< SCHRONKULTURA | << MUZYKA | <<< MUZYKA Z FALLOUTÓW
Mark Morgan - Vault Archives

Okładka płyty Marka Morgana Rok wydania: 10 maja 2010 (świat)
Gatunek: ambient, dark ambient
Długość: 76:57
Producent: Mark Morgan, Vladislav Isaev (remastering)
Wytwórnia: Aural Network

1. Radiation Storm
2. Industrial Junk
3. Khans of the New California
4. Metallic Monks
5. Follower's Credo
6. Vats of Goo
7. A Trader's Life
8. Moribund World
9. The Vault of the Future
10. Second Chance
11. City of the Dead
12. Underground Trouble
13. City of Lost Angels
14. Flame of the Ancient World
15. Many Contrasts
16. Gold Slouch
17. My Chrysalis Highwayman
18. Beyond the Canyon
19. Biggest Little City in the World
20. Dream Town
21. California Revisited
22. All-Clear Signal
23. Acolytes of the New God
24. Desert Wind

Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia.

Przyznać się, kto nie grał w pierwsze dwa Fallouty? Recenzowane wydawnictwo jest z nimi ściśle powiązane. Kompozycje pierwszy raz ujrzały światło dzienne tak naprawdę w latach 1997 i 1998, gdyż były ścieżkami dźwiękowymi do gier Fallout i Fallout 2. Trzynaście lat później postanowiono je odświeżyć i wydać za darmo w internecie. Połączono oba soundtracki i nadano im płynność za pomocą przejść między utworami. Jak to wyszło?

Zanim do właściwej recenzji przejdę, przybliżę, kim jest autor. Mark Morgan to amerykański muzyk instrumentalista zajmujący się ścieżkami dźwiękowymi do gier (np. Planescape: Torment, Allods Online czy nadchodzące Wasteland 2) i seriali (np. Kojak, Instynkt Mordercy). Nawiązując jeszcze do serii Fallout, poszczególne kompozycje z dwóch pierwszych części można było też usłyszeć w Fallout: Tactics (bodajże jeden utwór na filmiku końcowym) i Fallout: New Vegas (znacznie więcej w trakcie gry, choć nie zawsze w odpowiednich miejscach, kto grał w poprzednie części będzie go to razić), gdzie głównym kompozytorem był jednak Inon Zur, który niestety blado wypada przy dokonaniach Morgana.

Skąd tytuł Vault Archives? Ci, którzy nie znają serii Fallout (a powinni się czym prędzej zapoznać) mogą nie wiedzieć. W alternatywnej przyszłości po trzeciej wojnie światowej ludzie zamieszkali w podziemnych schronach zwanych Kryptami - Vaults. W każdej części serii można było kilka z nich zwiedzić. Co można usłyszeć na tych archiwach? Każdy kolejny utwór jest powiązany z lokacjami w grze, więc posuwając się do przodu, przypomnimy je sobie. I tak pierwsza ścieżka, Radiation Storm to wspomnienie o Blasku (The Glow) - opuszczonym ośrodku badawczym, zajmującym się niegdyś badaniami nad bronią dla amerykańskiego wojska. Tu powstał wirus wymuszonej ewolucji FEV, który wydostał się do atmosfery, gdy zbombardowano ośrodek. Z racji bardzo wysokiego poziomu promieniowania, również po wojnie nikt się tu nie zapuszcza - oprócz postaci gracza, który otrzymuje misję od Bractwa Stali (do którego wrócę za kilka utworów), by zinfiltrować kompleks badawczy. Jest to jednocześnie jeden z najlepszych utworów na płycie, kto odwiedził Blask, wie, o czym mówię.

W kolejnym utworze zatytułowanym Industrial Junk przenosimy się na północny zachód, do osady Złomowo (Junktown). Nazwa nie jest przypadkowa, bo zostało zbudowane... no właśnie, ze złomu. Można też usłyszeć w drugiej części w osadzie ghuli zbudowanej przy elektrowni atomowej, Gecko. Właściwie niewiele jest tu do powiedzenia, po prostu wzorowy dark ambient z elementami industrialu (gdzieś w tle słyszymy różne metalowe dźwięki). Klimat ulega zmianie. Żywe Khans of the New California zostało użyte kilka razy. W Falloucie (dalej F1) lokacja z bandytami. W Falloucie 2 (dalej F2) były to miejsca związane z narkotykami (Nora i stajnie nieopodal Nowego Reno). Jest to, o dziwo, całkiem przyjemny utwór. Bębenki przygrywają, klimat się pogłębia, ale nie jest przytłaczający. W kolejnym utworze Metallic Monks przenosimy się do bunkra Lost Hills, siedziby Bractwa Stali - parawojskową organizacji, która towarzyszy nam we wszystkich częściach gry. Klimatem przypomina Radiation Storm, ale jest mniej mroczne i okraszone jest militarną perkusją. W sam raz do zbliżającej się wojny z mutantami. Fragmenty Metallic Monks można usłyszeć w trailerze do Lonesome Road, DLC do Fallout: New Vegas. Ale dalej. Płynne przejście do Follower's Credo, które pojawiło się już w F1, ale moim zdaniem nie wiem za bardzo, czemu. Biblioteka Los Angeles, siedziba Uczniów Apokalipsy (Followers of the Apocalypse, którzy powrócą w Fallout: New Vegas), według mnie, nie była na tyle istotnym miejscem, by zasłużyła na własny podkład muzyczny. Znacznie lepiej utwór został wykorzystany w drugiej części gry w finalnej lokacji, na platformie wiertniczej Enklawy. Tam doskonale oddał klimat miejsca i jest to jeden z lepszych utworów. Zaraz po nim przechodzimy do Vats of Goo, drone'owatego podkładu z dźwiękami klawiszowymi, odgłosami alarmów i militarną perkusją - jesteśmy w bazie wojskowej Mariposa, w której roi się od mutantów. Wkrótce potem chwila odpoczynku, bo znajdujemy się już w centrum handlowym Pustkowi, Hub, a przygrywa nam orientalnie brzmiące Trader's Life. Nie przepadam za tym utworem, ale dobrze oddaje charakter miejsca.

Dalej jest muzyka towarzysząca podróżowaniu przez świat w F1 Moribund World. Tytuł wydaje się nie pasować do treści, bo nie jest to utwór mroczny, a dość przyjemny. The Vault of the Future, Krypta 13, stamtąd pochodzi bohater F1. Na dłuższą metę męczące. Jakiś zniekształcony głos, odgłosy stukania palców o klawisze, monotonne synthy. Second Chance, Cieniste Piaski (Shady Sands), jedna z pierwszych lokacji, jakie odwiedzimy w F1. Bardzo monotonne. City of the Dead. Tu już zaczyna się robić ciekawie. W F1 towarzyszył nam w Nekropolis, mieście ghuli, zaś w F2 w Navarro, bazie wypadowej Enklawy. Można go też usłyszeć w trailerze do DLC do F:NV Dead Money. Pomimo swojej monotonii i powtarzalności, jest bardzo przejmujący i przytłaczający - taki właśnie miał być. Teraz mamy kilka bardzo dobrych utworów. Underground Trouble, które możemy usłyszeć podczas losowych spotkań w jaskiniach i City of Lost Angels, czyli motyw Gruzów Los Angeles. Oba utwory są mroczne i klimatyczne, a przy tym łatwe do słuchania. Zaraz potem przenosimy się pod ziemię wspomnianych Gruzów, do Krypty Los Angeles, gdzie swoją siedzibę ma Mistrz, potężny przywódca mutantów. Flame of the Ancient World to jeden z cięższych i mroczniejszych podkładów w F1. Porządny dark ambient przyprawiony dźwiękami kościelnego dzwonu (Krypta znajduje się pod Katedrą, do której jeszcze powrócimy). Zaraz potem w miarę spokojne Many Contrasts obrazujące nam powojenne San Francisco. Dźwięki tramwajów (chyba tak), bębny, szczątkowe wokale. Bardzo dobry i zarazem przystępny utwór. Miasto pojawiło się w F2 i było zamieszkane w większości przez Chińczyków. Zostajemy przy F2, wchodzi Gold Slouch, podkreślające dzikozachodni nastrój miasteczka górniczego Redding - jeden z mniej lubianych przeze mnie utworów. Jednak zaraz będzie krótki i wyróżniający się kawałek My Chrysalis Highwayman, w którym pojawiają się gitary. Można go usłyszeć, jeżdżąc samochodem po mapie świata. Bardzo fajny utwór, który zdecydowanie odstaje - ale tak pozytywnie. Następnie raczej średnie Beyond the Canyon "skutecznie" ilustrujące Arroyo, rodzinną wioskę bohatera F2.

Powoli zbliżamy się do końca i mamy po drodze kilka bardzo dobrych podkładów jak np. Biggest Little City in the World, czyli motyw przewodni Nowego Reno. Tytuł odwołuje się do rzeczywiście istniejącego neonu witającego przyjezdnych. Reno w F2 to miasto pełne wątpliwych moralnie ludzi, zepsute do szpiku kości, rojące się od dilerów, prostytutek i mafiozów. Utwór doskonale oddaje brudny charakter miasta. Zmieniamy ponownie klimat i mamy Dream Town ukazujące sielskie życie w Modoc, farmerskiej osadzie gdzieś na Pustkowiach. Można powiedzieć, że nie brzmi to jak Fallout - zdecydowanie jest to najradośniejszy kawałek. Dalej żywe California Revisited, czyli podróż po mapie świata z F2, zdecydowanie lepiej wypada niż Moribund World. Zaraz po tym jeden z lepszych kawałków na albumie, All-Clear Signal, czyli coś, co sprawia, że Kryptopolis (Vault City) jest znośne. Jeszcze tylko towarzyszące nam w Katedrze dość specyficzne Acolytes of the New God i Desert Wind, którego nazwa mówi sama za siebie. Jeden z cięższych i mroczniejszych kawałków, co nie znaczy, że złych.

Przebrnęliśmy przez Vault Archives i co nasuwa się na myśl? Jest to bardzo dobry album instrumentalny. Na pewno większą wartość będzie posiadać dla fanów serii Fallout, ale samodzielnie również nieźle się broni, gdyż jest po prostu niezły i klimatyczny. W sam raz do zasypiania. Poza tym niezwykle inspirujący.

PLUSY:
+ bardzo klimatyczny
+ nie jest utrzymany tylko w jednym klimacie, zaskakująco różnorodny
+ darmowy!
+ uniwersalny - z powodzeniem można do tego włączyć jakąś inną grę niż Fallout. Na przykład... Fallout 3
+ dla fanów serii dodatkowa wartość, ponieważ przywraca wspomnienie odwiedzonych w grach miejsc
+ soundtrack został zremasterowany i dodano płynne przejścia nadające spójności
+ z powodzeniem można słuchać poza grą

MINUSY:
- miejscami monotonny, na szczęście tylko miejscami
- ambient i dark ambient to nie gatunki dla każdego, dlatego zwykły człowiek może zupełnie nie znaleźć przyjemności w słuchaniu albumu

Moja ocena: mniej więcej obiektywnie 7/10, warto się zapoznać, to już klasyka, a dla fanów serii 10/10, trzeba mieć - a z dostępnością nie ma problemu, gdyż można legalnie, za darmo ściągnąć.

© 2012 Kamil 'Wrathu' Kwiatkowski



Muzykę Marka Morgana można legalnie i bez większych przeszkód pobrać sobie z tego miejsca (plik ZIP). No i oczywiście ze schronowego Chomika.

< SCHRONKULTURA | << MUZYKA | <<< MUZYKA Z FALLOUTÓW