Jeden dzień z życia fana "Fallouta"
Jeden zwykły dzień zwykłego szarego gracz..... znaczy fana ukochanej serii.
6:15
Powoli pojawia się obraz kontrolny (Please stand by) a w tle przewija się monotonnie podkład muzyczny z nieśmiertelnym kawałkiem MAYBE ......................
7:45
Dźwięk budzika staje się coraz bardziej słyszalny.
- Gdzie ja jestem. Komputer, biurko, plakaty na ścianie, replika bozara na półce, znaczy mój pokój w schronie yyyyy znaczy w mieszkaniu. O żesz ku***, co za noc, nigdy więcej testowania przez 8 godzin nowej mapy w Tacticsie. I znowu zasnąłem z mordą na klawiaturze. Dobrze, że chociaż komputer się automatycznie wyłączył. Inaczej znów musiałbym procka i płytę wymieniać( jak po ostatniej nocce, ale zakład wygrałem i da się F1 przebiec w 7 min 33 sekundy. Szkoda, że tego nie zgrałem). Co tak przeraźliwie piszczy???? Aha, to tylko PipBoy przypomina o zajęciach. Zaraz, zaraz. ZAJĘCIA!!!!! O żesz ku***. Jeszcze tylko 25 minut do rozpoczęcia.- myśli w głowie naszego bohatera przebiegały jedna przez drugą. Szybkim krokiem udał się do łazienki w wiadomym celu i tu... niespodzianka.
- Aaaaaa pająk - pomyślał nasz bohater przyglądając się niewinnemu stworzonku przyczajonemu w kąciku przy kranie.
- Trzeba go będzie zlikwidować taktycznie , w końcu mam przewagę jeśli chodzi o inicjatywę. Załatwię go w czasie rzeczywistym. - Jak pomyślał tak zrobił. Błyskawicznie zdjął kapcia z nogi i po wycelowaniu w głowę dwoma szybkimi ruchami ręki sprzątnął delikwenta.
- Szkoda że tylko 25 PD dostałem - pomyślał ścierając resztkę ofiary z kapcia.
-Ten dzień nie będzie taki zły. Dobra a teraz na zajęcia - pomyślał.
8:10
- Zaraz co my dzisiaj mamy - niecierpliwie przeszukując swego Pipboya próbował poskładać dzisiejszy plan zajęć.
-Cholerne tajwańskie gówno, człowiek który mi go przerabiał z mojego palmtopa ( wgranie odpowiedniego menu, motywów, lekkie przeróbki kosmetyczne , oraz większa bateria , rzekomo trzymająca 24 godziny) mówił ,że bateria tak szybko nie padnie. Zresztą ciekawe czym był zasilany oryginalny PipBoy??? Muszę to sprawdzić w dokumentacji. A może by tak małe ogniwa.........e , raczej nie , skąd bym je teraz mógł załatwić. Co teraz w planie??? Grafika 3D. Nie jest źle.
8:45
Wreszcie na zajęciach. Mamy na zaliczenie wykonać trójwymiarowy model miasta. Heh , no to się gośc zdziwi, jak mu podeśle replikę Necropolis. Że co proszę , ma być współczesne. No dobra w takim razie rzucę ten artwork z Nowego Jorku na który spadają śliczne bombki:))). Byle do przerwy.
9:30
Nareszcie po zajęciach. Teraz 3 godziny przerwy, a potem jakiś stypiarski wykład. Może pójdę, a może nie...... A teraz do sali z kompami , posiedzieć na necie.
9:33
-Jest, jest. Wreszcie odpisali - cieszył się w głębi serca nasz bohater.
-Że co do ku*** nędzy. Nie nadaje się. Jak to? Pisałem go z kolesiami 4 długie dni i noce. Idealny scenariusz za który Oskar gwarantowany. Co ja gadam, co najmniej cztery, jeśli zabrali by się za niego fachowcy - dobry humor powoli zamieniał się w niezadowolenie.
- Jak nie to nie, wyślę go do HBO, oni znają się na rzeczy. Może chociaż kilka odcinków serialu nakręcą, a z tego i tak niezła kasa być może.
9:55
Zobaczmy co na moim ulubionym form. A jednak parę osób odpisało na mojego posta Czy ktoś z forumowiczów ma jakieś informacje na temat tego czy brahminy dają mleko ( _-_ ) ??? Dokłdanie 132 odpowiedzi, będę się musiał przez to wszystko przebić.
10:57
Jeszcze tylko dokładna recenzja mapy, którą tak zawzięcie męczyłem w Taktyku przez kilkanaście ostatnich godzin i mogę powoli szykować się na wykład.
11:59
Jeszcze tylko newsy na wszystkich ważniejszych portalach i na wykład. Mam nadzieję, że zdaże.
12:31
Idealne wyczucie czasu. Taktycznie zajmę miejsce w ostatnim rzędzie i pogram w falla na PipBoyu. Ku*** zaj***** m**. Przecież bateria mi rano padła. Nic to trzeba będzie uderzyć w kimę i odespać nieprzespane noce.
13:15
War, war never changes. War, war never changes. War, war............
- Przepraszam państwa bardzo, ale proszę o wyłączenie tej melodyjki, przeszkadza mi to w prowadzeniu zajęć - głos stawał się coraz bardziej słyszalny i oschły.
- Że co , jak po jakiego ch*** , zara przecież to maja komórka tak uparcie drąży dziurę w mej kieszeni. - nasz bohater wreszcie powrócił do świata żywych.
- Słucham - powiedział szeptem do słuchawki.
- Śpisz czy co ???- głoś w słuchawce był czymś wyrażnie podekscytowany.
- A Chemik, witam serdecznie. Można powiedzieć że chilloutuję. Co potrzeba? - wyszeptał.
- Pamiętasz ten przepis na wygrzew, co go w zeszłym tygodniu znalazłem, jest już gotowy. Wystarczyło tylko wziąć polopirynę, paracetamol, witami.........
- Tak, tak, będę wieczorem, zbieraj ekipę. Mam nadzieję, że nie było żadnych strat w ludziach?? - przerwał głosowi w słuchawce.
- Zresztą do zobaczenia wieczorem - zakończył krótko rozmowę.
Popatrzył w stronę wykładowcy.
- Ciekawe czy ktoś mu już dziś mówił że jest głupi niczym mutant. - myśl ta poprawiła mu nieco humor.
- Jednak ten dzień nie będzie taki zły - pomyślał i dokończył to, co zostało mu tak brutalnie przerwane.
15:35
- Obiad!!! - głos z kuchni wydawał się coraz bardziej doniosły.
- Już idę mamo - odkrzyknął bohater.
- Możesz mi powiedzieć synu, skąd wziąłeś ten przepis na mięso w cieście??? Babcia Jadzia była zachwycona. Przepis rozdała już swoim koleżankom. Chciała tylko wiedzieć jakie mięso będzie najlepsze??? - spytała mama.
- Mięso, oczywiście, że szczu............ znaczy wołowina - wypalił bez zastanowienia.
Ciekawe, że też jej to smakowało. No cóż, - sama prosiła, żeby pomóc jej w przygotowaniu niedzielnego obiadu. A że szczurów w okolicy pełno..... - dodał szybko w myślach.
- Aha, niedługo będę się zawijał, mamy z kumplami małą imprezę, postaram się wrócić jak najwcześniej - dorzucił w trakcie konsumpcji posiłku.
16:45
Dobra, PipBoy naładowany, posiłek zjedzony, można atakować pozycję wroga. Ciekawe ile czasu zajmie mi dostanie się do niego.
17:25
Myślałem, że ten tramwaj już nigdy nie przyjedzie. Szkoda, że nie mam pod ręką choćby zdezelowanego hammera, dawno byłbym już na miejscu.
17:27
Jezu, co za tłok. Królestwo za samochód, a konia z rzędem temu kto dostarczy kilka granatów dla rozerwania całego tego towarzystwa. Ludzie z Bractwa nie mieli takich problemów z transportem......
18:23
Nareszcie na miejscu. Jeszcze tylko zrobienie zapasów w całodobowym niedaleko punktu zrzutu i atak na pozycje.
18:28
Ciekaw jestem czemu wciąż nie dali mi odpowiedzi na temat zmiany nazwy piwa z Warki Strong na Gamma Strong Beer??? No cóż, ale smakiem zapewne się dużo od oryginału nie różni. Tej sprzedawczyni jeszcze nie widziałem. Następnym razem spróbuje wcisnąć jej kapsle, może ona nabierze się na stary numer że to euro, w końcu ma się tego speecha i bartera we krwi.
18:35
- Ku****** winda znów nie działa. Zatem z buta na ósme piętro. Dobrze, że pani recepcjonistka nie zwracała uwagi, gdy skradałem się za jej plecami. Zatem dokumenty mam przy sobie, mogę dziś w akademie siedzieć do oporu - rozmyślał nasz bohater, gdy na trzecim piętrze zaczepił go stary znajomy.
-Kopę lat - krzyknął.
- Witam. Jak tam życie płynie - odparł lekko zasapany bohater.
- Ogólnie dobrze, tylko ostatnio całe piętro musiało zrobić małą zrzutę na malowanie ścian.
- Widzę, że dobra impra była.
- Taaa, dobra, tylko jakiś myślący inaczej całe półpiętro zamalował jakimiś dziwnymi znakami, zdaje się że pisało tam coś o radioaktywności.
No i wyjaśniła się tajemnica, dlaczego obudziłem się parę dni temu z czarnym żółtym sprayem w kieszeni nie mając pojęcia po co mi one były.
- Ale nikogo nie złapali??? - dopytywał się bohater.
- Jego szczęście, pewnie kazaliby mu to własnoręcznie zlizywać ze ścian - odparł znajomy.
- Wracając do tematu, masz jeszcze trochę tego spirytu z kukurydzy???
- Dla ciebie zawsze się znajdzie.
18:55
Po przetestowaniu jakości spirytu udało się wreszcie dociągnąć naszemu bohaterowi na przeklęte ósme piętro. Załoga w składzie: Chemik, Paladyn, Generał oraz Kaśka, zwana przez wszystkich nie wiedzieć czemu Tandi, była w komplecie.
- Co tak długo - rzucił na dzień dobry Chemik. Trzeba tu dodać, iż pokój który zamieszkiwał przypominał po części Stajnie, a on sam przejawiał objawy Myrona.
- Ale za to zobacz co mam - rzucił nasz heros, kładąc na stół browary oraz resztki spirytu.
- Jak zapewne wiesz udało mi się wreszcie po trudach eksperymentowania stworzyć wygrzew.
- Ale tym razem obyło się bez wybuchów, nie tak jak ostatnio - rzucił Generał.
- Taaa, ale wtedy z tym psychoo koleś musiał coś ostro namieszać w przepisie, przecież każde dziecko wie, że nie można zbyt długo podgrzewa.....
- Starczy tych rozmów, pijmy bo browary się ciepłe robią, chcecie się potruć, wasza sprawa, ja może dziś będę coś pamiętał - włączył się do rozmowy bohater .
20:23
- Konsumpcja trwa w najlepsze, poza mną i Tandi wszyscy na pseudowygrzewie - myśli przebiegały po jego głowie.
- Można się było zresztą tego spodziewać - szepnęła do ucha naszej postaci dziewczyna.
Widok jaki roztaczał się przed bohaterami był dość ciekawy. Chemik zacięcie kłócił się z Paladynem o to jaka jest minimalny czas potrzebny do przejścia ostatniej misji w singlu taktyka, natomiast Generał w przypływie odwagi zajął komputer i pod nickiem Jam_jest_wŁadca_pustkowi_i_mistrz_broni_białej zacięcie podrywał jakieś pseudomałolaty na czacie Wirtualnej Polski.
21:49
- Widzę, że duch w narodzie ginie, nie ma z kim wypić - pomyślała nasza postać patrząc na rozbrykaną zgraję, otwierając kolejnego browarka.
- A ty jak właściwie tu trafiłaś - zwrócił się do wciąż siedzącej obok niego Tandi.
- To długa historia.
- Mamy czas, rzekłbym mnóstwo czasu. - odparł ogarniając jednocześnie wzrokiem pokój. Generał leżał z głową w muszli od czasu do czasu coś wykrzykując w niebogłosy, Chemik dawno gdzieś wybiegł drąc się niczym obdzierany ze skóry Geckon, a Paladyn, który wreszcie doczekał się swego miejsca przy kompie, odpalił jakiś nowy mod F2- Nude Rider, który automatycznie rozbierał wszystkie postacie w grze.
- Zawsze był jakiś inny - pomyślał nasz dzielny wojak.
- Tak więc wszystko zaczęło się kilkanaście dni temu.....- ciągnęła swą opowieść Tandi.
***************************************************************************
Epilog
The day after 7:19
- GSM, znaczy GdziejeSteM - jedna myśl kołatała w głowie naszemu pijakowi.
Widok po przebudzeniu nie był zbyt ciekawy. Wszędzie walały się puszki po browcu, resztka spirytu stała sobie spokojnie na stole, Chemik leżał nietomny na podłodze, widać było olbrzymi ślad buta odciśnięty na jego spodniach, Generał błogo spał pod prysznicem w pozycji płodowej, a Paladyn spał w najlepsze z twarzą przyklejoną do klawiatury(choroba jakaś???).
A gdzie Tandi? Powolny obrót o 180 stopni na łóżku powoli przypomniał o wczorajszej nocce.
- Nie tak głośno - wyszeptała.
- Spokojnie to tylko ja. Mówił Ci już ktoś dzisiaj, że przypominasz Tandi?- odezwał się czule bohater.
- Dziś jesteś pierwszy - odszeptała.
- Może powinienem wreszcie zacząć grać w coś innego, np. quakea. Eeeee, raczej nie, z tym mi dobrze.Ten dzień też będzie niezły.
-Wody ku***, wody - jęczał Chemik.
- Nigdy więcej eksperymentów z witaminą C, trzeba było dodać syropy na gardło. - dodał cichutko wyrywając z zamyślenia zadowolonego z siebie herosa.
-A po..poza yee tym wszyscy w bunkrze.... i ja też mam chęć.. albo ... kiszony ogórek- próbował poskładać jakieś zdania Generał, który słabej głowy nigdy nie miał, ale chemia zrobiła swoje.
- Taaaa to będzie piękny dzień - rzucił cicho nasz hero będąc zadowolony, że swego czasu zainwestował w seksapil i chemoodporność :))).