Jestem na Trzynastym Schronie osob± odpowiedzialn± za pisanie nowin nie wiadomo o czym. Z tego powodu postanowi³em znowu co¶ napisaæ, ¿eby: po pierwsze – nie wypa¶æ z rytmu, a po drugie – nie straciæ tego stanowiska na rzecz kogo¶ innego. Zreszt± sami spójrzcie – pe³no tutaj jaki¶ recenzji i aktualizacji. A tak naprawdê nikt nie zadaje sobie pytania – komu to wszystko potrzebne? Przecie¿ Magda Kozak ju¿ cztery lata temu powiedzia³a, ¿e w opowiadaniach chodzi o rozpierduchê – wszystko zatem jasne. Szanowni Pañstwo, nie ma co szukaæ g³êbszych tre¶ci!
Taki stary pierdziel, co to ¿yje przesz³o¶ci± i je¿eli ju¿ co¶ pamiêta, to albo zawiera siê to w okresie panowania pierwszych Piastów, albo z³otego wieku na Trzynastym Schronie. ¯eby podkre¶liæ rolê melancholijno-sentymentalnego poruszenia, w dzisiejszym odcinku „Piosenek…” odwo³am siê do starych, dobrych rytmów, a mianowicie niezapomnianego duetu Elli Fitzgerald i Eugeniusza Bodo amerykañskiej piosenki tamtych czasów, czyli Louiego Armstronga.
Oczywi¶cie za³±czê te¿ – id±c za przyk³adem dzisiejszych vlogerów, Glogerów, czy kim tam jeszcze nas XXI wiek pokara³ – niestosowne zdjêcie z alkoholem (bo przecie¿ dzisiaj jest ¶wiêto do dumania, a nie do picia). Od razu jednak spieszê z wyja¶nieniami, które uspokoj± proletariack± czê¶æ narodu (je¿eli kto¶ siê jeszcze do tego poczuwa) – wino by³o z LIDLa i kosztowa³o dwana¶cie z³otych bez grosza. Pora roku równie¿ jak najbardziej aktualna.
|