< SCHRONKULTURA | << GRY WIDEO
Metro Redux

Okładka gry 'Metro Redux' Producent: 4A Games
Wydawca: Deep Silver / Koch Media
Wydawca PL: Cenega
Platformy: PC / PS4 / XONE
Oficjalna strona: enterthemetro.com
Data premiery - świat: 26 sierpnia 2014 (PC)
Data premiery - Polska: 29 sierpnia 2014
Gatunek: strzelanki, FPP, science-fiction, postapokaliptyczne, książki, FPS, pakiet

Książki z Uniwersum Metro 2033 oraz towarzyszące im gry, powinny być znane każdemu miłośnikowi postapokalipsy. Wydana w zeszłym roku Metro Last Light odniosła wielki sukces. Była zarazem świetną grą, jak i bardzo udaną prezentacją świata wykreowanego przez Dmitrija Głuchowskiego. Okazała się dziełem lepszym niż wcześniejsza gra autorstwa 4A Games, która odpychała gracza zbyt chaotyczną walką. Ponieważ cenię sobie własne wyobrażenie fabuły, to z wielkim entuzjazmem podszedłem do faktu, że Last Light opiera się na historii zupełnie nowej, nie związanej bezpośrednio z żadną książką uniwersum.

Informacja o wydaniu wersji zremasterowanych nie zaskoczyła mnie szczególnie. To ostatnimi czasy popularna praktyka, stosowana zwłaszcza na konsolach. Całe jednak szczęście dla fanów Metra, wydanie to zostało przygotowana zarówno osobno lub w pakiecie. Jak kto woli. Remaster zwie się Redux, i to o nim będzie tutaj mowa. Tym bardziej, że Metro 2033 dostało sporego kopa jeżeli chodzi o nowinki i bajery.

Zakładam że grę oraz jej fabułę zna większość naszych czytelników, więc skupię się na opisaniu tego co zmieniono, poprawiono i dodano. Najwięcej dobroci przypadło pierwszej części, która mimo że nadal wygląda bardzo ładnie, to zaczęła widocznie się starzeć.

Najwyższy czas zacząć wymieniać największe zmiany jakie zostały wprowadzone w wersji Redux. Przede wszystkim - jak już wspominałem - jest to grafika, i pany co tutaj się wyrabia! Nowe oświetlenie, tekstury w większej rozdzielczości oraz przemodelowanie większości miejsc i postaci, sprawia, że gały wyciekają z rozkoszy, jak po zbyt długiej ekspozycji na promieniowanie jonizujące. Może jestem trep, ale chyba nie ma obecnie innego shootera na którego tak miło patrzeć. Widoki zrujnowanej Moskwy są o niebo lepsze niż w podstawce, a że gra hula w 60 klatkach na sekundę, to immersja jest naprawdę elegancka. Jak już wcześniej napisałem, przemodelowano także część postaci oraz kilka broni, na przykład kałasza - teraz wygląda on jak z Last Light. Niby nic a cieszy. A skoro jesteśmy już przy broniach, te wzorem Last Light można modyfikować u sprzedawców. Opcji jest sporo, ale nie tyle aby się człowiek w tym pogubił. Na kałasza możemy zamontować celownik laserowy, kilka wersji lunet, większy magazynek itd. Każdy zatem może dopasować broń do swojego stylu gry, a że trochę usprawnień jest to na nudę w tej materii nie ma co narzekać. Trochę tylko boli fakt, że nie znajdziemy tu spluw znanych z Metro: Last Light. Chociaż np. taka saiga w realiach jedynki mocno ułatwiła by rozgrywkę.

Strzelanie sprawia masę radochy, więcej niż w przypadku podstawki na którą to marudziłem już wcześniej. Rozgrywka dzięki nowemu trybowi rangera zyskała na dynamice. W tym trybie grałem więc recenzja jest oparta na jego podstawie. Znany jest on z Metro: Last Light i po tuningu znalazł się też w Metro 2033. Pozwala on na grę w stylu Rambo albo Garetta. Ten ostatni, dający ogromną radość, jest niestety - tak jak w Metro: Last Light - odrobinę naciągany. Przeciwnicy mogą nas nie zobaczyć z dwóch, trzech metrów idąc w naszą stronę, tylko dlatego że kucamy w jakimś półmroku. Brakuje mi w tych grach miejsc w których jest tak ciemno, że nic nie widać. Ani razu nie musiałem używać noktowizora, który powinien być na wagę złota w realiach podziemnej Moskwy. Tu tylko bardziej przeszkadza niż pomaga (ten zarzut tyczy się także Last Light). Niestety pod tym względem stary - nawet nie zmodowany - S.T.A.L.K.E.R. wygrywa. To spory cios w klimat całości, ale w żadnym razie nie nokautujący. Gra nadal się broni wybornie i to pod tym względem, mimo iż brak w niej elementów survival horroru jakie znalazły się w Stalkerze. Jednak, że jest to recenzja koncentrująca się na tym co zmieniono i poprawiono, a nie o grze jako takiej. Zainteresowanych całą resztą zapraszam do recenzji Metro 2033 napisanej przez Uqahsa.

Następny ważny punkt, który bym wymienił to zmodyfikowane etapy. Część z nich połączono, dzięki czemu nie musimy tak często oglądać ekranów ładowania, które zostały stuningowane poprzez podmianę lektora na znanego z Metro: Last Light. To ogromny plus, bo głos z podstawki był tragiczny. Artem brzmiał jak smutny placek bity przez kolegów w szkole. Jak ktoś taki przeżyłby w świecie metra? Dunno. Kończąc temat leveli, na pewno trzeba wspomnieć o tym że dodano masę nowych miejsc. Co prawda głównie są to jakieś małe kanciapy ze szpejem, ale i tak moim zdaniem, dzięki temu levele zyskują sporo. W końcu każdy fan postapo lubi szaber.

O Metro: Last Light wiele napisać się nie da. Dodano wszystkie DLC (które są dosyć średnie), a większość zmian ma charakter kosmetyczny. Grafika została poprawiona, ale z racji tego że nawet wersja oryginalna nadal kopie po oczach ślicznością, to cios spowodowany skokiem jakości nie jest aż tak widoczny jak w przypadku Metro 2033.

Metro Redux to - tak czy siak - świetny zestaw świetnych gier dla każdego, kogo ominęły gry po premierze i nie zdążył nadrobić zaległości. Również dla tych co chcieliby sobie odświeżyć te zacne tytuły. Cena nie jest zabójcza, jak na pakiet dwóch świetnych shooterów w klimatach, do tego wyposażonych w wszystkie oficjalne dodatki.

Więcej zdjęć z gry Metro: Last Light w schronowej galerii.

© 2014 Grzegorz 'Morbid' Markowski, screeny z gry: Izabela 'Fejzi' Besztocha

< SCHRONKULTURA | << GRY WIDEO