< POSTKULTURA | << GRY FABULARNE
Neuroshima: Ruiny

Neuroshima: Ruiny Idąc po tym cholernym zadupiu zwanym pieszczotliwie Zasranymi Stanami, człowiek nie widzi niczego poza ruinami, wrakami samochodów i pozostałościami po wielkich autostradach. Można sfiksować, nie? W końcu ile człowiek jest w stanie wytrzymać, patrząc wciąż na ten sam krajobraz. Aby uciec od tej monotonii jedni żrą Clopixol, choć dla nich przeważnie jest już za późno... inni znowu Tornado, które pomaga im ujrzeć świat przed zagładą. Najgorsi są ci, którzy uraczyli gościny molocha. Z nich są dopiero wredne sukinsyny. Widziałeś tych typów pewnie już milion razy, niejeden pewnie był członkiem twojej rodziny. Patrzy się taki na ciebie swoim tępym wzrokiem i nie wiesz czego tak naprawdę po tym kolesiu można się spodziewać. Dostanę kosę? A może po prostu zabeczy sobie spokojnie jak koza i wskoczy na jakiś pagórek? No i oczywiście są jeszcze Szczury.... to śmierdzący temat, żal nawet na nich spojrzeć, znamy ich wszyscy aż za dobrze i nikt nie chce mieć z nimi nic wspólnego.

My natomiast aby nie ocipieć szukamy wrażeń, przeszukujemy ruiny i poza niezłym kopem adrenaliny znajdujemy również kilka gambli. Czasami cennych, czasami przydatnych, lecz przeważnie same bezwartościowe gówno... Siedź i słuchaj, to może jeszcze się czegoś nauczysz od starego Przepatrywacza Jerrego. Słyszałeś o GLIŹDZDZIE... nie kurwa, nie tym robaku. To jest taki pomocnik w ruinach, dzięki niemu trudniej się zgubić... zresztą - coś czuję, że muszę zacząć to wszystko od początku. U ciebie równie ciężko z pomyślunkiem, co z wyglądem.

Neuroshima: Ruiny

Była kiedyś taka książka... Ruiny - łatwe, co? - zapisano w niej całe to gówno, którego teraz mam zamiar cię teraz nauczyć. Dzięki niej znam kilka przydatnych sztuczek i zapewniam cię, że gdyby nie ta wiedza, zdechłbym gdzieś na pustkowiach. Nie śmiej się tak idioto, jakbyś chociaż umiał czytać, nie musiał bym cie teraz prowadzić za rączkę. Znalazłem ją w starym magazynie w na przedmieściach Detroit. Była wśród całego tego śmiecia o smokach i jaskiniach, jakiejś magii, wojennych toporach i innych rozrywkach dla przedwojennych dzieciaków. Leżała sobie spokojnie czekając na mnie. Wybrałem ją, bo była jedyną, która nie miała tego pieprzonego kredowego papieru, który to rozharata ci dupsko przy pierwszej próbie podtarcia się. Taaak... mięciutkie i chłonne kartki - tego właśnie potrzebowałem. Przykucnąłem sobie w ustronnym miejscu, zacząłem wertować strony przed aktem zbezczeszczenia. W miarę zagłębiania się w lekturę ujrzałem wizję całych Zasranych Stanów z totalnie innej perspektywy - rech rech rech... właściwa nazwa, we właściwym miejscu. Co nie? Ta śmieszna, mała książeczka krzyczała do mnie - Wejdź do ruin, a tym razem znajdziesz tam coś niesamowitego! Uczynię cię bogatym i nauczę cię jak przetrwać na pustkowiach! - zacząłem czytać dalej, a Ona stała się dla mnie niczym Biblia dla tego starego pierdoły "Ojca" Andy'ego. Dowiedziałem się jakie niebezpieczeństwa na mnie tak naprawdę czyhają w tym świecie, jakiej ekipy się trzymać, aby nie zdechnąć i gdzie szukać, aby znaleźć coś wartościowego wśród całego tego śmiecia zgotowanego nam przez molocha. Znalazło się też kilka nowych miejscówek takich jak Scranton, Kill One, Tobb's Motel czy Bug Hole. Jedna dziura gorsza od drugiej, a tamtejsze społeczności mogłyby stanąć z mutkami w konkursie na największego świra w całych Stanach. Jak nie wcierają sobie w dziąsła jakiegoś gówna, to skaczą jak małpy po zawalających się budynkach. Wyobraź sobie, że tych z Tobb's Motel jakiś świr zamykał w klatkach i znęcał się nad nimi dopóki nie pękną i staną się równe zwierzętom. Teraz łażą i szukają śmierci, biorą każdą najgorszą robotę. Totalne świry mówię ci... że co? Przepraszam nie wiedziałem... to w sumie spoko goście miałem na myśli... szkoda mi was. Przeprosiłem, nie? Dobra schowaj ten nóż i słuchaj dalej. O czym to ja mówiłem? Aha, no właśnie. Pisano tam też o Szczurach, ale nie tych wielkich z ogonami, o których pewnie myślisz. Ja tu mówię o tych śmieciach, na których nawet byś nie splunął, mówiłem ci wcześniej, ten twój pusty łeb pewnie już wyrzucił z pamięci początek mojego monologu. Próbowali zrobić z nich szczwane bestie, ale była to jedyna część książki, w którą za chuja nigdy nie uwierzę. Bo przecież to tak, jakby gówno posiadało jakiekolwiek przejawy inteligencji. Nieważne... Czytając dalej, znalazłem całe dwa działy opisujące rozpadanie się miast i czynniki powodujące niszczenie budynków, wietrzenie, wpływ roślinności na pękanie ścian. Jak ocenić, czy te stare schody nie zawalą się pode mną, czy też jak na podstawie obserwacji wybrać najodpowiedniejsze ruiny do przeszukania, a gdzie może czekać kupa gambli, a gdzie czeka mnie tylko śmierć.... kurwa... znowu za trudne słowa. Przecież ty nie czaisz połowy z tego co do ciebie gadam. Co?!? Że ty niby rozumiesz? Taaa jasne, mi wykucie tego gówna zajęło 3 lata. Taki jesteś mądry to spieprzaj i sczeźnij gdzieś w ruinach. HA! Wiedziałem, że jesteś za głupi na moje nauki. Ja próbuję przekazać ci wiedzę wielkiego mędrca, a ty plujesz mi w twarz mówiąc, że wszystko wiesz lepiej... Przepatrywacz kurwa od siedmiu boleści. Jak na dziś za dużo razy już mi przerwałeś, pogadamy jutro, jak nauczysz się pokory. A jak dasz mi jeszcze tego magicznego samogonu to będzie większa szansa, że znajdę jutro dla ciebie czas.

Neuroshima: Ruiny

W tym opowiadaniu odnaleźć mogliście prawie wszystkie nowinki ze zgotowanego nam przez Wydawnictwo Portal najnowszego dodatku do Neuroshimy. Ciężko mi było umieścić tam coś odnośnie do oprawy graficznej czy samej jakości dodatku, dlatego postaram się resztę opisać trochę bardziej standardowo. Otwierając Ruiny po raz pierwszy pomyślałem sobie - kurcze, 35 zł za takie tyci coś. Musi być naprawdę mocne, skoro mają zamiar to sprzedać z jakimś rozsądnym nakładem. Nie czytałem wcześniejszych dodatków, a podręcznik szczerze przyznam czytałem dobre 5-6 lat temu. Świat znałem i lubiłem, ale liczba graczy w moim regionie, wydawałoby się, strasznie malała z każdym dniem. Ciężko było znaleźć też dobrego Mistrza Gry, bo w końcu to było coś nowego - postapokaliptyczna fabularka pełną gębą i nikt nie wiedział jak się w to wczuć. Sam też przyznam, że i z czasem nie było u mnie najlepiej. Spojrzałem na Ruiny raz jeszcze i znowu ta myśl - przeczytam ją ze 3 razy na szybko, napiszę recenzję, trochę ponarzekam i będzie ok. W końcu już w reklamie koło spisu treści znalazł się babol w nazwie leku na schizofrenię (powinno być Clopixol zamiast Cloxipolu). Patrząc dalej, zacząłem się zastanawiać czy jakaś taka za mała nie jest ta czcionka. Owszem, czytelna ale ilość tekstu z Ruin urosła mi nagle o jakieś 2 razy. I to właśnie w tym momencie zacząłem się bać. Obawy na szczęście zniknęły gdy tylko wciągnąłem się w pierwsze 3 strony. Od razu wyczułem wprawną rękę ludzi, którzy potrafią miotać konkretami niczym stare dobre M40. Powrócił do mnie ten klimat znany z podręcznika podstawki i przekonanie, że prosty przekaz to podstawa. Dużo ponad połowa suplementu to opowiadania największych wyjadaczy z pozostałości po dawnych Stanach. Czyta się ją jak coś na styl książki przygodowej, autorzy tekstów pozwalają nam się wczuć w bohatera i lepiej zrozumieć jego zachowanie poprzez bezpośrednią narrację i konkretny przekaz bez owijania w bawełnę. Opisy dodatkowych profesji Szczura, i Przepatrywacza aż wołają o to abyś podczas następnej przygody ze swoimi znajomymi wybrał właśnie ich, a cały otaczający twojego bohatera świat prosi się o zwiedzanie i poznanie go na nowo. No niby jest tutaj jakaś zbieżność w dacie Apokalipsy (jak zauważono na portalu Game Exe), ale można wybaczyć człowiekowi, który nie ma głowy do dat oraz korekcie te małe uchybienia, bo wręcz w doskonały sposób maskuje je cały otaczający je perfekcjonizm. Po przeczytaniu całości jeszcze raz muszę stwierdzić, że zamiast tych 126 stron, spokojnie można by zrobić z tego skompresowanego materiału 200 i Portal sprytnie zmniejszył koszty do tylko 35 ,- używając tej 9-cio punktowej czcionki. A co mi się nie podoba tak naprawdę? Klimatyczne ogłoszenia i transparenty, a raczej ich wykonania... Ale tą uwagę możecie uznać jako moją prywatną, bo mam na tym punkcie pewne problemy. Nigdy nie korzystałem z oceny stopniami szkolnymi czy tam 1 z 10, dlatego pozwolę sobie streścić każdy dział i zachęcić was w ten sposób do kupna i oceny samemu. Pozwolę sobie opisać wszystkie działy w myślnikach


Uwaga! Film zawiera wulgaryzmy w 2 językach!

A są to: - Opis świata skupiający się na ruinach: sposobie ich powstawania, czyhających w nich zagrożeniach, wyglądzie zewnętrznym i wewnętrznym oraz znajdujących się w nich kryjówkach. Ogólnie to świat się dalej rozpada, dzięki Ruinom wiesz w jaki sposób i w jakim tempie. Tutaj połączyłem kilka działów, aby nie pisać po trzy razy o tym samym.
- Cztery nowe pochodzenia: Scranton, Tobb's Motel, Kill One i Bug Hole a także szereg nowych cech, na których podstawie dano nam możliwość stworzenia swojego własnego pochodzenia. Każde nowe pochodzenie jest na swój sposób oryginalne i ma własne unikatowe cechy.
- Nową profesję: Przepatrywacza - czyli twardego, zaprawionego sztuce przeszukiwania specjalistę od ruin. Człowieka, który po 2 godzinach siedzenia z lornetką i patrzenia się w kupkę gruzu potrafi powiedzieć o niej wszystko, łącznie z określeniem ilości znajdującego się tam szczurzego łajna. Z tym kolesiem lepiej nie zadzierać!
- Księgę Szczura czyli kilka wskazówek dla naszej Szczurzej braci, odnośnie do plusów i minusów bycia śmierdzącym i zawszonym sobą, a także trzy nowe i bardzo przydatne sztuczki dla tejże "profesji". Całość pomaga nam się wczuć w rolę i dobrze odgrywać postać, a także poznać trochę Szczurzą społeczność.
- GLIZDA czyli Generator Lokacji i Znalezisk Dla Amatorów: Świetny dodatek w postaci minigry odciążającej Mistrza Gry przy przeszukiwaniu ruin, a także ciekawa pomoc w kreacji świata na sesji. Tutaj dodaję, że w opisie GLIZDA jest kilka razy podkreślone, że sama gra nie została stworzona po to aby przeszkadzać bądź całkowicie zastąpić MG, lecz jest jedynie dużym ułatwieniem dla niego i dla graczy.
- Dział biblioteczny czyli zdobywanie wiedzy z książek. Tak jak Przepatrywacz Jerry nauczył się kilku sztuczek z książki, tak twoja postać może próbować nauczyć się Kung-Fu z filmików instruktażowych. Nic dodać nic ująć. Do tego mamy zasady poznawania umiejętności wyczytanych, oraz kilka przykładowych źródeł wiedzy.

Bardzo dziękuję, Wydawnictwu Portal za udostępnienie egzemplarza do recenzji i kilku osobom za przeczytanie wersji roboczych, wsparcie, uwagi oraz korektę. Zakładam, że nie szukacie chwały i wiecie o kogo chodzi! Aha i Rafałowi za ostatecznego "kopa na zapęd"!

Neuroshima: Ruiny - na stronie Wydawnictwa Portal.

© 2010 Maciej 'Dr Rectum' Szpakowski

< POSTKULTURA | << GRY FABULARNE