< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Robert J. Szmidt - Otchłań

Okładka książki 'Otchłań' Autor: Robert J. Szmidt
Tytuł: Otchłań
Wydawnictwo: Wydawnictwo Insignis
Data wydania: 2015
Liczba stron: 384
ISBN: 978-83-63944-97-1

W połowie kwietnia wydawnictwo Insignis podało informację, że podczas wizyty Dmitrija Głuchowskiego na Festiwalu Fantastyki Pyrkon 2015, zostanie ujawnione nazwisko kolejnego, polskiego autora Uniwersum Metro 2033. Głowa ruszyła, zaczęło się myślenie. Kto kolejny, po Pawle Majce, mógłby wejść na ścieżkę wytyczoną przez rosyjskiego pisarza lub, w najgorszym wypadku, tylko wskoczyć w jego buty?

W głowie pojawiły się straszne i sprzeczne ze sobą wizje. Z jednej strony obawa przed jakimś na siłę promowanym amatorem, który, pisząc "może nie najlepiej, ale jako tako", otrzymałby możliwość napisania polskiego Metro 2033 za to, że jest miły dla wszystkich i umie się lansować w mediach społecznościowych. Z drugiej zaś domniemanie, że wydawca poszedł na całość i postanowił nawiązać współpracę z jakimś "modnym i poczytnym" pisarzem, który raz merca, a raz Nagrodę Nike dostanie. Świadomość, że w związku z tym nad serią Metro 2033 mieli by się pochylać tzw. krytycy literatury, była równie przerażająca jak spotkanie z przedstawicielami flory i fauny, żyjących w światach Głuchowskiego. Polskie Uniwersum Metro 2033 zostało by oddane na pastwę obcym, wypinającym się na co dzień na fantastykę, ot co!

Takie to lęki chodziły mi w głowie, jak głodny mutant za posiłkiem. Tymczasem zbliżał się festiwal Pyrkon, a wydawnictwo Insignis wypuściło informację prasową, w której zawarto szczegóły dotyczące spotkania z Dmitrijem:

Na Pyrkonie będzie miał też miejsce panel poświęcony wizji przyszłości wykreowanej przez Głuchowskiego, z udziałem autora oraz polskich twórców postapokalipsy: Roberta J. Szmidta i Pawła Majki. Na tym spotkaniu zostanie przedstawiony kolejny polski autor, który napisze nową książkę w ramach Uniwersum Metro 2033.

Majka - rozumiem. Ale co tam miałby robić Szmidt? Zapewne pojawić się tam jako autor współpracujący z Insignis, i opowiedzieć przy okazji o swoich pracach nad Szczurami Wrocławia. A zwłaszcza o zaangażowaniu w ten projekt - dzięki mediom społecznościowym - czytelników. Tymczasem okazało się...

...że najbardziej doświadczanym przez apokaliptyczną zagładę miastem w Polsce jest Wrocław, którego nie ominą również "rozrywki" świata Uniwersum Metro 2033. I że stolicę Dolnego Śląska po raz kolejny zniszczy... Robert J. Szmidt!

No, ale ludowa maksyma głosi, że Polakowi ciężko dogodzić, więc i w moim przypadku nie mogło być inaczej. Jak taki autor, o wyrobionym stylu oraz marce, odnajdzie się w realiach wykreowanych przez kogoś innego? Co zrobi, by nie pójść w banał "stalkerów z metra"? I największa obawa: czy można jeszcze napisać coś odkrywczego w Uniwersum Metro 2033?

Obawy okazały się bezpodstawne, gdyż mamy do czynienia z kolejną, dobrze napisaną powieścią Szmidta. Tak, właśnie tak powinno się mówić o Otchłani. Robert posiada bowiem wyjątkową umiejętność operowania, wydawać by się mogło pozornie zgranymi i banalnymi motywami. Po czternastu latach od momentu zetknięcia się z jego twórczością, nadal jestem pod wrażeniem twórczego i zaskakującego przekształcenia polityczno-postapokaliptycznych wątków. Znalezienie w tej zabawie popkulturą zalety zamiast wady to klucz do zrozumienia twórczości tego autora, któremu nieprzychylni recenzenci zarzucają właśnie wtórność i powierzchowność. Szmidt bez silenia się na oryginalność, bez wchodzenia w wielopoziomowe analizy, prowadzi czytelnika przez postnuklearne podziemia Wrocławia z bohaterem, któremu nadał - jak sądzę - sporo swoich cech. Tych prawdziwych, ale też i tych, które każdy - nawet Robert J. Szmidt - zapewne chciałby mieć.

Nauczyciel wychowuje niepełnosprawnego syna - Niemotę - w jednej z wolnych enklaw północnej części Wrocławia, znajdujących się w sieci miejskich kanałów i bunkrów. W postapokaliptycznym Wrocławiu nie ma imion i nazwisk. Przyjęte przez starszych, a nadawane dzieciom ksywy, określają to czym ocaleni na co dzień się zajmują lub jak wyglądają. Bohater Otchłani, będący jednym z niewielu żyjących Pamiętających (to co było przed wybuchem wojny), przekazuje dzieciom i młodzieży podstawową wiedzę i umiejętności przydatne w nowych realiach. Taki zabieg pozwolił uelastycznić akcję powieści i wejść na teren, w który pisarze (wydani do tej pory w Polsce) Uniwersum Metro 2033 rzadko się zapuszczali. Czyli zarysować obraz czasów przed Atakiem. Do tego Szmidt, jako pisarz mający ugruntowaną już pozycję i dorobek, postanowił nawiązać dialog ze swoimi poprzednimi dokonaniami, w tym przede wszystkim z powieścią Apokalipsa według Pana Jana (stąd właśnie słowo 'Atak').

Zmyślne nawiązania i cytaty z dzieł kultury masowej sprawiają, że czytając Otchłań nie ma się wrażenia, że to "kolejna" powieść w świecie Metro 2033. Świat przedstawiony w książce jest na wskroś polski, nie oderwany od naszych dzisiejszych realiów, choć metra na kartach powieści nie uświadczymy. Zarazem Robert Szmidt jak przed laty, przy pisaniu Apokalipsy..., wznosi się na wyżyny umiejętności przyspieszenia i zmieniania biegu akcji swoich powieści. A przy tym sprawnie używa mechanizmów i zasad, które stworzył Dmitrij Głuchowski. Dlatego istoty, które zapełniają kartki powieści, marząc o zatopieniu swoich kłów (czy cholera wie czego) w ciałach bohaterów, są naprawdę straszne i przerażające. I przede wszystkim pokazujące bezsilność ludzi w konfrontacji z nimi. Tu nie ma, że kałach w łapę, torba nabojów i ruszamy na podbój świata. Człowiek w postunuklearnym Wrocławiu roku pańskiego 2033 ma najzwyczajniej prze...ne. Tak właśnie ma.

A teraz najciekawsze. Autor w jednym z wywiadów zapowiedział potencjalną możliwość kontynuacji metrowego cyklu. Czekam z niecierpliwością!

© 2015 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA