< POSTKULTURA | << SERIALE
Attack on Titan

Plakat z serialu 'Attack on Titan' Attack on Titan (Shingeki no Kyojin)
Produkcja: Japonia 2013-
Reżyseria: Hiroyuki Tanaka, Tadashi Koezuka, Tetsuro Araki
Scenariusz: Yasuki Kobayashi
Obsada: Yuki Kaji, Yui Ishikawa, Marina Inoue i inni
Muzyka: Hiroyuki Sawano
Na podstawie: Hajime Isayama - Shingeki no Kyojin (manga) Ilość odcinków/serii: 25 odcinków po 25 min. (1. sezon)

Ludzkość od lat żyje zamknięta za trzema wielkimi murami, dookoła których grasują tytani – olbrzymie humanoidalne istoty, których jedynym celem zdaje się być zjadanie ludzi. Dlaczego to robią? Czym są? Jak powstali? Ludzie muszą się tego dopiero dowiedzieć… Wydarzenia obserwujemy z perspektywy Erena, młodzieńca, który po tym, jak tytani napadają na jego rodzinne miasto, a jego matka zostaje zjedzona, postanawia zostać żołnierzem i poświęcić swoje życie walce skazanej - jak się wydaje - na nieuniknioną klęskę.

Eren Jaeger zdaje się być typowym protagonistą anime typu shonen. Impulsywny, energiczny, młody i wściekły, do tego zdeterminowany w swoim treningu. Wraz z przyjaciółmi, wspomagającymi go w jego drodze życiowej, opanowaną, trzeźwo myślącą, ale też silną i zwinną Azjatką Mikasą Ackerman i drobnym, acz sprytnym i inteligentnym Arminem Arlertem, tworzą prawdziwie freudowskie trio id-ego-superego. I podobnie jak Freud, ich nazwiska pozostawiają niemiecki posmak w ustach. Widz śledzi ich losy od dnia, w którym wydarzył się tragiczny w skutkach atak na dzielnicę Shiganshina i zniszczenie muru Maria, śledzi ich wojskowe szkolenie, gdzie poznają kolejnych, często bardzo intrygujących bohaterów, no i w konsekwencji tego wszystkiego - walkę z tytanami podczas zwiadowczych akcji.

Pierwszy sezon, składający się z 25 odcinków, jest oparty na trzydziestu trzech rozdziałach mangi. Ponieważ anime zaczęło być tworzone stosunkowo wcześnie, tzn. kiedy wciąż powstającej serii daleko było do finału, to drugi jest planowany dopiero na rok 2016, żeby zachować jak największą zgodność z oryginałem. Dlatego recenzję tę opieram tylko na pierwszym sezonie, który jednak sam w sobie jest dziełem tak dobrym, że nie mogę sobie odmówić polecenia go na łamach Schronu. I tę zgodność z oryginałem należy pochwalić. Czasem tylko zdarza się, że pewne fakty poznajemy wcześniej - anime pokazuje akcję bardziej chronologicznie.

Podobnie jak oryginał, jest to dość poważna produkcja, przeznaczona raczej dla starszych widzów. Humor jest tu nieczęsto spotykany (choć nie jest nieobecny), brutalność jest ukazana stosunkowo dosadnie, dominuje też mocno pesymistyczny nastrój. Nikt nie jest bezpieczny. Wszyscy mogą umrzeć. Można odnieść wrażenie, że fabuła będzie zapisem kolejnych porażek głównych bohaterów, a w konsekwencji całej ludzkości. Dlatego każdy drobny sukces cieszy nie tylko bohaterów, ale i widza, który nie mógł być pewny, jaki będzie efekt danej decyzji. Czasem trzeba trochę przymknąć oko na pewne fantastyczne rozwiązania, jak skakanie zwiadowców po budynkach czy drzewach, choć zostało to wyjaśnione technicznie: stosują specjalny sprzęt do tzw. trójwymiarowego manewru, zaś walczą za pomocą mieczy, którymi muszą wyciąć jedyny słaby punkt na ciele tytanów. Dość deprymujący, ale logiczny, może być fakt, że ci nie są ubrani – to bezmyślne bestie, swoim działaniem przypominające zombie, a w kwestii wyglądu zniekształcone i brzydkie – ale to na plus, do tego nie jest to armia klonów, a każdy wygląda inaczej.

Oprawa graficzna jest dopracowana. Są za nią odpowiedzialni ludzie, którzy pracowali przy świetnym anime z nieco innych klimatów, Death Note (które również, swoją drogą, reżyserował Tetsuro Araki). Na dużo uwagi zasługuje muzyka. I niekoniecznie mam tu na myśli energiczne i przepełnione żołnierskim patosem openingi i endingi, ale soundtrack autorstwa Hiroyukiego Sawano. Chóry i orkiestry łączy on z elektronicznymi elementami, a w niektórych kompozycjach (mających dość specyficzne nazwy), jak np. "XL-TT", dorównuje epickością Hansowi Zimmerowi. Japońska fascynacja językiem niemieckim objawia się po raz kolejny piosenkami śpiewanymi w tym języku (przepiękne "Vogel im Käfig"").

A zatem, mamy zombie apokalipsę, w której "zombie" mogą być wysokie na kilkadziesiąt metrów i niedobitki ludzkości, walczące z nimi w powietrzu mieczami. Czy warto? Oczywiście. Attack on titan to misternie utkana fabuła, której kolejne tajemnice dokładnie przemyślanego, oryginalnego świata są przed widzem ostrożnie ujawniane. Naprawdę wysoka jakość nie zawiedzie zarówno tych, którzy chcą epickiej akcji, jak i tych wolących dobrą, ciekawą i pełną punktów zwrotnych historię. Polecam.

Moja ocena: 9/10

© 2016 Kamil 'Wrathu' Kwiatkowski

< POSTKULTURA | << SERIALE