Zachodnioeuropejskie (czytaj niemieckie) elity polityczne korzą się i płaszczą przed satrapami pokroju Putina czy Erdogana. Jednocześnie dzięki usłużnym idiotom w naszym kraju, zarówno politycznym jak i dziennikarskim, wszystko co złe przypisują naszej opcji rządzącej, nie przypisując jej choćby oczywistego socjalistycznego rozdawnictwa. No cóż, rosyjski gaz od Putina, wyrzucanie niepoprawnych dziennikarzy z konferencji z tureckim prezydentem Erdoganem, to stan dzisiejszej Europy.
Ale nie ma co być zaskoczonym, to już trwa od dawna. Ta ślepa fascynacja wschodnim zamordyzmem, przez wyższe sfery intelektualne Zachodu. A na pewno od lat dwudziestych minionego wieku, gdy powstało pierwsze państwo w którym zaczęto realizować idee komunizmu. Fascynacja Związkiem Radzieckim. W sztuce
Ronalda Harwooda Herbatka u Stalina pokazano esencję tego problemu, na podstawie wizyty irlandzkiego pisarza
Bernarda Shawa w stalinowskiej Rosji, w 1931 roku. Jednym z punktów programu było spotkanie z samym Józefem Stalinem, na pogawędce urozmaiconej oczywiście mocną, rosyjską herbatą.
Niniejszy spektakl miał swoją premierę 15 stycznia 2001 roku w Teatrze Telewizji, w reżyserii Janusza Morgensterna. W rolę ojca postępowej ludzkości wcielił się
Janusz Gajos, a Shawa zagrał
Gustaw Holoubek.