Za tydzień mija rocznica od wybuchu wojny rosyjsko – gruzińskiej, i sytuacja ponownie staje się napięta. „Moskwa rezerwuje sobie prawo użycia siły, jeśli Gruzja będzie kontynuowała swoje "prowokacje" na Kaukazie” - oświadczyło rosyjskie ministerstwo obrony. "Jeśli prowokacje oznaczające zagrożenie dla ludności osetyjskiej i rosyjskiego wojska będą kontynuowane, ministerstwo obrony rezerwuje sobie prawo do odpowiedzenia siłą i wszelkimi środkami, którymi dysponuje" - podsumowano.
Komunikat ten pojawił się z powodu rzekomego ostrzeliwania z moździerzy i granatów Cchinwali, stolicy zbuntowanej gruzińskiej republiki, Osetii Południowej, której niepodległość uznała Rosja. Między innymi posterunek południowo-osetyjskiej armii miał być ostrzelany dwoma pociskami moździerzowymi, wystrzelonymi z terytorium Gruzji. Niby niewiele, zwłaszcza, że południowo-osetyjski minister informacji poinformował, że nikt nie został ranny. Jednak jak wiadomo, niewiele wystarczy, by ponownie ciepła Kaukaska krew zawrzała a krwawa rzeź rozpoczęła się na nowo.
Strona gruzińska twierdzi natomiast, że żadne wydarzenia tego typu nie miały miejsca. Łamigłówka i zagwostka dość skomplikowana, bo z jednej strony kolejna konfrontacja raczej nie leży w ich interesie, szczególnie że mogła by być ostatnią dla małej Gruzji, a z drugiej - powiedzmy sobie uczciwie - kto na zachodzie pamięta jeszcze o tym małym skrawku ziemi i zeszłorocznym konflikcie? Zatem kto wie, czy nie miało to być przypomnienie w stylu „Halo, my tu ciągle jeszcze mamy ruskie czołgi za miedzą”.
Źródła:
wp.pl
www.onet.pl
Podtrzymanie weny :D
Siekiera – "Idzie wojna"
Siekiera – "Nasza wojna"
|