By³o. Obrazki z postapokaliptycznego miasteczka dowodem. Najwiêksz± atrakcjê, czyli Dmitrija G³uchowskiego, programowo odpu¶ci³em. Dzia³ka przypad³a Wrathu, bo terminy siê pokrywa³y. Nie wyszed³em na tym najlepiej ale postapo by³o. Nie zawsze zamierzone przez organizatorów.
O kilku potencjalnie interesuj±cych prelekcjach trudno co¶ konkretnego powiedzieæ, bo organizatorzy nie doszacowali atrakcyjno¶ci problematyki i umie¶cili wiele z nich w ma³ych salkach. Prawie nikt nie wychodzi³, okupuj±c ciê¿k± prac± okupione (np. s³uchaniem prelekcji o matematyce wy¿szej) fotele. Tak wiêc Squonk nie bêdzie móg³ zrecenzowaæ relacji o technikach przerywania zamieszek („Miasto p³onie…”). W sumie szkoda, ¿e zamieszek pod drzwiami nie by³o, bo prelegent straci³ niepowtarzaln± okazje sprawdzenia koncepcji w praktyce. Nastêpny wyk³ad w tej samej, naukowej sali: „Armagedon, jak nie ratowaæ ¶wiata przed zag³ad±” nie zakoñczy³ siê, o dziwo, Armagedonem na korytarzu. Solidny t³um pozosta³ prawie w ca³o¶ci na zewn±trz i grzecznie siê rozszed³. Nawet wieczorny wyk³ad o postapowo¶ci Muminków mia³ identyczny fina³. Kto by³ ten wie.
Tyle medialnych wiadomo¶ci z jednego konwentowego dnia. Dobre informacje siê nie sprzedaj±, wiêc krótko i ogólnie. Kapitalna pogoda, ¶wietna atmosfera i barwne towarzystwo. Idealne warunki do zg³êbiania pozaintelektualnych, schronowych klimatów. Tu niedosytu nie by³o.
|