< POSTKULTURA | << GRY KOMPUTEROWE
Hatred

Okładka gry 'Hatred' Producent: Destructive Creations
Wydawca: Destructive Creations
Platformy: PC
Oficjalna strona: www.destructivecreations.pl
Data premiery - świat: 1 czerwca 2015
Data premiery - Polska: 1 czerwca 2015
Gatunek: akcji, widok izometryczny, polskie, indie, strzelanki





Pełni nienawiści

Założę się że każdy ma takie dni, że przejazd autobusem przepełnionym ludźmi, drącymi ryja bachorami, śmierdzącymi menelami czy też kontrolerami biletów wywołuje u niego ataki niepohamowanej nienawiści względem ludzkości. Jeszcze w innych wypadkach może budzić takie emocje praca czy szkoła. Użeranie się codziennie z plebsem nie służy zdrowiu psychicznemu i pewnie nie raz, nie dwa, przez ułamek sekundy albo i znacznie dłuższy czas w naszych głowach potrafi zaświtać myśl, aby to wszystko puścić z dymem, delikwentów pozbawić głów za pomocą narzędzi znajdujących się w miejscu pracy etc... I w większości wypadków takie przebłyski nikną i jakoś to idzie.

Jednak nie dla bohatera recenzowanej dzisiaj gry. Wiemy o nim tyle co nic, wszelakie pytania pokroju "dlaczego?", "po co?" nie zostaną nam w Hatred udzielone, ponieważ w grze gliwickiego studia Destructive Creations liczy się tylko ilość trupów, pocisków w magazynku i w zasadzie tyle. Pewnego uroczego wieczoru protagonista stwierdza że wszystko pier@#$% i idzie wyrżnąć swoje sąsiedztwo (luźno wzorowane na Nowym Yorku). A przy okazji coś tam przebąkuje o swojej nienawiści do świata i ludzkości (jak ja wracając przepełnionym autobusem z pracy) i bierze się za robotę. A tej, uwierzcie mi ma całkiem sporo, bo radosne trajkotanie z automatu do przechodniów szybko zwraca uwagę uroczo nazywanych przez herosa "ludzkich tarcz". Czyli nie mniej ni więcej jak Policji. Od zwykłych, zajadających się pączkami mundurowych i takich tam, do antyterrorystów, a w późniejszej fazie gry i wojska. Przechodnie też czasami podniosą gnata ubitego policjanta i próbują coś tam wskórać, ale wychodzi im to raczej kulawo. Taki dzielnicowy do którego biegasz co miesiąc z makowcem, poza pistoletem potrafi też obsypać śrutem. Gorzej jest zdecydowanie z SWATem i wojskiem, głównie dlatego że noszą kamizelki kuloodporne i nie wystarczy walić gdzie popadnie w tłum, takich trzeba zdejmować celną serią. Poza tym komputerowi przeciwnicy nie grzeszą inteligencją, włażą w ogień, mają problemy z co bardziej skomplikowanym rozmieszczeniem pomieszczeń, ale to wszystko jest absolutnie nieważne, bo chwil wytchnienia w tej grze wielu nie ma. Liczy się tylko ilość trupów i pocisków w magazynku. Gameplay jest mocno oldschoolowy i za to wielkie propsy. Doskonałe wrażenie robi na mnie możliwość demolowania otoczenia i większości ścian. Bardachy można zrównać z ziemią, staranować samochodem czy SWAT tankiem. Dodaje to sporo możliwości taktycznych i bardzo się chwali.

Całość bryka na silniku Unreal Engine 4, ale nie dowiecie się tego z ekranów startowych bo Epic się wycofał, Steam przez chwilę zresztą też, ale na szczęście Lord Gaben uratował Hatred dla tej platformy. No ale miało być o grafice, a ta prezentuje się niczego sobie. Wszystko jest utrzymane w ponurej szaro burej stylistyce, zupełnie jak w okolicy w której mieszkasz. Jedyne kolory jakie zobaczymy poza czernią, bielą, szarością i innymi tego typu popielatymi wodotryskami to czerwień krwi, ognia, kogutów policyjnych i okolicznościowych fantów, jak plakaty wyborcze. Grafika mi się naprawdę bardzo spodobała, chociaż może to wszystko męczyć nieprzyzwyczajone oczy, bo jakby nie patrzeć nadaje to grze trochę monotonny wyraz ale jak mówiłem - mi to się podoba.

Grafikę uzupełnia bardzo dobra muzyka i efekty dźwiękowe, które naprawdę robią robotę. Krzyki i jęki ofiar są bardzo realistyczne, serio można pomyśleć że jakiś zwyrol zaraz kogoś pokroi ulicę obok. A głos jebaki którym sterujemy jest naprawdę przedni. Ten typ co chwila wali strasznymi sucharami o przemocy, ale dodaje to niezłego klimatu. Ciekawi mnie tylko czy takim samym głosem komentuje fakt, że w kabinie skończył mu się papier toaletowy, bo zabawnie byłoby to usłyszeć. Muzyka jest bardzo dobra, nie wychyla się na pierwszy plan tylko wszystko ładnie podkreśla i spaja. Gość od niej wykonał kawał dobrej roboty i za to spokojnie ocena leci w oczko wyżej. Do tego miłym akcentem jest kawałek w creditsach autorstwa zespołu Iperyt (chłopaki znane z takich kapel jak Infernal War czy Voidhanger). Sprawia on że zwykle czerstwe i nigdy nie oglądane wstawki o autorach, tutaj wyglądają wręcz jak jakiś teledysk. Bo nie mamy do czynienia tylko z przelatującymi imionami i nazwiskami ludzi którzy nas nie interesują, tylko fajny pokaz przemocy (no a czego innego się spodziewaliście?).

Sterowanie i międzymordzie są w porządku, ale przyznać muszę, że sporo czasu zajęło mi zaadaptowanie niezbędnych nawyków strzeleckich. Może to ja lamię, ale gra potrafi przycisnąć do ściany. Nie jest łatwo, na drugim poziomie trudności po kilka razy powtarzałem już drugi etap, a na następnych wcale nie było lżej. Wpływ na to ma też fakt, że nigdzie nie walają się apteczki bo zdrowie regeneruje się dobijając rannych przeciwników. Na początku było to fajne ale animacje "fatality" mogą się szybko znudzić. Na szczęście można je wyłączyć, więc nie jest to problem. Innym powodem dla którego nie jest łatwo, to brak typowych sejwów. Tutaj, aby po zgonie nie zaczynać od nowa trzeba wypełnić "zadania", jak zepsucie domówki (w wiadomy sposób), rozwalenie wiecu wyborczego albo wybicie komisariatu. Jest to ciekawe rozwiązanie i na pewno wzbudza więcej emocji, niż F5/F6 czy checkpointy jak w większości obecnych gier.

Hatred jest, i chyba zostanie przez długi czas, najbardziej kontrowersyjna grą w dziejach rodzimej branży gier. Wiadomo, strzelać do ludzi dla strzelania to wielki szok i halo, bo robić to samo pod osłoną dziejowej misji, ratowania świata, itp. już jest spoko. Muszę przyznać, że trochę ta otoczka jest zbyt nabrzmiała jak na realny shock value. Nie wiem, może to ja jestem zwyrolem czy coś, ale robienie rozpierdolu na mieście, dobijanie rannych nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak powinno. Ja wiem, że jak się ogląda od wielu lat bestgore.com i efukta czy gra w Postale i Carmageddony od dziecka, to już trudno wrażenie na człowieku zrobić. Ale serio zabrakło mi tutaj czegoś wielkiego, jak np. misja z czyszczeniem sierocińca, albo wybicia love parady. Liczyłem też po cichu na misje z czołgiem, gdzie będzie można zrównać z ziemią miasto, jak to zrobił mój idol Marvin Heemeyer, no ale niestety się przeliczyłem. Może w jakimś zapowiedzianym dodatku (ładnie proszę).

Ocena: 7/10

Plusy:
- rozpierdol,
- przemoc,
- klimat,
- muzyka,
- ogólnie gameplay jako taki, mocno oldschoolowy;
- fajne zakończenie.

Minusy:
- nie szokuje tak jak na to liczyłem,
- krótka,
- celowanie może irytować.

© 2015 Grzegorz 'Morbid' Markowski

< POSTKULTURA | << GRY KOMPUTEROWE