Cześć i czołem, to chyba mój pierwszy wpis w komentarzach do nowin.
Jeśli kogoś zaciekawił artykuł i zajrzał na forum zachęcony liczbą komentarzy - musiał się srodze zawieść. Jest pierwszy komentarz, trolowy, lwia część kolejnych (sztuk kilkanaście, w tym mój) to "obsługa" owego trolowego wpisu.
Chciałem się więc podzielić moim podejściem do wolności słowa.
Według mnie najlepszym jest kryterium szkodliwości-nieszkodliwości. Mówiąc trochę górnolotnie uznanie, czy komentarz (reakcja nań) nie wpłynie negatywnie na społeczeństwo (ludzkość).
Rozpowszechnianie teorii spiskowych na temat bieżących, trwających wydarzeń (nie piszę konkretnie o pandemii, tylko ogólnie, kiedykolwiek) to tylko sianie zamętu. Ten komentarz nic innego nie przyniósł. Poza zwykłym trolingiem (chęć zwrócenia na siebie uwagi, później jeszcze pojawiła się inna broń z bogatego wachlarza zagrań trolowych, czyli nazwy partii politycznych, dużych organizacji i wpływowych krajów) jest jeszcze szkodliwe sianie zamętu. Uważam, że na takie wpisy powinna być zerowa tolerancja.
Według mnie wolność (w tym wolność słowa) kończy się tam, gdzie zaczyna się dobro społeczne. Oczywiście nikt nie musi się ze mną w tym względzie zgadzać, a ktoś pewnie powie, że różni ludzie różnie mogą przecież interpretować "dobro społeczne".
Ale niezależnie od tego, jakie macie preferncje wyborcze, czy uważacie Rogera Moore'a za lepszego Bonda od Seana Connery'ego, czy nie, czy wolicie ogórkową od pomidorowej, czy odwrotnie - przyznacie, że pierwszy komentarz w tym wątku to tylko sianie zamętu, a sianie zamętu jest szkodliwe.
Dla porównania - to, że ktoś wierzy w starożytnych kosmonautów, czy w płaską ziemię nie jest w żaden sposób szkodliwe.