Premiera w klimatach: 'X-Men: Przesz³o¶æ, która nadejdzie' - 0:25 - Veron |
|
"X-Men: Pierwsza klasa" by³ powiewem ¶wie¿o¶ci w filmowej serii o obdarzonych niezwyk³ymi zdolno¶ciami mutantach. Matthew Vaughn jak ¿aden re¿yser wcze¶niej próbowa³ ich zrozumieæ, wnikn±æ wg³±b skomplikowanych wnêtrz, dotrzeæ do motywacji dzia³ania, przyjrzeæ siê genezie ich wype³nionego bólem ¿ycia. Uda³o mu siê do tego stopnia, ¿e "Pierwsza klasa" by³a filmem z potencja³em oscarowym (niedocenionym wszak przez Akademiê). Za najnowsz± ods³onê przygód Profesora X, Magneto, Wolverine'a i innych "utalentowanych" zabra³ siê ponownie Bryan Singer. Jaki okaza³ siê powrót twórcy dwóch pierwszych - przyzwoitych - obrazów spod szyldu "X-Men"? No có¿... przyzwoity.
W niedalekiej przysz³o¶ci mutanci i ludzie z choæby ¶ladem mutacji w organizmach s± bezwzglêdnie eksterminowani przez Stra¿ników - mechanizmy zdolne adaptowaæ umiejêtno¶ci mutantów, s± przez to dla nich samych ¶miertelnie niebezpieczne. Profesor Xavier i Magneto (tak, w koñcu stanêli w jednym szeregu) dochodz± do wniosku, ¿e zagro¿enie nale¿y usun±æ u ¼ród³a. Z pomoc± m³odziutkiej Kitty Pryde podejmuj± rozpaczliw± próbê przeniesienia dobrze znanego nam Logana vel Wolverine'a w przesz³o¶æ i zapobie¿enie eksterminacji swojej - i nie tylko - rasy.
"X-Men: Przesz³o¶æ, która nadejdzie" to dzie³o - nale¿y uczciwie przyznaæ - o klasê s³absze od wersji Vaughna. To filmowa kolubryna, rozgrywaj±ca siê w dwóch planach czasowych (na szczê¶cie twórcy nie gubi± siê w ich tasowaniu), wype³niona mnóstwem komiksowych postaci, aspiruj±ca (podobnie jak poprzednik, lecz tutaj - bez spe³nienia) do bycia interesuj±c± histori± alternatywn±. Niestety, jest tego wszystkiego za wiele. Ka¿dy bohater wydaje siê byæ drugoplanowym, opowie¶æ wci±ga, ale bez przesady, narracja jest sprawna, lecz nie powala. Wydaje siê, ¿e twórcy chcieli upchn±æ w swojej wizji jak najwiêcej, przez co film straci³ na wyrazisto¶ci. Tak, to troszkê zmarnowany potencja³ "Pierwszej klasy".
Niemniej jest kilka aspektów "Przesz³o¶ci...", które wybijaj± ten film ponad przeciêtno¶æ typowych blockbusterów. Miêdzy niema³± wcale ilo¶ci± scen trywialnych, patetycznych i szablonowych znajdzie siê kilka takich, którymi z pewno¶ci± zainspiruj± siê autorzy kina fantastycznego. Fruwaj±cy stadion, poszukiwania Mystique przez Xaviera czy genialna sekwencja popisu szybko¶ci Quicksilvera to najlepsze przyk³ady. Singer dosta³ te¿ mo¿liwo¶æ wspó³pracy z najzdolniejszymi aktorami m³odego pokolenia, jednak nie wykorzysta³ tego do koñca. Fassbander, McAvoy, Lawrence, Page czy Hoult raczej wystêpuj± tu ni¿ graj±. O ich klasie ¶wiadczy fakt, ¿e i tak wypadaj± nie¼le (Jackman tak¿e, a jak¿e, zd±¿y³ ju¿ do tego przyzwyczaiæ). Niewiele natomiast maj± do pokazania starzy wyjadacze - Stewart, McKellen, Berry, Sy, ale tak¿e Peter Dinklage jako demoniczny Trask. W tej kwestii "Past" zdecydowanie wygrywa z "future".
All in all "X-Men: Przesz³o¶æ, która nadejdzie" ogl±da³o mi siê ca³kiem przyjemnie. Chyba po prostu lubiê ¶ledziæ przygody sympatycznych mutantów. Warto wybraæ siê do kina choæby dla tych paru scen i mnóstwa znanych aktorów na ekranie. Ale tylko na oryginaln± wersjê jêzykow±. Fajny film.
Moja ocena: 6,5/10
|
Podgl±d newsa | Skomentuj newsa
|
|
|