Autor Wątek: Fire Emblem: Three Houses  (Przeczytany 1338 razy)

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Fire Emblem: Three Houses
« dnia: 22 Września 2019, 10:52:24 »
Żartobliwie nazywany Persona Emblem z powodu zaadoptowania elementów date-simów, gra okazuje się być jednym z najlepszych Fire Emblemów w historii!



Akcja gry dzieje się w krainie Fódlan, w której od lat istnieją trzy królestwa: Adrestiańskie Imperium, Święte Królestwo Faerghus i Sojusz Leicesterski. Od lat pokój w krainie utrzymuje Kościół Seiros, który po konflikcie przeciwko Nemesis'owi dba za pomocą siły i dyplomacji o pokój w krainie. W grze wcielamy się w młodego najemnika Byletha, który wraz z ojcem Jeraltem prowadzi względnie spokojne życie (jak na ten fach) do czasu aż bohater nie trafia na grupę bandytów atakujących grupę studentów. Gdy pojawia się odsiecz a nasz bohater cudem uchodzi z życie dzięki interwenci tajemniczej Sothis (którą tylko od widzi) okazuje się że Jeralt zdezerterował z Kościoła, ale na szczęście dla naszych bohaterów pani Biskup Rhea jest gotowa mu wybaczyć jeśli tylko powróci do służby, a Belith zostanie instruktorem w tamtejszej akademii wojskowej. Nie mając wyjścia Jeralt zgadza się, przestrzegając jednak syna by nie ufał Rheyi.

W tym momencie możemy wybrać jeden z trzech domów, reprezentujących poszczególne królestwa. To wpływa na przyszły przebieg fabuły ale zanim do tego dojdzie mamy okazję poznać i potencjalnie rekrutować przedstawicieli pozostałych domów. Tu na pierwszy plan wychodzi największa zaleta tej serii, a mianowicie wszystkie postacie są świetnie napisane, posiadają jakieś ciekawą i nierzadko tragiczną przeszłość. Po prostu miodzio. W przeciwieństwie do innych gier z serii nie mamy tu do czynienia ze zbyt wieloma no-name'ami, tak więc gdy na światło dzienne wychodzi istnienie sekty Pełzających w Ciemności (typowi źli) to nie mamy nigdy do końca pewności kto jest kim. Tu wychodzi na światło dzienne kolejna zaleta serii. Scenariusze dla domów są szare. Każdy ma świetnie napisaną motywację która wybiega spoza czerń i biel, a to po której stronie staniemy często wynika z przekonań a nie z arbitralnych łatek. Dlatego niestety nie mogę powiedzieć zbyt wiele na ten temat bez unikania spoilerów.

Jeśli chodzi o mechanikę to nie ma tu wiele do powiedzenia. Tu perfekcję osiągnięto dawno temu (choć mnie osobiście krew zalewa na odwrócony trójkąt przewagi) zaś tym co wyróżnia tą grę jest fakt że postacie posiadają tzw. Crest'y czyli dziedziczne super-moce, będące zresztą kluczowym punktem fabuły. Ale jak już mówiłem z tego powodu nie mogę zbyt wiele powiedzieć.

Ocena? Spokojnie 9/10, a nawet można pomyśleć nad dychą (odpowiem jak wymaxsuję grę).