Spełnione życzenie
Metro, ten ślepy robak, co ziemię drąży, czerw;
Wysysa ze mnie siły i szarpie każdy nerw
Ale zepsute auto; i znosić muszę lud
Oddechów ich z bebechów kwaśny i podły smród
A że wkurwiony jestem, to proszę w końcu Pana:
- Hospody pomyłuj-żeż! Ta tłuszcza niedoprana,
Nieumyta i głupia, prosi się o zagładę!
No i oglądam metro.. Już jako widmo blade.
© 2012 Małgorzata 'Cichutki Spec' Ślązak