< POSTKULTURA | << GRY KOMPUTEROWE
UFO: Enemy Unknown

Okładka gry 'UFO: Enemy Unknown' UFO: Enemy Unknown
Producent: Microprose
Wydawca: Microprose
Wydawca PL: Cenega S.A
Platformy: PC
Data premiery - świat: 23 września 1994
Data premiery - Polska: 3 listopada 1994

Recenzja i wspomnienia

"Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom." Te słowa napisał Agent Wiliam Szekspir w raporcie Hamlet. Dokument przedstawiał informacje o UFO, które autor sam zaobserwował lub zebrał od innych ludzi. Jednak mało kto te słowa wówczas dobrze zrozumiał.

W roku 1947 w Roswell rozbił się latający spodek i Obcy dopiero wówczas, mówiąc nieprecyzyjnie „wyszli z ukrycia”, gdyż wiadomo było, że przylecieli z Marsa. W mediach co jakiś czas pojawiały się doniesienia o dziwnych światłach na niebie, kręgach na polu i... skisłym mleku u krów (co do tej pory błędnie wiązano z działalnością istot z miejscowego folkloru). Lata 90 XX wieku przyniosły eskalację działalności najeźdźcy. Brutalne porwania ludzi i eksterminacja całych miasteczek, spędzała sen z powiek wszystkim mieszkańcom Ziemi. Organizacja Narodów Zjednoczonych stworzyła więc tajną, międzynarodową organizację o nazwie X-Com.

W 1994 firma Microprose wydaje program szkoleniowy dla agentów X-Com pod tytułem UFO: Enemy Unknown, który decyduje się udostępnić społeczeństwu jako grę komputerową.

Mówiąc nieprecyzyjnym językiem redaktora gazet o grach komputerowych: jest to strategiczna gra turowa z elementami symulacji pola walki oraz ekonomii, i na dodatek RPG. Fabuła obejmuje Pierwszą Wojnę z Obcymi i rozpoczyna się w roku 1999. Jesteśmy głównodowodzącym sił X-Com i naszym celem jest odparcie ataku Obcych na Ziemię, a także rajd na ich bazę na Marsie. I wydaje się to prostą sprawą, ale tak nie jest... Droga do końcowej misji jest długa, męcząca i śmiertelnie niebezpieczna.

Model ekonomiczny rozgrywki podzielono na zarządzanie rozbudową bazy, szkoleniem i wyposażaniem naszych żołnierzy w odpowiedni ekwipunek oraz wyznaczaniem kierunku badań. Dbamy tu również o nasz budżet, a także dobre stosunki naszej firmy z krajami na całym świecie. Pozytywne relacje wpływają na zwiększenie pieniędzy dla nas, a negatywne... No cóż. Niektóre kraje potrafią przyłączyć się do Obcych. Ech... ta dyplomacja i tchórzliwe nacje!!!

Model strategiczny pola walki rozpoczyna się od wykrycia UFO, zestrzelenia go i dotarcia na miejsce jego lądowania lub rozbicia oddziałem żołnierzy, którzy mają za zadanie oczyścić teren z marsjańskiego ścierwa. Walka naziemna (podzielona na tury) w której dowodzimy żołnierzami, pokazana jest w rzucie izometrycznym.

Na swojej drodze spotkamy wielorakich, wkurzonych Obcych, którzy różnymi sposobami i wyposażeniem będą chcieli nas – worki z krwią – pozbawić życia. W naszych bazach będziemy musieli badać każdy przedmiot Obcych oraz ich trupy. Wyniki tych obserwacji zapisywane są w UFOpedii, do której możemy sobie zajrzeć. Żeby dostać się na Marsa musimy wszak złapać odpowiednich żywych Obcych i ich dokładnie o wszystko przepytać.

Gra ma błędy, które mogą nam uprzykrzyć rozgrywkę... lub pomóc. Jak przeczytacie poniżej, moim największym utrapieniem były psujące się sejwy. Ale jeżeli będziecie mieli to na uwadze, to spokojnie, po kilkudziesięciu godzinach wygracie wojnę.

Czytelniku Trzynastego Schronu! Jeżeli czujesz się dumny, że ratowałeś świat w Falloutach to powinieneś bez szemrania zasiąść do UFO: Enemy Unknown.

A teraz troszkę osobistych, emocjonalnych wspomnień z wiązanych z grą.

Pierwszy raz w UFO zagrałem po przejściu X-Com: Terror from the Deep. Było to kilkanaście lat temu. Grę sprowadziłem sobie od mojego kolegi z warsztatowej ławki ze szkoły zawodowej. Siedząc nad lutownicami, lutując rzeczy na płytki drukowane i odzyskując miedź z przeróżnych sprzętów, rozmawialiśmy o grach komputerowych. Lecho opowiadał o grze, w której walczy się ufokami.. Wiedziałem o czym mówi! Przyniósł mi ją następnego dnia na 1 dyskietce. "No jak klikałem na ikonę na pulpicie to gra się włączała" – tak mi powiedział. Jak Wam wiadomo przegrał mi tylko skrót. Ale już następnego dnia, grałem w nią u siebie.

Niestety, nie ukończyłem gry, bo zepsuły mi się wszystkie sejwy. Robiłem misję, skrupulatnie zapisywałem stany gry... ale w którejś rundzie parszywiec z Marsa zabił mi mojego dzielnego żołnierza. Musicie wiedzieć, że nie lubiłem jak mi umierali żołnierze i robiłem wszystko (częste save i load) żeby ukończyć grę bez żadnych strat. To samo praktykowałem w Terrorze z Głębin.

Paskuda zabija mi wojaka... robię load... i błąd!!! Żółty kursor w lewym górnym rogu ekranu i nic się nie dzieje, słychać tylko muzykę. I tak wszystkie 10 slotów... Strasznie byłem zły! Ogromnie!!!! Nie mogłem nic zrobić i skasowałem grę, przysięgając, że zemszczę się kiedyś Obcych!!! Tak było!

Wcześniej widziałem UFO i X-Com w czasopismach o grach komputerowych, ale nie podchodziłem do nich. Bałem się skrinów z baz... Przerażały mnie, nie wiedziałem co tam jest, że nie poradzę sobie z rozgrywką. Stresowałem się ekonomią, strategią i tak dalej. W sumie nie wiem dlaczego, bo gry strategiczne lubię. Wszystko zmieniło się przy X-Comie i motywach z mitologii Cthulhu, ale to już historia na inny wpis.

Jakieś 3 lata temu postanawiam zagrać w UFO i spełnić swoje marzenia o ukończeniu gry. Rozgrywka idzie mi powoli, wkurzam się... chociaż znam wszystkie sposoby dostania się na Cydonię. Tym razem, Uważajcie!!! Po każdej ukończonej sesji robię kopię zapasową katalogu z grą! Bo czego to się nie robi dla marzeń.

Naprawdę długo w to gram, męczę się cholernie! Nagrywam nawet spakowany katalog z grą i wyrzucam ją samą z dysku na czas formatu. Długo jej nie nagrywam z powrotem. Ale kusi mnie ona, śni mi się jak pragnę sterować żołnierzami, którym nadałem imiona i nazwiska lub ksywki bliskich znajomych i rodziny. Sam jestem w dwóch wersjach jako "Stary Wujek Mistrz" i "Thythwack"! Thythwackiem grałem w Terror i za pierwszym razem w Nieznanego Wroga.

Badam, produkuję, wysyłam statki, nie chcę niczego przepuścić. Skurczybyki z Marsa powinny ponieść karę za to, że najechali Ziemię i popsuli mi kiedyś sejwy!

Muzyka w grze jest piękna, chociaż za każdym razem zastanawiałem się, kiedy po tytu latach wkurzę się na zlepek tych kliku dźwięków. Słyszycie te wibracje??!? Przecież to jest czysta groza. Mówię tu o muzyczce w MIDI, a nie takiej, którą można usłyszeć na YouTube.

No i dochodzę do mocnego postanowienia przejścia gry! Ostatnie dni (piszę to w październiku 2016 roku) to nieustający maraton zabijania kosmitów, produkcji i badań. Odpuszczam ostatni tydzień przed wyprodukowaniem NISZCZYCIELA, śmigam na szybkim czasie... Kula Ziemska kręci się pięknie w kosmosie, nie zatrzymuję czasu na 5 sekund, kiedy nowe NOLE śmigają po niebie. Wszyscy już wiedzą, że będę przechodzić grę!

Oto nastaje upragniony czas! Wyruszam na Marsa... Ostatnia misja jest prosta, a moje uzbrojenie potężne! Staję oko w oko z Psim Mózgiem Marsa, pluję mu na fałdy i wysadzam granatem! Podczas całej rozgrywki tak często dbałem o żołnierzy opcją load... że żaden nie zginął! Jest druga w nocy! Jestem graczem spełnionym! Dziękuję!

© 2016 Tomasz 'Stary Wujek' Tytłak

< POSTKULTURA | << GRY KOMPUTEROWE