wiek samotności
wbrew sobie chyba odbijam się
w witrynach sklepów
od dna
butelki
odbity wzrok mój
nie sięga wyżej
wiek samotności
bez samotności
rój hałaśliwy
zgęszcza powietrze
strumień wyziewów
z tysiąca ust
kiedy ogłoszą rezurekcję
na konferencji
międzynarodowej
paplaniny języków
rozdwojonych od kłamstwa
głów ozdobionych
sztucznym nimbem
z elektrycznego drutu
skry polecą
nowej tragedii
odmłodzeni
bracia nowi siostry nowe
będą
tratować się w pochodzie
do bram świątyni
zaznaczą szlak krwią
uniewinnioną
co mnie już nie obchodzić powinno
a jednak wezbrana rzeka ludzkich życzeń
drapieżnie wyciąga odnogi jak palce
istoty kształtu galarety
cień mój przygląda się apatycznie
substancji swojej macierzystej
w typie Śnieżki lecz o oczach wilka
z kart książek dawno przeczytanych
zanim nastał wiek samotności
kolos na ołowianych nogach
koń trojański nadziany duszami
Myrmidonów żarłocznych i twardych
[z juweniliów]
© 2011 Cichutki Spec