że wokół zaczyna robić się coraz gorzej. Skądś nadchodzi burza i nic na nią nie można poradzić, można jedynie prosić o schronienie, by nie zginąć.

Do wojny wystarczy jeden strzał. Gdzieś już zaczyna płonąć ulica, przypomina drogę usłaną węglem i brudem, złem i cierpieniem, drogę, po której nadjedzie ktoś, komu nie można już stawić czoła, ktoś przed kim można się jedynie chować.

Do gwałtów i morderstw wystarczy jeden strzał. Już jest za późno, już nadchodzi powódź, teraż można tylko krzyczeć o schronienie, bo inaczej się go nie zdobędzie, a jeśli się go nie zdobędzie - to koniec.

Ale trzeba też pamiętać, że miłości wystarczy pocałunek.

© 2009 kaznodzieja_nowej_ery

⇒ Menu

Rush - Grace Under Pressure

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1984
Utwory inspirowane: w sumie to cała płyta ;-)
Strona internetowa: www.rush.com

Rok 1984 by znaczącym rokiem na wielu płaszczyznach gdy chodzi o "klimaty". To skojarzenia odniesione do powieści Georga Orwella pod tym samym zresztą tytułem. To wreszcie przyspieszenie wyścigu zbrojeń i podgrzewania nastrojów Zimnej Wojny, do czego przyczyniła się także reelekcja Ronalda Reagana na prezydenta USA .

Słowem czasy były mroczne i jakiś niepokój wówczas udzielał się ludziom z "zachodu". Takie klimaty udzieliły się też grupie Rush, która w tymże roku wydała swój najmroczniejszy album. Oczywiście pisanie o jakiejkolwiek dosłownej mroczności w przypadku Rush jest nieporozumieniem - sympatyków tanich i efekciarskich nastrojów odsyłam na inną muzyczną półkę. Faktem jest jednak, że nastrój "Grace Under Pressure" w wielu elementach nawiązuje do niewesołych wizji przyszłości widzianych z roku 1984.

Pierwszy utwór "Distant Early Warning" można interpretować w dwojaki sposób - jako monolog Boga zwracającego się do człowieka, lub tez jako przestrogę przed niszczeniem środowiska naturalnego. "Red Sector A" choć nawiązuje do przeżyć z obozu koncentracyjnego (co doświadczyła rodzina Geddy'ego Lee - basisty Rush, którego rodzice wyemigrowali z Polski do Kanady po II światowej), to równie dobrze może opisywać stany podczas jakiegoś konfliktu czy wojny. "Red Lenses" można zinterpretować jako surrealistyczną wyliczankę opisującą różnice między stronami zimnowojennego konfliktu, i niezgodę podmiotu lirycznego na prostą identyfikację z którąś z nich.

Wreszcie ostatni utwór płyty "Between The Wheels" - chyba najbardziej ponury muzycznie jak i tekstowo utwór w dorobku Rush. Do czego to wszystko doprowadzi - wyścig zbrojeń, zatrucie środowiska, brak porozumienia między ludźmi...

Koła mogą cię zabrać
Koła mogą pozbawić cię życia
Możemy dojść od sukcesu do upadku
Od marzeń do urny z prochami
Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet
Do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'
Kolejna wojna, kolejna zniszczona kraina
I kolejne zmarnowane pokolenie


(tłumaczenie Grzegorz Szwoch)

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Rush - Power Windows

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1985
Utwory inspirowane: Manhattan Project
Strona internetowa: www.rush.com

Rush to kanadyjski zespół działający w niezmienionym składzie, nieprzerwanie od ponad 30 lat. Cały czas są na przysłowiowym topie i nie odcinając kuponów od dawnych dokonań - nadal tworzą frapującą muzykę, która przyciąga tłumy fanów na koncerty (głownie na półkuli zachodniej). Ich muzyka to mieszanina wirtuozersko (choć bez zbędnych popisów) zagranego hard-rocka, metalu, alternatywy oraz rocka progresywnego. I co zakrawa na absurd - w Polsce są mało znani - głównie tylko w kręgu fanów metalu i progrocka.

Album "Power Windows" to Rush grające muzykę bardzo wzbogaconą brzemieniem syntezatorów oraz sekwencerów. Osoby, które co nieco orietują się w muzyce lat 80'ch, mogą być jednak zaskoczone świeżym i rajcowno-rockowym brzmieniem tej płyty.

Utwór Manhattan Project to epicko opisana historia prac nad bombą atomową, naszpikowana cytatami i nazwami z tamtego okresu. Tekst napisał Neal Peart - jeden z najlepszych rockowych perkusistów na świecie, na co dzień zajmujący się też pisaniem wszystkich tekstów w zespole Rush ;-).

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Rush - Presto

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1989
Utwory inspirowane: Red Tide
Strona internetowa: www.rush.com

Pod koniec lat 80'tych w zespole Rush doszło do paru zmian. Skończył się kontrakt z wydawcą albumów - firmą Mercury, oraz muzycy podjęli ważną w swoich skutkach decyzję. Postanowili powrócić do metod tworzenia muzyki w oparciu gitary oraz perkusje. Całe lata 80'te to okres śmiałego użycia w procesie twórczym Rush elektronicznego instrumentarium. I choć muzyka tego zespołu zawsze daleka była od masy elektronicznego chłamu, który przelewał się w tym okresie przez listy przebojów, to jednak problemem stawało się wykonywanie jej na koncertach. Jako, że do zespołu nie został przyjęty czwarty członek, to wszystkie partie instrumentów klawiszowych na scenie wykonywał basista/wokalista Rush - Geddy Lee - pomagając sobie nogami (!!!). A jako, że muzyka Rush do łatwej nie należy, to na barkach tego muzyka spoczywała iście tytaniczna praca.

Jednak nadeszła pora na zmiany i choć potrzeba było jeszcze paru lat, by dokonania Rush zaczęły mieć potężne, rockowe brzmienie to wpierw musiał pojawić się album zapowiadający zmiany. A jest nim właśnie "Presto".

Schowane gitary Alexa Lifesona, suchy bas i szczątkowe klawisze Geddy'ego Lee oraz pozbawiona elektronicznych wspomagaczy i "przeszkadzajek" perkusja Neila Pearta - to przepis na muzykę jaką przygotowało na tym albumie Rush. I choć fani przyjęli ją z mieszanymi uczuciami, a i sami muzycy w późniejszych latach rzadko sięgali na koncertach po te utwory, to w sumie otrzymaliśmy album będący doskonałym podsumowaniem lat 80'ch. Czyli czasów, w których w muzyce liczyła się oryginalna melodia, a "darcie mordy" zarezerwowane było tylko dla najbardziej ekstremalnych form tej sztuki.

Utworem nawiązującym do lubianych przez nas klimatów jest "Red Tide", poruszający kwestię zatruwania środowiska przez przemysł czy inną działalność człowieka. Całość podana w odniesieniu do tytułowego "czerwonego przypływu":

red tide (czerwony pływ) - zjawisko zakwitania planktonu dinoflagellata w wodach oceanu w pobliżu wybrzeży, powodujące czerwone zabarwienie wody. Niektóre pierwotniaki (Gonyamlax) podczas zakwitania wytwarzają toksyny, powodujące śmierć ryb i skorupiaków.

Zbliża się koniec
Umęczonego lądu
Dawno temu był czymś
Lecz pozwoliliśmy aby zmarniał w naszych rękach
Zbyt późno na to by obradować, zbyt źle by zignorować
Cicha rebelia prowadzi do otwartej wojny
Zmieńcie wszystko w fabrykach
Gdy czerwony przypływ pokrywa brzeg

(tłumaczenie Grzegorz Szwoch)

© 2009 Squonk

⇒ Menu

Threshold - Critical Mass

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 2002
Utwory inspirowane: Critical Mass
Strona internetowa: www.thresh.net

To zespół zaliczany do kręgu wykonawców progresywnego metalu. Jednak w przeciwieństwie do swoich amerykańskich kolegów z Dream Theater, panowie z Threshold nie epatują słuchaczy długimi popisami solowymi w swojej muzyce.

Jeden, mały neutron uderzający w atomowe jądro, powoduje przekroczenie masy krytycznej i rozpoczyna się reakcja łańcuchowa. Następuje wielkie BUUM i... Sami posłuchajcie.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Type O Negative - Slow, Hard and Deep

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1991
Utwory inspirowane: Der Untermensch
Strona internetowa: www.typeonegative.net

W naszym zestawie oprócz zespołów Fallout i Carnivore nie mogło również zabraknąć najważniejszego projektu założonego przez Peter'a Steele'a, czyli Type O Negative. Dla wielu osób, ten zespół stał się znany dopiero po drugiej płycie - "Bloody Kisses" - zawierającej muzyczną mieszaninę gotyku z metalem. Tymczasem płyta "Slow, Hard and Deep" zawiera muzykę bliższą dokonaniom wcześniejszych grup Steel'a. Jest wolno, ciężko i hmm... głęboko (cokolwiek to ma znaczyć) ;-).

Wybrany przeze mnie utwór jak nic nadawałby się do opisu miasta Den z Fallouta 2. Snujący się bez celu narkomani, totalna beznadzieja. I nie istnieje polityczna poprawność, w imię której powinniśmy mieć współczucie dla takich osób.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

OST - When The Wind Blows

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1986
Utwory inspirowane: cała płyta

Opisywany album zawiera utwory ilustrujące animowany film When The Wind Blows, oparty na komiksie Raymonda Briggsa. Film opowiada o losach dwójki ludzi żyjących razem, którzy zostali postawieni w obliczu wojny nuklearnej i jej skutków.

Płyta dzieli się na dwie części. Pierwsza to utwory różnych wykonawców, o - trzeba to przyznać - różnym poziomie:
- David Bowie - "When The Wind Blows"
- Hugh Cornwell - "Facts And Figures" (wtedy jeszcze w zespole The Stanglers)
- Genesis - "The Brazilian" (utwór pochodzący z płyty "Invisible Touch")
- Squeeze - "What Have They Done"
- Paul Hardcastle - "The Shuffle"

Jednak jej główna część to 26-minutowa suita nagrana przez Rogera Watersa i jego ówczesny zespół - The Bleeding Hearts Band. W jej skład weszło dziesięć - okraszonych naturalnymi efektami dźwiękowymi - utworów, które w przejmujący sposób oddają przeżycia głównych bohaterów. A przy okazji pozwalają Rogerowi Watersowi na rozliczanie się ze swoją przeszłością czy ówczesną sytuacją polityczną na świecie.

Po dwudziestu latach od jej wydania utworami, które nie trącą myszką to nagranie Genesis, oraz te napisane przez Rogera Watersa. Były one rozgrzewką przed nagraniem następnej płyty...

© 2007 Squonk

⇒ Menu

Vault 21 - This is the war

Okładka płyty Vault 21 Rok wydania: 2014
Gatunek: darkwave, electro industrial, EBM
Długość: 13

Vault 21 to niezależny polski zespół z Bydgoszczy. Ich inspiracje można odgadnąć już po nazwie. Muzyka brzmi jednak inaczej niż którykolwiek z utworów z serii Fallout.

[Czytaj całość recenzji]

© 2014 Wrathu

⇒ Menu

Roger Waters - Radio K.A.O.S.

Okładka albumu muzycznego Rok wydania: 1987
Utwory inspirowane: cała płyta
Strona internetowa: www.roger-waters.com

Rok 1987 to czas wielkiego powrotu oraz komercyjnego sukcesu nowego wcielenia zespołu Pink Floyd. Dodatkowo, w tym okresie Roger Waters ostatecznie przegrał z byłymi kolegami z zespołu, prawa do nazwy "Pink Floyd". Ale tamte czasy dzieli z dzisiejszymi już 20 lat, a jedyne na czym warto skupić swą uwagę to muzyka. Roger Waters postanowił nagrać płytę z muzyką diametralnie różną od tego co robił w zespole Pink Floyd i na początku swojej solowej kariery. Muzyka na "Radio K.A.O.S." jest mocna osadzona w tradycji amerykańskiego rocka - co koresponduje z tematyką albumu.

Niepełnosprawny Billy, trafia do Stanów Zjednoczonych pod opiekę swojego wujka. Chłopiec posiada niezwykłą zdolność wychwytywania fal radiowych - wprost z eteru. Za pomocą bezprzewodowego telefonu nawiązuje kontakt Jimem - szefem lokalnego radia - Radia K.A.O.S. Przerażeni bombardowaniem Libii, dokonanym z rozkazu prezydenta Ronalda Reagana, postanawiają zorganizować dramatyczny spektakl. Billy korzystając ze swoich zdolności, blokuje wojskowe komputery a zarazem symuluje atak nuklearny na Stany Zjednoczone. Wojsko jest bezsilne - wszyscy odliczają ostatnie cztery minuty do nadchodzącej zagłady...

Świetna - podparta "komercyjnym amerykańskim" szlifem muzyka - niosąca mądre przesłanie. Jak widać po dzisiejszej sytuacji politycznej - rządzący dzisiejszymi Stanami nic a nic się nie zmienili.

© 2007 Squonk

⇒ Menu

< SCHRONKULTURA