< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Marcin Gawęda - Rebelia

Marcin Gawęda - Rebelia Autor: Marcin Gawęda
Tytuł: Rebelia
Wydawnictwo: Warbook - Wydawnictwo Ender
Data wydania: 2011
Liczba stron: 386
ISBN: 978-83-930066-6-3

"A ty znowu z tymi Irakijczykami, do cholery. Terroryści albo szuszwole, a nie Irakijczycy. Zwykli Irakijczycy to siedzą w domu, a nie biegają z kałachami po ulicach."

Szczerze przyznam, że do drugiej z wiosennych premier Wydawnictwa Ender, wydanej w ramach serii "WarBook" "Rebelii" autorstwa Marcina Gawędy, przymierzałem się dwukrotnie. Mój pierwszy kontakt z książką zakończył się przed dotarciem do drugiego rozdziału (czyli po około pięćdziesięciu stronach) - po rendez-vous z "Piaskami Armagedonu" odepchnął mnie przede wszystkim mocno szorstki styl pisania Gawędy. Po krótkim czasie jednak powróciłem do "Rebelii" z mocnym postanowieniem poprawy mojego doń podejścia - poniekąd pchany także poczuciem obowiązku - i... odkryłem piękno jej brzydoty. "Rebelia" okazała się dającym po głowie, potężnym antywojennym manifestem, obok którego nie sposób i nie można przejść obojętnie.

Autor przenosi czytelnika do 2004 roku, kiedy to w Iraku stacjonowała druga zmiana Poskiego Kontyngentu Wojskowego. Jak pisze autor w posłowiu: "powieść osadza się na trzech głównych wątkach: walka z powstańcami w Falludży, gdzie działa GROM, rebelia as-Sadra w Karbali oraz działania transgranicznej grupy terrorystyczno-przestępczej. Wszystkie wątki zostały oparte na faktach (...)". Od samego początku zostajemy umiejscowieni wraz z polskimi żołnierzami w samym centrum irackiego piekła. Gawęda niezwykle sugestywnie przedstawia kulisy żołnierskiego życia, z pietyzmem rysując panoramiczny obraz realiów wojennych, nieprawdziwie lecz z premedytacją nazywanych przez polityków misją stabilizacyjną. Bogactwo detali, mnóstwo szczegółów historycznych, potężna wiedza autora z zakresu militarystyki, gros ciekawostek, drobiazgowo opisane miejsca - to wszystko summa summarum składa się na fascynującą i wciągającą lekturę.

"Spięty rozejrzał się wokół siebie. Kilku przechodniów, jakaś grupka kobiet i dziecko. Mała dziewczynka. Może około dziesięciu lat. Nagle zauważył, że dziewczynka rzuciła się biegiem w jego kierunku. (...)
- Zdrajca! Zdrajca! - krzyczała jak oszalała.
- Co jest? - zapytał sam siebie.
Kiedy zauważył ładunki wybuchowe, była piętnaście metrów od niego (...)."

Działania Polaków oraz pozostałych sojuszników Stanów Zjednoczonych w zrewolucjonizowanym Iraku to w oczach Gawędy istna syzyfowa praca. Prawdziwa tyrka, którą wytrzymać mogą jedynie najsilniejsi, najwytrwalsi. Z bohaterami "Rebelii" czytelnik zaprzyjaźnia się powoli i z pewnym wysiłkiem. Ostatecznie okazuje się jednak, iż jest to przyjaźń zaiste żołnierska, okupiona wspólnym trudem i niebotyczną harówką, do tego na długo - tak długo jak porażające wrażenia z lektury pozostają w czytelniku. Wojacy zaprezentowani w książce to żołnierze z krwi i kości, zróżnicowani charakterami, mający własną przeszłość. Jednocześnie to w zdecydowanej większości zwyczajni goście, chłopaki z sąsiedztwa. Praktycznie każda postać, choćby epizodyczna, zostaje zarysowana doskonale - wyraziście, szczerze, prawdziwie, bez heroizmu. Gawęda okazuje w ten sposób ogromny szacunek wojskowym, składa hołd ich pamięci bez odrobiny patosu. To ogromna zaleta książki, ale także osoby autora.

Bo żołnierz jest w "Rebelii" podmiotem, nie przedmiotem, centralnym punktem rozważań. Gawęda, owszem, skupia się na działaniach wojskowych, akcjach, operacjach, przygotowaniach do nich i ich przeprowadzaniu. Ale nie jest istotne jak, po co, czy ma to sens - rozkaz to rozkaz. Najważniejszy jest żołnierz, niewolnik wojny, wywrócony na lewą stronę jak "Killer" albo niedoświadczony i zapalony jak pierwszy lepszy szeregowy. Ciągle blisko śmierci, ciągle blisko "zacięcia się", ciągle zmuszony do pełnej gotowości. Obraz szorstkiego życia żołnierza to najmocniejszy aspekt "Rebelii".

"- Dziwny kraj - mruknął Wołek.
- Co się dziwisz. Do wszystkiego można przywyknąć - usłyszał w ripoście.
Trudno się było nie zgodzić. Biegnące za kolumną dzieci nie widziały może zabawek, ale dobrze wiedziały, jak wygląda kałasz i do czego służy. Wolał mieć wówczas w pamięci radość, jaką ci smarkacze odczuwali z garści cukierków albo kredek, które dostawali. (...) Wojna - jak zwykle - miała różne oblicza."

Przyjemność z czytania książki autora "Kaukaskiego epicentrum" wzrasta hiperbolicznie, by w końcu osiągnąć stały, bardzo wysoki poziom. Można się przyczepić, że "Rebelia" dość topornie się rozkręca, że czasami dialogi bywają nudnawe i niezajmujące, że pod koniec liczy się niemal wyłącznie akcja, że pod względem warsztatu pisarskiego Marcin Gawęda ustępuje dość wyraźnie Vladimirowi Wolffowi, wreszcie - że to książka skierowana do konkretnego odbiorcy. A jednak przy jej całościowej wymowie, zarzuty te samoistnie usuwają się w cień. "Rebelia" to gryząca jak pustynne piaski Iraku lektura, transgresyjnie wdzierająca się do umysłu czytelnika i pozostająca w nim przez długi czas. Ja wciąż jestem w szoku. Trudna, ciężka, wymagająca, świetna propozycja.

© 2011 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA