No to jak ma się Hamerykańska adaptacja sagi Sapkowskiego. Jak się sprawdza?
No to zacznijmy od słonia w pokoju... nie ma Żebrowskiego! Dobra, dobra, żartuję
Tak już zupełnie na serio to muszę zaadresować kilka problemów z tą serią. Niestety twórcom nie udało się oddać klimatu oryginału. Jak wiadomo Wiedźmin to wręcz wzorowy przykład Dark Fantasy. A więc mieszanki tegoż z horrorem, przedstawiająca świat pełny potworności, zarówno dwu jak i wielonogich. Cechą gatunku jest pesymizm w przeciwieństwie do bardziej heroicznych odmian gatunku. Jednak co jest tu bardziej istotne to fakt że książkowy Wiedźmin zawiera również elementy Low Fantasy, a więc gatunku który poza magicznym tałatajstwem realistycznie portretuje świat z epoki (poza kilkoma wyjątkami, bo akurat Jaskier grający ballady rockowe był w dechę i w stylu humoru Sapkowskiego). Tj. gatunek ten charakteryzuje się zapuszczonymi, cuchnącymi łajnem wiochami i rozsypującymi się zamkami, oraz dość prymitywnym wyposażeniem (tu dobrym przykładem jest Gra o Tron, przynajmniej zanim zaczęła ssać). Tu z jakiegoś powodu jednak zdecydowano się na High Fantasy, mamy więc chmary rycerzy w lśniących zbrojach, oraz kostiumy i rekwizyty rodem z czasów późniejszych. Nie wiem dlaczego się na to zdecydowano, choć to nie jest jakiś krytyczny problem bo kojarzyło mi się z Dragon Age, co akurat jest całkiem sprawnym miksem High i Dark Fantasy. Ale sporo osób może zapewne poczuć się nieco rozczarowana. Szczególnie jak dodamy do tego brak swojskiego sarkastycznego humoru, co było jednak do przewidzenia.
Niemniej jednak o ile powyższe jest kwestią względną, to istnieje również kolejny poważny problem który nie trudno zauważyć. Otóż z jakiegoś powodu w serii tej bardziej się gada o okropieństwach zamiast je pokazywać. Jakiś tuzin powieszonych elfów, kilka ludzi w dybach i klatkach, czy jakaś przypadkowa próba gwałtu nadała by serii więcej życia. Pewne niedomaganie w tym zakresie jest o tyle dziwne że gdy już zaczyna się rozróba to kończyny, głowy i wiadra flaków latają wkoło, wliczając w to latające cyce, których jest tam dostatek. Dlaczego więc w tym wszechobecnym gore te wydaje się takie mało inspirujące? Na domiar złego zaś jeśli chodzi o Nilfgard to problem poszedł w drugą stronę. Co już sporo osób skrytykowało przy trailerze, wskazując że ci są z jakiegoś powodu armią ciemności, gdy akurat w książce to co się o nich mówiło mocno rozchodziło się z tym co było naprawdę. Nilfgard był bowiem bardziej zaawansowany i cywilizowany, a jedynie w oczach niedomytych barbarzyńców z Północy wydawał się on egzotyczny i podejrzany. Bo kto to widział by jeść za pomocą miniaturowej broni, a nie rąk? O niebraniu w łapę nie mówiąc! Sromota i zgroza! Tu gry strzeliły w dziesiątkę stylizując ich na Hiszpanii. W serii mamy jednak jakieś dziwne zbroje i zachowanie rodem z Azjatyckiej anty-Katolickiej propagandy. Tu swoją drogą większość "Królestw" Północy było co najwyżej Hrabstwami, góra Księstwami (dlatego też Gerald przemierzał całość praktycznie z buta), dlatego też faktyczne Królestwo jakim był Nilfgard rozjeżdżało zdezorganizowane i skłócone "Królestwa" Północy, niczym walec.
Na szczęście mimo problemów jakiem mam z serią to sposób w jaki zrealizowano fabułę bardzo mi się podoba. Scenarzysta na szczęście wie co robi i choć seria niedomaga stylistycznie to nadrabia pod tym względem. Szkoda tylko że nie jest to adaptacja idealna. W mojej ocenie bardzo dobrym pomysłem było poprowadzenie historii niechronologicznie. Tj. Wydarzenia wcześniejsze i cały późniejszy wątek z Ciri zostały poprowadzone równocześnie. Bardzo dobry pomysł, bowiem styl przygodowy z wcześniejszych części i główna intryga z późniejszych dzięki temu są o ironio bardziej spójne. Podoba mi się również jak zrealizowano cały wątek z pościgiem za Ciri, choć rozbiega się on z wersją książkową.
Moja ocena? Daję 8/10. Solidna seria, ale szkoda że się nie skonsultowano z Sapkowskim jak przy grze. Bo mogła być o niebo lepsza.