Gdy czytelnicy
Trzynastego Schronu, utrudzeni znojem dnia postapszego siadają przed swoimi naręcznymi i stacjonarnymi PipBoyami, wchodzą na swój ukochany serwis to powinny dotrzeć do nich motywujące i uwznioślające informacje. Tymczasem nie mogę poruszyć kwestii absurdu, histerii, wręcz czegoś na kształt wojny hybrydowej, związanej z przypisywaniem Polsce oraz narodowi polskiemu współodpowiedzialności za zbrodnię zagłady Żydów podczas II wojny światowej, od powiedzenia czegoś nie miłego.
I nie będzie to coś o w/w sprawie. Jako osoba od małego wyzywana przez matolstwo od "żydów" i "niemców" z każdym mogę podyskutować o kwestiach antysemityzmu, jak i antypolonizmu. Tak samo o tym, ilu wśród obywateli polskich, narodowości polskiej, było szmalcowników czy osób otwarcie gardzących Żydami; a ile Polaków narodowości żydowskiej kolaborowało z niemieckim nazistowskim okupantem. A owa niemiła rzecz na początku, która w drugiej części zmieni w pozytywną i miłą, dotyczy działalności
Polskiej Fundacji Narodowej.
Ów twór, finansowany z wpłat spółek należących do Skarbu Państwa powstał po to by, cytując, (...) promować nasze sukcesy w nauce, bogatą kulturę, wspaniałą historię i niepowtarzalną przyrodę. Taką misję ma Polska Fundacja Narodowa. To że można ją było w połowie zeszłego roku użyć do akcji "Sprawiedliwe sądy" pokazało, że jej misja jest równie szeroka jak schronowa interpretacja postapokalipsy. Na swoją działalność, jak podawały media, Fundacja otrzymała 100 mln zł.
Ale gówno z budy Schronka wylało się w zeszłą sobotę, gdy w związku z uchwaleniem przez Sejm ustawy penalizującej m.in. używanie określeń
"polskie obozy zagłady", rozpoczęła się antypolska nagonka. Wydawać więc by się mogło, że wyposażona w takie siły i środki Polska Fundacja Narodowa stanie do walki w tworzenie narracji pokazującej jak było. Że zostanie stworzone oręże współczesnego pola walki - Internetu - czyli memy, infografiki, vlogi na YouTube, ogarnianie mediów społecznościowych. Wszystko zaś na wyważonym i merytorycznym poziomie, bez uciekania w doraźną grę polityczną i miotanie się między
"pedagogiką wstydu" co uprawia salon i debilna opozycja, a
"chrystusowaniem narodom" tak bliskim opcji rządowej.
Tymczasem po raz kolejny okazało się że ów projekt to kolejna wydmuszka, w którą można upchać sute synekury dla politycznych przydupasów. Do tego dziennikarz tygodnika Do Rzeczy,
Wojciech Wybranowski,
odkrył że faktyczny budżet Polskiej Fundacji Narodowej wynosi 243 mln zł. Wszystko opada i chcę się wyć, patrząc choćby że na Instagramie PFN jakby nic się nie stało, wiszą ciepłe zdjęcia weteranów z żołnierzami państw NATO, czy to jak zapracowani są jej prezesi.
Gdy więc na placu boju zostali tylko sami internauci, wspierani przez rozsądnych ludzi mediów, pojawiło się od 90 lat nieustannie
Polskie... Radio. I strona
GermanDeathCamps.info, nad którą pracowano od sierpnia ub. r. Prosta, choć czytelna, zrealizowana w ramach serwisu, okraszona wyraźnymi infografikami, pełna dźwiękowych i filmowych multimediów z materiałami archiwalnymi. Całość, na razie, w trzech wersjach językowych: polskiej, angielskiej oraz niemieckiej.
Odpowiedzialny na za projekt
Piotr Chęciński, szef portalu Polskiego Radia, mówi o nim następująco:
Zespół redakcyjny stanowiło siedem osób, a dodatkowo był jeszcze zespół IT, grupa grafików, plus historycy - współpracownicy. Byli to dwaj polscy, niemieccy i izraelscy historycy. Do stworzenia wykorzystano archiwalne nagrania PR, ale także materiały zgromadzone przez historyków z Polski, Niemiec i Izraela. Portal nie jest uruchomiony na potrzebę politycznej chwili. Proszę zwrócić uwagę na zasób treści. Zgromadzenie publikacji, zebranie zeznań świadków, tłumaczenia na języki angielskie i niemieckie artykułów, trwa miesiącami. Samą interaktywną mapę obozów przygotowywaliśmy dwa miesiące. Decyzja o starcie w chwili obecnej związana jest z tym, że portal przeszedł wszelkie wymagane kolaudacje i osiągnął stan, pozwalający na publikację. To jest akcja edukacyjno-społeczna, będzie miała szereg dalszych kroków. Trudno byłoby nam uzależniać jego uruchomienie od wydarzeń bieżących. (za
Wirtualne media)
Natomiast prezes Polskiego Radia
Jacek Sobala stwierdził:
Nie było żadnych „polskich obozów śmierci”, a w obliczu prób fałszowania historii Polskie Radio ma obowiązek bronienia prawdy. To jest nasza oczywista powinność jako nadawcy publicznego, ale też jesteśmy to winni ofiarom - szczególnie tym, którzy w czasie niemieckiej okupacji poświęcili życie swoje i najbliższych, by ratować Żydów. Nasz portal będzie dostępny w różnych wersjach językowych, ponieważ chcemy, by na całym świecie nikt nie miał już wątpliwości kto odpowiada za powstanie obozów koncentracyjnych na terenie okupowanej przez Niemców Polski. (za
Wirtualne media)
Opętani antypolską histerią oczywiście nie pokuszą się by zajrzeć i zapoznać się z materiałami serwisu GermanDeathCamps.info. Bo przecież nawet to, skojarzy im się z okropną polityką, którą nie byli "wafelkowi" naziści w materiale TVN. Nie, to była prawda! Ale rozsądni ludzie zrobią to na pewno. Być może dzięki temu, podobni do mnie z gęby i z nazwiska, nie będą potem musieli wysłuchiwać kim to nie są.
GermanDeathCamps.info