< POSTKULTURA | << FILMY
Resident Evil: Zagłada (Resident Evil: Extinction)
Resident Evil: Zagłada

Resident Evil: Zagłada (Resident Evil: Extinction)
Produkcja: Australia , Francja , Niemcy , USA , Wielka Brytania - 2007
Reżyseria: Russell Mulcahy
Scenariusz: Paul W.S. Anderson
Zdjecia: David Johnson
Obsada: Milla Jovovich (Alice), Oded Fehr (Carlos Olivera), Ali Larter (Claire Redfield), Iain Glen (Dr Isaacs / Tyrant), Mike Epps (L.J.), Spencer Locke (Dziewczynka z Kmart), Ashanti (Betty), Gary Hudson (Kapitan Umbrelli)
Muzyka: Tyler Bates
Czas: 124 min.

Resident Evil: Extinction (Resident Evil: Zagłada) to trzecia cześć cyklu dość luźno opartego na serii gier pod tym samym tytułem.

W pierwszej części w wyniku sabotażu jednego z pracowników korporacji Umbrela w ukrytym pod miastem Raccoon City laboratorium o kryptonimie Ul dochodzi do uwolnienia się wirusa T. Wirus ten zamienia ludzi i zwierzęta w mordercze zombie oraz może wywoływać silne mutacje. Główni bohaterowie mają za zadnie zinfiltrować Ul, zbadać co się stało i wyłączyć główny komputer. Oczywiście po drodze muszą pokonać hordy nieumarłych, byłych pracowników laboratorium.

Część druga rozgrywa się już w samym Raccoon City. Mieszkańcy zostali zainfekowani wirusem T. Korporacji Umbrela nie udało się zatrzymać wirusa w Ulu i teraz odcinają od świata całe miasto. Jednocześnie wysyłają do niego jednostki specjalne mające opanować sytuację. Gdy próby likwidacji zainfekowanych nie dają rezultatu korporacja porzuca swoich żołnierzy i postanawia wykorzystać miasto jako poligon doświadczalny dla swojego nowego projektu.

I wreszcie część trzecia. Mimo zniszczenia miasta wirus wydostaje się z obszaru kwarantanny i w ciągu kilku miesięcy rozprzestrzenia się na cały świat. Nie będę zdradzał szczegółów fabuły gdyż film jest w miarę świeży i może ktoś jeszcze zechce go obejrzeć. Warto jednak wspomnieć, iż wirus T ujawnił swoje nieznane właściwości. Mianowicie spowodował wyschnięcie jezior i rzek w skutek czego Ziemia zmieniła się w wielką pustynię.

Od samego początku filmu miąłem jednoznaczne skojarzenia z serią Fallout oraz przygodami Mad Max'a. Wszędzie jest pełno piasku i kurzu, a szczątkowa, wysuszona roślinność przypominała mi spotkania z Fallouta podczas podróży między miastami. Główni bohaterowie poruszają się w zmotoryzowanym i uzbrojonym konwoju. Znajduje się w nim nawet "ufortyfikowana" cysterna rodem z Mad Max'a. Klimatu "postapo" dopełnia zasypane przez piasek Las Vegas oraz zdegenerowane grupy ocalałych ludzi żywo przypominających Raidersów. Co ciekawe fani "Ptaków" Hitchkoka także znajdą w części trzeciej coś dla siebie. (podobnie jak "Wojny Klonów" :P ).

Tych porównań podczas oglądania filmu nie udało mi się uniknąć. Zresztą nawet nie próbowałem. Wręcz przeciwnie. Jako wielki fan Fallout'ów i całej kultury postapokaliptycznej od samego początku doszukiwałem się wspólnych cech z moimi ulubionymi tytułami. Czy w związku z tym film jest wtórny i nieciekawy?

Wydaje mi się, że dziś bardzo trudno uniknąć wtórności. Wszystko to co zobaczyłem w tej części widziałem już gdzieś wcześniej. W porównaniu z pierwszą częścią cyklu Resident Evil: Extinction wypada słabiej. Jednak jako, iż bardzo lubię cykl Resident Evil, film oglądało mi się przyjemnie. A dzięki osadzeniu w klimatach postapokaliptycznych nie zawiodłem się na tej części. A muszę przyznać, że tego obawiałem się najbardziej.

Pozostaje mi jedynie polecić ten film wszystkim fanom Fallout'owskich klimatów. Jeśli nawet fabuła nie przypadnie komuś do gustu, to dzięki "swojskiej" scenografii nie powinien być zawiedziony.

© 2008 Zrecenzował Michu

< POSTKULTURA | << FILMY