Autor Wątek: Tomb Raider (2018)  (Przeczytany 1163 razy)

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Tomb Raider (2018)
« dnia: 17 Marca 2018, 23:04:33 »
No to adaptacja najnowszej serii tym razem od Square obejrzana i..?



No cóż. Zacznijmy od tego że słowo adaptacja jest tu właściwe bo de facto mamy tu do czynienia z luźną kompilacją zarówno Tomb Rider 2013 jak i Rise of Tomb Rider. I tak. Całkiem spora część filmu dzieje się przed tym jak Lara trafiła na wyspę i akurat to mi się podobało bowiem dzięki temu dowiadujemy się nieco więcej o samej Larze jak i okolicznościach pobocznych przewijających się przez serię, np. poznajemy Anę przez co nie wypada ona jak z worka niczym w grze. Niestety w mojej ocenie przesadzono buntowniczym nastawieniem Lary, bowiem o ile w grze fakt że sama zarabiała na studia wypada na godne pochwały to tu żyje na ulicy niejako bez powodu. Po co to? Gdy przechodzimy do wydarzeń na wyspie wszystko się rozłazi jeszcze bardziej.

I tak, w grze Lara jeszcze jako studentka bierze udział w ekspedycji szkoleniowej która kończy się kraksą statku. Przez pierwszą połowę gry próbujemy po prostu przetrwać przekradając się przez chmary Ruskich najemników i mają pomoc tylko od tajemniczego mnicha Mathiasa, wszystko zmienia się w w drugiej połowie gdy okazuje się że większość studentów przeżyła kraksę i nasza bohaterka tym razem wyrusza na ratunek porwanej przyjaciółki co tym razem oznacza bezpośrednią konfrontację z ludźmi chcącymi wskrzesić Cesarzową Słońca. Tu zaś? Matias już na starcie okazuje się pachołem bez wyrazu i co gorsza okazuje się że ojciec Lary żyje. Że co k*a! Po ki ch*! Było to w mojej ocenie zbędne i mam już dość nadużywania wątku śmierci jej ojca bo zaczyna przypominać to żarty z Batmana, gdy w grze nie było to nigdy aż takie ważne.

Co więcej kompletnie zmieniono cel tej wyprawy bowiem okazuje się że Himiko była tylko i wyłącznie nosicielką zombie wirusa i całość to tylko dmuchany balon z kolejną Evil Inc. Nijak ma się to do fabuły z gry gdzie mamy sprytną zagrywkę w której nie tylko przyjaciółka Lary spełnia warunki przepowiedni (bo Lara jest tu pół-Japonką) i w kontekście tych co faktycznie znają lore serii fakt że mogła być ona reinkarnacją Atlantydki, miał niemałe znaczenie w kontekście jej szalonych przygód i jej ostatecznej konfrontacji z stojącą na czele wszystkiego królową ufoli Natlą. Ogólnie rozczarowanie na równi z Rise of Tomb Rider bowiem choć grobowiec na końcu filmu jest spoko to jednak dziwne unikanie tematu typowej dla serii magii aka technologii kosmitów, bo jakoś mało kto pamięta że świat Lary to taki w którym program "Starożytni Kosmici" nie jest wcale żartem jest wq. mnie sporym niewypałem. O dziwo w filmie jednak najsłabiej wypadają wydarzenia na samej wyspie. W sumie nie wiem dlaczego? Może to typowy syndrom środka filmu, bo początek i koniec są o dziwo nawet fajne.

W sumie jednak film jest całkiem solidny jako taka własna historia pokroju przeciętnej gry z serii. 8/10 (dla fanów 7/10) w sumie i tak lepsze niż dwa poprzednie.