Fragmentu rozdziału ósmego Apokalipsy - interpretacja
W chwili, gdy zaczynam pisać ten artykuł, moja skromna osoba znajduje się na zimowych feriach we Słowacji. [Ach, teraz wiecie, ile czasu zajmuje mi napisanie tekstu... Mam na dysku takie texty, co zacząłem pisać w lipcu 2004 i jeszcze nies kończyełm ;D - dopis. Qbajot] Jako rednacz FF, muszę dawać reszcie redaktorów dobry przykład i poświęcam swój wolny czas, pisząc do Frakcji (a mógłbym zamiast tego wpatrywać się w pustą ścianę, leżąc na wygodnej kanapie, po całym dniu przewracania się na desce i obrywaniu w głowę od pobliskich świerków, trzymając w jednej ręce chłodny napój, a w drugiej przekąskę do owego chłodnego napoju, więc doceńcie me poświęcenie).
No, więc przejdźmy do właściwego rzeczy tematu... Otóż wertując Nowy Testament, podczas wyżej wspomnianych ferii, natrafiłem na ósmy rozdział Apokalipsy, którego lektura natchnęła mnie do napisania poniższych interpretacji...
"I wzniósł się dym kadzideł
z modlitwami świętych -
z ręki anioła Boga.
Anioł zaś wziął naczynie na żar,
napełnił je ogniem z ołtarza
i zrzucił na ziemię,
a nastąpiły gromy, głosy, błyskawice,
trzęsienia ziemi."
Dane mi było oglądac niejeden film udokumentniający wybuch jądrowy [Wszystkie były czarno biale... Mhm... Wie może ktoś, z czytających, gdzie można sciągnąć kolorowe filmy o ataku jądrowym?], niejedną lekturę na ten temat przeczytałem (niestety, żadnej próby atomowej nie widziałem na własne oczy) i śmiem twierdzić, że gdybym był człekiem o poziomie wiedzy starożytnych Rzymian, który ujrzał próbę nuklearną, to opisałbym ją w sposób bardzo podobny do tego z Apokalipsy.
Czyż bomba atomowa nie jest zrzucana z wysoka, niczym ów ogień upuszczony przez anioła? I czyż konsekwencje jej użycia, nie przypominają te z Apokalipsy?
Czy mój wniosek, nie jest czasem nazbyt dalece idący? Czy aby na pewno ów opis tyczy się broni atomowej? Wszak Apokalipsa jest wieloznaczna i można ją interpretować na wiele sposobów. Wystarczy jednak spojrzeć na dalszą część rozdziału, aby się przekonać, że porównanie do ataku nuklearnego w tym fragmencie Biblii, nie jest aż tak niewskazane, gdyż dalsze opisy można porównac do efektów użycia broni nuklearnej.
"A siedmiu aniołów,
mających siedem trąb,
przygotowało się, aby zatrąbić.
Pierwszy zatrąbił.
A powstały grad i ogień - pomieszane
z krwią,
i spadły na ziemię.
A spłonęła trzecia część ziemi
i spłonęła trzecia część drzew,
i spłonęła wszystka trawa zielona."
Deszcz niszczący życie i wypalający ziemię? Czy ten opis nie wydaje sie znajomy? Wszak to nasz stary, dobry znajomy - fallout, czyli opad radioaktywny/atomowy. Opad atomowy - jak można się domyślić - jest efektem ataku bronią atomową, więc i ten fragment przemawia za odczytywaniem tego ósmego rozdziału Apokalipsy, jako opisu ataku nuklearnego.
Oczywiście można twiedzić, iż jest to deszcz meteorytów, ale dalsza część ósmego rozdziału neguje to stwierdzenie.
"Drugi anioł zatrąbił:
i jakby wielka góra zioniąca ogniem
została w morze rzucona,
a trzecia część morza stała sie krwią
i wyginęła w morzu trzecia częśc
stworzeń
- te, które mają duszę -
i trzecia część okrętów uległ zniszczeniu."
Jeśli broń atomowa zostanie użyta na obszarze morskim, to wybuchowi będzie towarzyszyć fontanna wody wysoka na okoła jednego kilometra ( w zalezności od mocy broni). Zupełnie, jakby ktoś wrzucił wielką górę w morze, czyż nie? Zniszczenie wszystkich statków znajdujących się w pobliżu, jest chyba oczywiste. Tak samo, jak śmiertelne skażenie wód.
Jeśli ktoś dalej twierdzi, że jest wizja zagłady od przychodzącego z kosmosu meteorytu, to niech wyjaśni mi, dlaczego nie ma tu wspomnienia o tsunami/wielkiej fali, która jest naturalną konsekwencją takiego kataklizmu, za to mowa jest o splugawieniu wód morskich?
Nie przeczę, że odowiednio wykorzystane ładunki termonuklearne, mogą spowodowac podwodne trzęsienie ziemi i w konsekwencji tsunami, ale miażdząca wiekszość obecnie istniejącej broni nuklearnej jest umieszczena w rakietach wszelakiego zasięgu, które służą do niszczenia celów nawodnych/naziemnych, a nie do detonacji w głębinach.
Zatem chodzi najprawdopodobniej o atak przypowierzchniowy, który wytwarza "olbrzymią fontannę" niszczący flote i doprowadzającą do skażenia wód, nie zaś wywołujący wielką falę - tsunami.
"Trzeci anioł zatrąbił:
i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca
jak pochodnia,
a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód.
A imię gwiazdy brzmi piołun.
I trzecia częsć wód stała się piołunem,
i wielu ludzi pomarło od wód, bo stały
się gorzkie."
Ten fragment nie jest kolejnym opisem próby nuklearnej, choć też tyczy zagrożenia, związanego z rozbijaniem jąder atomu.
Słowo "piołun", po staroukraińsku brzmi "czarnobyl". A reakcje zachodzące w elektrowni atomowej są podobne (choć nieporównywalne pod względem wykorzystywnego paliwa) do tych, zachodzących w gwiazdch.
Ofiary awarii w czarnobylu chorowały i umierały dłuższy czas od awarii, gdyż śmierć ponosiły przede wszystkim od skażeń terenu - w tym i wody.
Tak więc awaria elektrowni atomowej w Czarnobylu mogła zostać objawiona Janowi spisującemu Apokalipsę tysiąc dziewięćset lat temu...
"Czwarty anioł zatrąbił:
i została rażona trzecia część słońca
i trzecia część księżyca, i trzecia część gwiazd,
tak iż zaćmiła się trzecia ich część
i dzień nie jaśniał w trzeciej swej części
i noc - podobnie."
Jedną z konsekwencji wojny atomowej byłoby zapylenie atmofery, które spowodowałoby zmniejszenie się dostepności promieni słonecznych do ziemi i w rezultacie zapanowałaby długa, atomowa zima....
Zapanowałyby ciemności, o których mowa.
Czy zatem grozi nam atomowa zagłada? W czasach, kiedy coraz więcej państw posiada broń atomową, nie jest to wykluczone. Do lat 80-tych XX wieku, broń atomowa mogła być głównym orężem w wojnie ZSSR vs USA, jednak oba kraje miały dosyć instyktu samozachowawczego, aby poprzestać na używaniu jej, jako elementu światowej równowagi. Związek Radziecki jednak już nie istnieje (a Rosja, choć mocarstwo atomowe, nie jest już supermocarstwem pokroju ZSSR), a broń nuklearna może się znajdowac w rękach państw o wiele nardziej nieobliczanych, niż tych z XX wieku, ba może należeć do organizacji ponadnarodowych, określanych mianem terrorystycznych. Według mnie, jest to o wiele bardziej niebezpieczne, niż sytuacja z okresu zimnej wojny, gdyż zarówno Korea Północna, czy Al-kaida jest o wiele bardziej niebezpieczna, niż ZSSR u szczytu swej potęgi. Jego reakcje można było choć częsciowo przewidzieć, zaś Korea, jak i terroryści są nieobliczni. Pocieszać się jedynie możemy tym, że ich zasoby z pewnością nie wystarczą, aby pogrążyć świat w atomowej zimie... Chyba, że wkręcą do tej imprezy kogoś, kto dysponuje większym potencjałem nuklearnym...