Cisza wyborcza dobiegła końca trochę ponad pół godziny temu, a jako że Schron jest przecież stroną bardzo polityczną, propagandową i stronniczą, przeto dopiero teraz podzielimy się z Wami informacjami, które w mniej lub bardziej wyjaśniony sposób do nas dotarły. Właściwie to jedną taką informacją.
Jak podaje Onet.pl, w ostatni piątek Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej powiadomiła o odkryciu w Syrii śladów przetworzonego uranu, które jednak nie znajdują się tam, gdzie amerykańscy spece wywiadu przypuszczali, że są. MAEA wciąż zajmuje się sprawdzeniem, czy w Syrii przeprowadza się proces produkcji plutonu (a jak wiemy z artykułu Tomasza Rożka, łatwiej oczyścić pluton niż wzbogacić uran), chociaż Amerykanie stwierdzili, że służący do tego celu grafitowy reaktor, wybudowany dzięki pomocy Korei Północnej, a znajdujący się w kompleksie al-Kibar, został prawdopodobnie zniszczony podczas nalotów lotnictwa Izraela w 2007 roku. Za to w lutym Agencja przyznała, że rok później w tym rejonie znalazła ślady uranu i odrzucając wyjaśnienia syryjskich władz, jakoby materiał promieniotwórczy miał pochodzić z izraelskich pocisków, dała podstawy do podejrzewania Syrię o przeprowadzanie procesu wzbogacania tego pierwiastka. Posmaku niepewności dodają dwa inne fakty. Pierwszy jest taki, że próbki uranu znaleziono w wybudowanym w celach naukowych reaktorze atomowym w Damaszku. Drugi natomiast polega na tym, że Syria wciąż nie w pełni dopuszcza ekspertów ONZ do dokumentacji dotyczącej próbek uranu, ani do miejsc, gdzie mogłyby być składowane.
Czyżby zatem grono państw z kartą gwarancyjną w postaci atomowych głowic miało się rozszerzyć?
Kolejny kraj uruchomił program nuklearny? w serwisie onet.pl.
|