Na trzynastego w piątek.
Ludzie wybici z rutyny, przestraszeni, a czasem i spanikowani. Rozmawiam, czytam - jakiś ogląd sytuacji trzeba sobie wyrobić, by zaplanować działania i reakcje. Ta niecodzienna sytuacja może potrwać. Dziś wypada cykliczne, choć nieregularne święto Trzynastego Schronu. Świątecznego nastroju nie ma.
Nie strzępiłbym jęzora, ale jedna rzecz mnie trapi. Kto zostanie obarczony winą? Bo winny być musi. Sorry, taki mamy klimat. Taka karma. Niegdyś w przypadku epidemii palono czarownice i urządzano pogromy. Było to bardzo skuteczne remedium, bo ludziom od razu się humor poprawiał. Mogli działać, a nie bezczynnie czekać, niczym owce na rzeź. Jakie igrzyska nas czekają? Poręczny kij już jest, chciałbym wierzyć, że nie zostanie użyty.
W rozszerzeniu newsa same oczywiste oczywistości. Nie jestem wirusologiem ani epidemiologiem, więc niczego nowego sprzedać nie mogę, ale umiarkowany optymizm nie powinien nikomu zaszkodzić.
Zatem - mamy pandemię?
Nie inaczej. Zgodnie z definicją WHO ogłosiło i tym razem nie przesadziło. Szkoły zamykają. Na razie na dwa tygodnie. W sumie - dlaczego nie? Władza musi coś robić, bo jak nie robi, to ludzie mogą zacząć rozglądać się za nową. Władza która nie działa nie zasługuje na bycie władzą. Logicznie i konsekwentnie zatem - jak władza nie wie co zrobić, to robi coś. Z takim przypadkiem mamy do czynienia?
Nie do końca. Dobrze, że zamykają. Zaskakujący u obecnej władzy dowód rozsądku. Chwilowo niewiele więcej zrobić może. Dlaczego szkoły? Wiadomo. Idealny rozsadnik epidemii. Młodzi są zdecydowanie bardziej odporni, mogą bezobjawowo rozprzestrzeniać wirusa, który starszym zaszkodzi. Dlaczego akurat na dwa tygodnie? Obawiam się, że tego nikt nie wie. Bo na tyle oszacowano okres inkubacji wirusa? Co za argument, skoro granice dziurawe jak sito? Przedłużenie bardzo prawdopodobne, bo do szczytu zachorowań daleko.
Służba zdrowia leży, choć oficjalnie ma się świetnie. Brakuje pielęgniarek, lekarzy, łóżek w oddziałach zakaźnych i oddziałach intensywnej terapii, respiratorów, maseczek, rękawiczek, środków odkażających… Tej dziury nie da się szybko zasypać, nawet jeśli kasa się znajdzie w napiętym budżecie. W tych okolicznościach zamknięcie szkół jest szczytem racjonalności. Jest szansą. Daje czas. Wzbudziło paniczne reakcje? I tak by były, parę dni w te czy wewte nie robi zasadniczej różnicy.
Żadnej apokalipsy nie będzie. Chyba że sami ją sobie zgotujemy walcząc panicznie o zasoby. Jeśli zachorujemy, to większość powróci do zdrowia bez interwencji lekarzy. Śmiertelność jest niska. Rośnie dramatycznie u osób starszych, z dodatkowymi zdrowotnymi obciążeniami. Trzeba chronić babcię i dziadka, a nie uszczęśliwiać ich w tym momencie opieką nad wnukami. Europa i Polska byłaby młodsza, ale za tę cenę nie warto.