Autor Wątek: Starfield  (Przeczytany 1106 razy)

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 956
Starfield
« dnia: 21 Października 2023, 23:31:52 »
STARFIELD


Czy to nowy No Man's Sky? Oj nie
Czy to nowy Mass Effect: Andromeda? Może troszeczkę
Czy to kilka gier w jednej? Na pewno tak


cdn . . .
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 956
Odp: Starfield
« Odpowiedź #1 dnia: 28 Października 2023, 00:49:47 »
Muzyka ...


To co na początku usłyszałem rozpoczynając grę, a właściwie w menu głównym bardzo kojarzyło mi się osobiście z legendarną serią Mass Effect i przepraszam niektórych bardzo, z moją ulubioną Mass Effect: Andromeda. Bethesda skopiowała i przetworzyła muzykę BioWare robiąc to jednak inaczej, czy lepiej, nasuwa się tu slogan "nie sądzę", po prostu po swojemu. Mi się to podoba.
Kolejna sprawą jest to pieprzone tak przeze mnie uwielbiane rustykalne menu. Prostota w każdym możliwym sposobie stworzenia początkowej planszy. Nie, nie biorę pieniędzy za to, lubię proste nieskomplikowane rzeczy, przy dobrze przemyślanym wzornictwie. I w tym wzornictwie ten początek wygląda świetnie.

Muzyka w grze to ambient. Kto lubi, będzie zadowolony bo naprawdę twórcy tu się postarali. Na różnych planetach, gdzie będziemy odgrywali swoją przygodę muzyka będzie bardzo różna. Z tego co zwiedziłem świat gry zupełnie powierzchownie, w danych  miejscach ton dźwięku jest innych, ale to dla audiofilów, jest bogato, przyjemnie i sentymentalnie. Jest też smutno.

Muzyka...

The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

dziadekz

  • Kapral
  • *
  • Wiadomości: 49
Odp: Starfield
« Odpowiedź #2 dnia: 20 Listopada 2023, 15:24:43 »
Soundtrack dobry, ale... Gra... Zbyt AAA.
« Ostatnia zmiana: 29 Marca 2024, 09:35:07 wysłana przez Squonk »

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 956
Odp: Starfield
« Odpowiedź #3 dnia: 25 Listopada 2023, 23:11:43 »
Czytając recenzje w serwisach internetowych poświęconym grom elektronicznym, czy oglądając video recenzje na yt, o Starfieldzie można dowiedzieć się wiele. Są to słowa pochlebne jaki nader negatywne. Z mojego punktu widzenia sztukę, bo taką niewątpliwie jest też branża rozrywki elektronicznej, chociaż w opinii wielu, sztuką niską, powinni oceniać ludzie obdarzeni chociaż minimalną wyobraźnią. Chyba, że jesteśmy ludźmi, którzy biorą wszystko dosłownie, wtedy ucieknie nam niuans.

Starfield to po pierwsze strzelanka pierwszoosobowa FPS (ang. first-person shooter). W miarę upływu czasu, który poświęcimy na rozgrywkę, summa summarum dojdziemy do tej konkluzji  jakbyśmy się nie starali oszukiwać samych siebie. I to jest naprawdę pozytywne, bo gra pod tym względem jest dobrze zrobiona i zoptymalizowana. Walka sama w sobie jest bardzo przyjemna, potęgują to wrażenie także miejsca (zamknięte i wąskie pomieszczenia, rozległe przestrzenie planety), oraz warunki panujące w danym miejscu. Grawitacja, bo ona ma tu kolosalne znaczenie. Jej wpływ na prowadzenie walki jest niebagatelny w przypadku starć z wieloma przeciwnikami na raz, czy sposobie ucieczki, gdy zrobi nam się zbyt gorąco.

Mówiąc o Starfieldzie jako o strzelance pierwszoosobowej mam na myśli to, że ten rodzaj rozgrywki jest najwygodniejszy. Oczywiście twórcy gry dali możliwość wyboru widoku, których jest aż całe trzy, dwa z nich dają ogląd całej postaci tuż z za jej pleców, w dwóch wariantach, w lekkim oddaleniu lub zbliżeniu. Nie jest to tak dobrze zrobione jak w przypadku Mass Effect: Andromeda, gdzie podobnie jak w poprzednich odsłonach tego tytułu istnieje system chowania się za osłonami. Starfield to Fallout, chociaż ten pierwszy wypracował już możliwość automatycznego wychylenia się z za ściany w momencie mierzenia z „muchy”, celowników laserowych, lutet itp. Może i w Falloucie też tak było, nie pamiętam.

I tu można płynnie przejść do sposobu poruszania się w grze, którym jest w 99% ruch wykonywany za sprawą mięśni i nóg bohatera. Tak jest, Starfield to też gra podróż. Autorzy kopiując wiele elementów z innych gier: czy to sposób rozgrywki, wątki fabularne, zadania poboczne, nie skopiowali jednej z fajniejszej rzeczy, którą jest jazda Nomadem w ME: Andromeda. W Starfieldzie wszędzie chodzimy piechotą. Można też biec, co przy dłuższych dystansach kończy się olbrzymią zadyszką, można też na nie wielkie odległości polecieć za pomocą jetpacka, ale koniec końców idziemy pieszo do wszystkich punktów, które osobiście nas zainteresują na mapie.

I tak idziemy, 500, 700 czy 1000 metrów od czasu do czasu zbierając interesujące nas minerały, czy skanując florę i faunę planety, gdy przypadkiem jest to przedmiotem wykonywanej misji. Jedyne podróże, które przyjdzie nam wykonywać związane są z lotem statkiem kosmicznym, co jest sprowadzone do cut scenek. Starfield nie jest symulatorem statku kosmicznego, ani też podróży między gwiezdnych. Wszystko to, co dali nam autorzy, to walka na orbitach poszczególnych planet. Przy czym jest to typowa rozgrywka zręcznościowa, z możliwością kierowania statkiem z widokiem z kokpitu, jak i w drugim wariancie jak w serii gier FreeSpace, z widokiem kamery z za statku. Na tym koniec, wszystkie lądowania na planetach, dokowania do stacji kosmicznych czy innych statków, wszystkie podróże międzyplanetarne i międzygalaktyczne są tylko i wyłącznie cut scenami.

Będzie też o RPG...
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 956
Odp: Starfield
« Odpowiedź #4 dnia: 15 Grudnia 2023, 23:35:44 »
Za Wikipedią „Gra fabularna (inaczej RPG, z ang. role-playing game, nieraz zwana grą wyobraźni, potocznie erpegiem lub rolplejem) – gra towarzyska oparta na narracji, w której gracze (od jednego do kilku) wcielają się w role fikcyjnych postaci”.

No i by się wszystko zgadzało, bo Starfield to gra, gdzie gracze wcielają się w fikcyjną postać o pewnej przeszłości, którą oczywiście wybieramy sami i cechach, które tej postaci przypisujemy. Czyli już na starcie jesteśmy ukształtowaną osobo postacią, bo można także gmerać przy zaimkach. Co do samej narracji, mamy do czynienia z narracją trzecioosobową. Starfield to oczywiście gra elektroniczna, więc za narracje opowiada wykreowany i pokazany świat, który odczuwamy zmysłem wzroku i słuchu, a nie jak w typowej narracji … no właśnie czym? myślą, słuchem. No dobra, już bez kombinowania, mamy wykreowany świat, różne postacie i wydarzenia, w których bezpośrednio lub pośrednio uczestniczymy. I zdaje nam się, że mamy na coś wpływ, albo powodujemy sytuacje, które są konsekwencją naszych wcześniejszych wyborów. Jak to jest w tym Starfieldzie?.

Starfield to duża gra, posługując się nomenklaturą inwestycyjną, jest to duży projekt. Ogrom świata gry jest wprost proporcjonalny do ilości przygód, w których przyjdzie, bądź nie, nam uczestniczyć. Bo Starfield to taka piaskownica z zabawkami, które możemy podnieść, poprzyglądać się im i nimi pobawić, lub odłożyć. Nie we wszystkich przygodach musimy uczestniczyć, nazywając to standardowo, nie wszystkie misje musimy wypełniać.

Dla przykładu, w toku rozwoju postaci, już na samym początku gry dużą ilość punktów zainwestowałem w umiejętności społeczne mianowicie perswazję. W przypadku Starfielda każda cecha posiada po cztery rangi zaawansowania. Spowodowało to, że przez wiele pierwszych godzin gry nie musiałem ciągnąc za cyngiel, bo większość misji nawet tych na styku bić albo nie bić, rozwiązywałem polubownie. Czyli, nie jako poprzez rozwój postaci mamy wpływ na to w jaki sposób te nasze przygody i sytuacje w grze rozwiązujemy.

Tylko czy to nie taka utarta liniowość wyimaginowanej wolności. W realu dając w pracy komuś w mordę, nasza linia komfortu ulegnie bardzo dużej zmianie, a sam komfort pewnej degradacji, bo spotkają nas niechybne konsekwencje. Utrata pracy i płynności finansowej, więzienie, ostracyzm. W grze jest to bardzo wypłaszczone. Owszem, za drobne lub większe przewinienia możemy trafić do więzienia, lecz nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami poza straconym czasem. Wszystkie inne przedmioty w ekwipunku, posiadane dobra jak: statki, domy, placówki pozostają dalej nasze. Tracimy tylko czas na pobyt za kratkami, a także w przypadku wykonywania aktualnej misi, w której czas odgrywa rolę ram jej wykonania, profity z tytułu jej nie wykonania, jednak dotyczy to wyłącznie przygód nie związanych z głównym wątkiem.

No bo życie to nie gra i na odwrót, tak każdy może powiedzieć i to jest prawa, nawet w grach gdzie mamy do czynienia z kilkoma zakończeniami, jest to tylko pozorny wybór, gdyż zawsze liniowość naznaczona różnego rodzaju wyborami prowadzi nas do jednego określonego celu. Bo nie możemy rozegrać gry zupełnie inaczej. Bo idziemy po linie.

Pomimo wszystko Starfield potrafi zaskoczyć.

Czy kiedykolwiek grając w grę poczułem się jak ostatnia szmata, nie przypominam sobie, raczej nie. Starfield mi to zagwarantował. Dał mi możliwość wyboru, dał szanse na rozwiązanie zadania z podniesioną tarczą, bycia tym dobrym, moralnym. Jednak zapytał o coś jeszcze, zapytał czy chce zostać złym człowiekiem, dał możliwość niegodziwego wręcz strasznego czynu, sprawił że gdy skorzystałem właśnie z tego wyboru to poczułem się jak ostatnia szmata. Czy ta sytuacja odbiła się później na sposobie rozwiązywania innych zadań. Czy wpłynęła na mnie tak, że starałem się później inne konflikty rozwiązywać polubownie. Nie wiem, może podświadomie tak.

I taki jest właśnie Starfield, liniowy jak wszystkie inne gry, lecz pomimo tego, w dążeniu do osiągnięcia celu, zakończenia gry, potrafi w tym biegu od startu do mety wskazać nam boczną ścieżkę, gdzie przez chwilę możemy pobiec obok głównej trasy, przekoziołkować kilka razy, poszybować na lianie, poczuć, że mamy na coś wpływ, chociaż trochę połudzić się, że to my stajemy się narratorem tej przygody.
 
Trzecia droga, nie, nie chodzi o politykę, ale o możliwość wyboru. Odnoszę wrażenie, że twórcy chcieli dać tą trzecią możliwość wyboru i poprowadzenia gry w jeszcze inny sposób niż się do tego przyzwyczailiśmy. Bo zazwyczaj są te dwa wybory TAK lub NIE. Zgadzam się na coś bądź odpuszczam omijając pewną sekwencję rozgrywki, wybierając jedną z dwóch ścieżek bardzo podobnych do siebie fabularnie. Starfield czasami daje nam możliwość odpuszczenia wszystkiego, i podążania własnym torem, co w tym przypadku powoduje konflikt ze wszystkimi innymi wariantami rozgrywki. Bo możesz dołączyć do danej frakcji, lub zostać szpiegiem łącząc siły z drugą stroną, lub możesz też powiedzieć mam was wszystkich w dupie, i tym właśnie zaskakuje mnie ta gra, tym trzecim fuckiem.

A misji jest od …
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.