< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Douglas Adams - Autostopem przez Galaktykę

Douglas Adams - Autostopem przez Galaktykę Autor: Douglas Adams
Tytuł: Autostopem przez Galaktykę
Oryginalny tytuł: The Hitchhiker's Guide to the Galaxy
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek
Data wydania: 2005
Liczba stron: 172
ISBN: 978-83-7359-591-0
Wydanie: wraz z "Restauracją na końcu wszechświata" i "Życie, wszechświat i cała reszta".

Trudno mówić o lekturze postapokaliptycznej, jeśli fabuła książki, pomimo swej rozbudowanej wspaniałości, rozmachu i epickości, nie uwzględnia w sekwencji wydarzeń samej apokalipsy. Świat kończy się z odgłosem mdłego "puff", niesłyszanego oczywiście ze względu na różnorakie przeszkody akustyczne. Słowo ostrzeżenia należy się zatem każdemu, kto chce sięgnąć po tę pozycję: to nie jest powieść postapokaliptyczna! Z drugiej strony co z tego, skoro...

Ziemię w "Autostopem przez Galaktykę" poznajemy na kilkanaście minut przed jej końcem z dosyć ciekawego i ironicznego punktu widzenia, który później transcendentnie wykracza poza obraz trzeciej planety od Słońca, przedstawiając jedną z prawidłowości wszechświata (co ciekawe, wszystkie te prawidłowości można określić jako nieprawidłowości), polegającą mniej więcej na tym, na czym przysłowie "Jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu", albo "Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada" tudzież "Na dwoje babka wróżyła"... chociaż nie, to trzecie powiedzenie niekoniecznie tutaj pasuje. Po skasowaniu globu z mapy wszechświata okazuje się, że nie wszystko, co ziemskie, zostało zniszczone. Przeżywają dwa osobniki gatunku homo sapiens: Artur Dent, uratowany przez swojego kosmicznego przyjaciela Forda Prefecta z Betelgeuse 5 oraz niejaka Trillan (bądź co bądź, również po[de]rwana przez kosmitę) oraz dwie... myszy, które we wszechświecie odgrywają niebanalną rolę. W dalszej części powieści jesteśmy świadkami przygód tej właśnie grupki osób, uzupełnionej przez prezydenta Galaktyki, Zaphoda Beeblebroksa oraz depresyjnego robota Marvina, załoganta statku kosmicznego "Serce ze Złota", który do przemieszczania się w kosmicznej przestrzeni używa napędu nieprawdopodobieństwa. Doświadczenia grupki znajomych z przypadku okraszone są wieloma anegdotami z życia galaktyki, między innymi tą o "Pytaniu o Życie, Wszechświat i całą resztą".

Powieść Adamsa ma tyle plusów, że trudno byłoby je wszystkie wymienić. Z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom humoru Terry'ego Pratchetta oraz kabaretu Monty Pythona. "Autostopem przez galaktykę" to bezdenny wór motywów, do którego nawiązuje wiele późniejszych tworów kultury (w tym co najmniej jedna z cyklu gier Fallout). Nie pożre też cennego czasu tych, którzy podejmą się jej przeczytania, gdyż perfekcyjnie prowadzona narracja oraz dopasowane dialogi przelatują przez kolejne strony książki szybko i przyjemnie. "Autostopem..." jest w mojej opinii prawdziwym arcydziełem.

Wady? Chyba tylko jedna - powieść do zaledwie pierwszy tom cyklu o tym samym tytule, a urwana na końcu akcja wręcz nakazuje czytelnikowi sięgnięcie po "Restaurację na końcu wszechświata". To dobrze, że w empikowym salonie znalazłem egzemplarz zawierający pierwsze trzy tomy...

Genialne zwroty akcji, dialogi oraz opisy - tylko tyle ma wam do zaoferowania "Autostopem przez Galaktykę" Douglasa Adamsa. Żadnej Apokalipsy, wybuchów jądrowych (było blisko, ale głowice zamieniły się w... zresztą sprawdźcie sami), zielonych mutantów i ogólnie pojmowanej zagłady. I mimo tego tę pozycję po prostu trzeba przeczytać. Dlaczego? Musicie przekonać się na własną rękę!

© 2009 Zrecenzował Janusz 'nie wiem' Zieliński

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA