< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Massimiliano Pieraccini - Anomalia

Okładka opowiadania 'Anomalia' Autor: Massimiliano Pieraccini
Tytuł: Anomalia
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Jan Jackowicz
Data wydania: 2014
Liczba stron: 400
ISBN-13: 978-83-7885-524-8

Kiedy dostałem książkę i spojrzałem na okładkę, ilustracja skojarzyła mi się ze schronem atomowym. Trzynastym? Tytuł Anomalia (anomalie to były u Strugackich. Wiecie, pamiętacie?) Hasło pod ilustracją brzmi: „Nauka jest najpotężniejszą bronią”.

O! Takie książki lubię. Chyba będzie coś w stylu historyjek Dana Browna. Być może główne role zagrają też wysoko postawieni dostojnicy kościelni (skoro jest nauka to i Kościół musi być), a może i sami naziści? Tajemnica, Kościół i naziści – to idealne połączenie! Ale odchodzę od tematu... I będę to robić co jakiś czas, przyrzekam. Nigdy nie czytam tekstu z tyłu okładki, stąd te dwa, powyższe akapity.

No i cóż w tej książce takiego ciekawego, że ją opisuję? Zaczyna się niepozornie. Oto mamy głównego bohatera, który nazywa się Massimo Redi (więcej w tym tekście nie pojawi się jego nazwisko, mam problem z odmianą). Czy będzie on, tak samo jak Robert Langdon, biegać za rączkę z jakąś interesującą dziewczynką po mieście (Ha! Już widzę jak reagujesz na "interesującą dziewczynkę")? To się okaże.

Początek książki to motywy opisywane w czasie rzeczywistym i wspomnienia, krążące wokół uniwersyteckich wykładowców, naukowców nauk ścisłych, studentów, nauki, egzaminów. Ale szybko się to czyta i jest ciekawie. Massimo zostaje zaproszony na odbywające się w Erice (miasto we Włoszech) sympozjum naukowe poświęcone zagadnieniom zagrożeń na Ziemi (Sympozjum! Jak ja uwielbiam to słowo! Jak ktoś się mnie pyta, gdzie byłem i piłem przez noc, odpowiadam, że byłem na sympozjum! Sympozjum jest synonimem picia!), gdzie dołącza do niego jego były student. I tu zaczynają się fragmenty, które mogą być cytatami żywcem przekopiowanymi z artykułów naukowych. Chyba, że to sam autor powymyślał przeróżne teorie fizyczne, matematyczne czy filozoficzne, i tłumaczy je nam, czytelnikom. Panie i panowie dyskutują o rzeczach trudnych i... zaczynają się kłopoty, przybywa Ojciec święty. (Hurrra! Czyli jeszcze nazistów brak, ale zobaczymy dalej) i zaczynają się kłopoty...

Ale, ale... Gdzieś w między czasie, rzekłbyś, drugim bohaterem książki staje się elektrownia w Czarnobylu. Nie lubię tego tematu, nie interesuje mnie, tak jak ta cała kultura postapo. Nie moje klimaty. Ale książki nie porzucę, czytam dalej. I jestem zadowolony. Bo sprawa katastrofy i całej otoczki z nią związanej (jejku jej, napisałem to jakby to była bułka z masłem) przedstawiona jest w bardzo ciekawy sposób. Żadnych stalkerów (chociaż tych oryginalnych to lubię, czego nie mogę powiedzieć o podróbkach) i biegania po Zonie w poszukiwaniu "skarbów".

Dużo w tej książce rozmów, ciekawostek o promieniowaniu, zagrożeniach jakie niosą za sobą instalacje jądrowe, energetyce czy... Nie chce zdradzać wszystkiego. Są też dziewczynki, cipki i miłość... „Będziesz pan zadowolony” (jak mawia konserwator albo mechanik samochodowy) czytając tę książkę. No chyba, że jesteś naukowcem albo przemądrzalcem, no to nie czytaj, bo pewnie o tym wszystkim już wiesz i będziesz stroić miny.

W sumie książka, którą napisał Massimiliano Pieraccini, to toczący się w środowisku fizyków thriller. Nie tak prosto znaleźć informacje o autorze. Wikipedia, na przykład, milczy na jego temat. A podobno jeszcze przed jej ukazaniem się książka już była sensacją wydawniczą, i biły się o nią dwa wydawnictwa. Czy można napisać coś więcej o tej książce? Nie można! Zdradzać wątków nie mam zamiaru. Lubisz klimaty sensacyjne, które rozgrywają się czasie teraźniejszym i kulturę postapo, a także zwiedzanie starych kościołów, klasztorów, tajnych baz wojskowych? No to będziesz pan zadowolony.

© 2018 Tomasz 'Stary Wujek' Tytłak

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA