Terminator: Genisys by³ jednym z najbardziej oczekiwanych tytu³ów 2015 roku, nie tylko przez mi³o¶ników kultowego cyklu czy postapokalipsy w ogóle. Aprobuj±ce wypowiedzi samego Jamesa Camerona zaostrzy³y i mój apetyt. Posmak pozosta³y po projekcji filmu okaza³ siê byæ jednak odwrotnie proporcjonalnym do zwiastunowych aperitifów.
Fabu³y nie da siê przybli¿yæ w przystêpny sposób. Zaczynamy w 2029 roku w chwili, gdy John Connor wysy³a Kyle'a Reese'a w przesz³o¶æ, by ten uratowa³ jego matkê, Sarah Connor. Na miejscu... tzn. w 1984 roku okazuje siê, ¿e Sarah nie jest bezbronn± dziewczyn±, ale wojowniczk± przez lata wychowan± przez... terminatora T-800, wys³anego do niej z przysz³o¶ci. Resse staje przed nie³atwym zadaniem przekonania tej dwójki do siebie. Wszyscy musz± siê tak¿e zmierzyæ ze znanymi sobie - i nam - wrogami...
Na tym zakoñczê, gdy¿ sam nie chcê zagubiæ siê we w³asnych s³owach. Historia przedstawiona w filmie idealnie wpasowuje siê w trend kultywowany we wspó³czesnych blockbusterach - nie wiadomo o co chodzi, byle tylko siê co¶ dzia³o. Podró¿e w czasie, lawirowanie miêdzy liniami czasowymi, wprowadzanie równoleg³ych uniwersów - wszystko to jest strasznie mêtne, a w pewnym momencie poprzez sw± niekonsekwencjê i nielogiczno¶æ po prostu przestaje byæ zrozumia³e. Film oparty na tak w±t³ych fundamentach nie mo¿e byæ filmem udanym. I nie jest (a przynajmniej nie w pe³ni, czy nie w sposób, jaki wielu, jak mniemam, siê spodziewa³o).
Trudno tak¿e jednoznacznie umiejscowiæ Genisys w serii o "elektronicznym mordercy". Najtrafniejszym bodaj jego okre¶leniem jest reboot - pierwszej czê¶ci, gwoli ¶cis³o¶ci. Tylko po jak± cholerê rebootowaæ Terminatora, dzie³o skoñczone i absolutnie doskona³e?! Odnios³em wra¿enie, ¿e twórcom filmu wcale jednak na zachowaniu ci±g³o¶ci filmowego kontinuum nie zale¿y. Genisys ci±gle puszcza oko do fanów poprzednich czê¶ci, bêd±c wrêcz naszpikowany cytatami zeñ, ale nic z tego nie wynika. Ma byæ fun i jest, potêgowany dodatkowo przez mnóstwo gagów i dowcipasów. Istotnie, chwilami mo¿na siê u¶miaæ, ale czy faktycznie o to chodzi w Terminatorze?
Nie twierdzê jednak, ¿e Genisys ogl±da³o mi siê ¼le. Akcji jest w nim multum, stronie audiowizualnej niczego nie brakuje, zmontowano go z werw±. Do tego ca³kiem nie¼le poradzili sobie i aktorzy - a w zasadzie podeszli doñ z odpowiedni± rezerw± luzu, z "u¶miechaj±cym siê" Arnie'm na czele. Filmowi brakuje jednak stylu. Czego by nie powiedzieæ nawet o Buncie maszyn czy Ocaleniu, by³y to filmy z autorskim ¶ladem. Genisys to nic innego jak franczyzowy produkcyjniak z wysokim prawdopodobieñstwem kolejnej ods³ony. Cameron - nie: gdzie¶ siê podzia³, ale: co ty wspierasz?...
Film nie potrafi przestraszyæ, zmusiæ do refleksji, niczego nie przekazuje. Alan Taylor, etatowy twórca serialów, to jak s³usznie zauwa¿y³ jeden z polskich recenzentów "re¿yser stylu zerowego". Dziêki niemu Genisys jest filmem totalnie nijakim, ale w swojej nijako¶ci ¶wietnie przyswajalnym. Ot, wzorcowy, letni blockbuster. Ale nie Terminator.
Moja ocena: 4,5/10
|