Po katastrofalnym rebootcie seria powraca do korzeni. Akcja dzieje się po wydarzeniach z DMC4, po tym jak tajemniczy demon Urizen sprowadza na świat apokalipsę.
Zacznijmy od tego co jest złe: Otóż gra ta to tzw. "slow burner" a więc akcja idzie do przodu bardzo powoli i przez połowę gry niewiele się dzieje. Ponadto większość czasu mamy bardzo monotematyczne otoczenie i dość generyczne potwory. No ale to coś co dla serii jest typowe, bo ta daje nam czas na skoncentrowanie się na absolutnej sieczce. Jednak gra jak najbardziej działa i po prostu wymiata! A gdy akcja rusza z kopyta to przynajmniej ja miałem satysfakcję. Bayonetta to nie jest ale wciąż jest to stare dobre DMC!
A i skoro o tym mowa to Bayonetta 3 też jest w produkcji.. orgia
Choć sporo osób zapewne interesuje tu inne pytanie. Kim gramy? Dante czy Nero? Odpowiedź brzmi.. gramy tym Emo zaklinaczem o imieniu "V"! Ok żartuję
W grze tej gramy wszystkimi trzema, więc fani nie mają co narzekać. Jako że gra dalej charakteryzuje się specyficznym autoironicznym macho-humorem to nawet z stereotypowego Emo zrobiono zajebistą postać z bardzo ciekawym zakresem mocy, o tym że z czasem tylko on zyskuje nawet nie mówiąc.
Ocena 9/10. Tak, wiem, po prostu Bayonettę wolę nieco bardziej