Seks a sprawa postnuklearna

Jak na jedyną kobietę w Trzynastym Schronie przystało, podjęłam się misji nabazgrania tym razem czegoś nie o miotaczach ognia i karabinach laserowych (nie, żeby to nie był lubiany przeze mnie temat), ale o seksie i seksualności w świecie Fallouta. Albowiem jednym z powodów, dla których uwielbiam tę grę i regularnie do niej wracam, jest oryginalne i specyficzne podejście do kwestii płci.

Spójrzmy na to, co zazwyczaj nam oferują pod tym względem gry komputerowe. Ponieważ circa 95% grających to mężczyźni, wybierają oni bohaterów męskich, bo trudno, żeby prawdziwy macho grał jakąś kobitą. A nawet, jak trafi się gdzieś taki mutant jak ja, który lubi sobie trochę postrzelać i posiec mieczem pikselowe potwory, to wybór opcji "Female" nie rzutuje w najmniejszym stopniu na przebieg gry. Tyle tylko, że ogarnia mnie radosny śmiech, jak ubrana w coś przypominającego kostium kąpielowy babeczka biega po pustkowiach w deszcz, śnieg i wichurę. Widocznie twórcy uznali, że ewentualnie wybierający postać żeńską mężczyźni robią to tylko po to, żeby sobie popatrzeć. I to patrzenie, niestety, wyczerpuje kwestię postaci kobiecych w grach.

Czy to wojowniczki z łukami, czy battle queens z karabinem a la Heavy Metal FAKK, wszystkie są poubierane w trzy sznurki, co zapewne ma je chronić przed ogniem smoka, cięciami miecza, kulami i laserem. Poza tym są idealnie zmaskulinizowane. Z NPC jeszcze gorzej. Niby pełno kobiet, ale równie dobrze mogłyby to być pachoły. Ani iść na dziwki się nie da, ani porządnego wątku miłosnego. Trochę wyróżniał się na tym tle Planescape Torment, gdzie i burdel był specyficzny, i wątek między Bezimiennym a kobietami z drużyny trochę mniej toporny, no i złamanych serc przez poprzednie wcielenia też było trochę (pamiętacie ten szok, kiedy okazuje się, że szkaradna Ravela też była zakochana w Bezimiennym?). Cóż jednak z tego, skoro nie istniał wybór płci bohatera. Jednym słowem, zamiast odrobiny prawdziwej seksualności, czysty voyeryzm. Może i nabuzowanego testosteronem gracza w przedziale wiekowym 12-16 zadowala i rajcuje oglądanie pikselowych szynek wojowniczek z Mortal Kombat tudzież opiętych błękitną koszulką cystern Lary Croft, ale dla dziewczyn nie pomyślano już o niczym.

Na tym tle Fallouty są prawdziwym powiewem świeżości. Po pierwsze, podejście twórców do seksualności jest bardziej wyluzowane, odważniejsze i... dowcipniejsze. Sam charakter niektórych questów (zdobycie dla Typhona gumowej lalki czy przekonanie Phyllis o walorach niezautomatyzowanej prokreacji) stanowi puszczanie oka do gracza. Co więcej, autorzy pozwalają nam się pobawić: możemy iść do Cat's Paw i jak najbardziej skorzystać z oferowanych usług (przy okazji warto poczytać teksty panienek - perełki), możemy poderwać jedno z dzieci farmera w Modoc i zawrzeć związek małżeński. Żeby było zabawniej, nasze małżeństwo może być tradycyjne lub bardziej, hm, nowoczesne - to znaczy możemy zawrzeć związek homoseksualny. Pastor wtedy fajnie się zacina przy czytaniu przysięgi ;) Najistotniejsze jednak jest to, że nasz seksapil i opanowanie ars amandi stanowi jeden z ważnych czynników decydujących o tym, jak wykonamy questy, a zatem staje się jedną z umiejętności, którą trzeba pielęgnować tak samo jak rozbrajanie pułapek czy strzelanie z broni palnej. Umiejętne zaspokojenie niektórych NPC umożliwia nam targowanie cen, odzyskanie samochodu za darmo, poznanie kodów do sejfów itp. Przy okazji występuje tu rzeczywiste zróżnicowanie na granie mężczyzną i kobietą - co prawda pani Bishop poleci na wszystko, co nie ucieka na drzewo, ale już przy Angeli Bishop czy Metzgerze sprawa nie jest taka prosta. Co ciekawe, od naszej charyzmy, doświadczenia i uroku zależy również przebieg wydarzeń w Modoc - jeśli któreś z dzieci farmera nie rzuci się na nas samo, tylko zostanie przez nas przymuszone do spółkowania, przybiegnie tatuś ze strzelbą i nie będzie żadnych krzyków "Ja go/ją kocham", tylko wpakuje nam kulę w łeb. Nawet jeśli go zabijemy, jesteśmy w mieście spaleni, czeka nas karma "Vilified". Jak zatem widzicie, podrywać trzeba umieć ;)

Podobnie rzecz się ma z boksem - grając kobietą masz po prostu mniejszą masę i bez odpowiedniej gadany ciężko ci przekonać menedżera, żeby pozwolił babie wejść na ring. Co nie znaczy, że jest to rzecz nie do wykonania. Ja, grając kruchą dziewczyną o podstawowej ST 6, a czasem nawet 5, za to z dobrą PE i opcją Finezja, kończyłam wszystkie walki po kilku ciosach (celowanie w głowę/krocze plus polepszony krytyk). To samo się tyczy Lo Pana w San Francisco. Twórcy pozwolili nam po prostu odrobinkę pogłówkować i chwała im za to, bo gra staje się ciekawa, a opcje się mnożą. Warto też zauważyć, że w strukturze demograficznej społeczeństw także panuje krzepiące równouprawnienie: o ile w większości gier liczącymi się NPC są zazwyczaj mężczyźni, o tyle Fallout serwuje nam odrobinę matriarchatu (Tandi w NCR, przywódczyni Dzieci Katedry w Hub), babskiego szpiegostwa (Laura, pani Wright), zaradnych kobiet pracy (Marge Le Barge, Beth), czy po prostu obecności kobiet w organizacjach militarnych (wszystkie gangi i bandyckie hordy, Rangers, Bractwo Stali, Enklawa). Żołnierze Enklawy są nawet na tyle dżentelmenami, że zanim władują naszej bohaterce laser w trzewia, westchną pod nosem "Jak ja nienawidzę zabijać kobiet" :D No i nareszcie sensowne szmatki. Dziwki są, o dziwo, skromniej ubrane niż szlachcianki w Baldur's Gate, reszta kobiet nosi się najzupełniej normalnie (bluzki, spodnie, spódnice), a co najważniejsze, wojowniczki nie mają wszystkich wdzięków na wierzchu. Zaskakujące jak na grę, w której seks odgrywa tak znaczącą rolę, prawda? A może po prostu gracz został potraktowany trochę bardziej jak dorosły? I zwolniony wreszcie z tej infantylnej mieszanki pruderii i podglądactwa, które są głównym grzechem innych gier.

Można by pójść, oczywiście, w tych konsekwencjach seksu jeszcze dalej - w sumie dlaczego nasz bohater nie miałby przy okazji zdobywania karmy "Sekspert" zarazić się chorobą weneryczną, skoro od narkotyków może się uzależnić? Dlaczego miałby go nie ścigać jakiś wkurzony rogacz? Jest tyle możliwości. Może w Fallout 3?

© 2007 Katarzyna 'Twickle' Knapik-Gawin

<< Artykuły o Falloutach