Autor Wątek: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2  (Przeczytany 23933 razy)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« dnia: 19 Grudnia 2017, 21:52:33 »

Gwiezdne wojny to coś więcej niż parę filmów, kupa komiksów i książek czy gadżety, dopasowane nawet do dzieci w wieku 3+. Powiedzenie, że dla wielu ludzi są one tak samo bliskie jak koszulka czy gacie, chyba dosadnie, ale i dokładnie odda ową relację. Stąd szybka ocena filmu Ostatni Jedi nie będzie oscylowała w stronę "rozczarowanie, na które nie warto było tyle czekać", jak śmiało można to przydać choćby Lidze Sprawiedliwości. Wyszło po prostu średnio, odtwórczo, bez emocji. Ale przy, kiedyś tam, powtórce w TV seans na pewno nie zostanie przegapiony. 

Co nie oznacza, że się udało i twórcom wyszło kolejne, ponadczasowe dzieło.

W dobie ofensywy postępu, X muza - z oczywistych względów - jest silnym narzędziem kreowania nowej wizji otwartego, wielokulturowego, nasączonego polityczną poprawnością świata. Jednak ten pęd do rugowania rzeczy złych, zwanych różnymi "obiami"; ta chęć zastąpienia starego nowym, ma bardzo wątłą podbudowę. To odgrzewanie poprzednio zrealizowanych pomysłów i opowiadanie nowych historii za pomocą starych paradygmatów. Niestety, film Ostatni Jedi zrealizowany pod skrzydłami medialnej korporacji Disneya idealnie to potwierdza.

Całość recenzji pod tym linkiem.
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #1 dnia: 20 Grudnia 2017, 10:42:05 »
Stąd szybka ocena filmu Ostatni Jedi nie będzie oscylowała w stronę "rozczarowanie, na które nie warto było tyle czekać", jak śmiało można to przydać choćby Lidze Sprawiedliwości. Wyszło po prostu średnio, odtwórczo, bez emocji.

No cóż. Jako fan serii nie będę ukrywał że seria arcydziełem to nigdy nie była. Stopień rozczarowanie generalnie jest proporcjonalny do ignorancji widza wobec tego czego należy się spodziewać. Dlatego mimo wad film ten wciąż pozostaje jedną z najlepszych odsłon w serii.

Patrząc z perspektywy 40 już lat, na pierwszy (czwarty w chronologii) film ze świata Gwiezdnych wojen, widać że George Lucas Ameryki wówczas nie odkrył. Zmienił tylko sposób w jaki wówczas w kulturze masowej (kinie oraz TV) pokazywano historie związane z przygodami w kosmosie.

Dokładnie. W tamtych czasach kultura masowa była zdominowane przez Pulpę. Nie oznacza to że nie było solidnego Hard Science Fiction w postaci książek a nawet lepszej Space Opery jak choćby Valerian który ekranizacji doczekał się dopiero niedawno, niemniej gatunek znajdował się w stanie który określa się jako "Science Fiction Ghetto", a w oczach opinii publicznej Sci-Fi to był Flash Gordon.

Mimo osiągnięcia sukcesu wykraczającego poza ramy dzieła sztuki filmowej, a przenoszącego go na poziom popkultury, Lucas nie zaryzykował pójścia za ciosem i nie pozwolił na powstanie dalszych części, pokazujących "jak do tego wszystkiego doszło" lub też tych "co było dalej".

Na jego obronę było tak z powodu rozwodu. Firma potrzebowała lat by odbudować utracony wtedy kapitał.

Musiało więc minąć kilkanaście lat, by pojawiła się chronologicznie pierwsza trylogia, za którą - poza napisaniem scenariuszy również reżysersko - odpowiedzialny był Lucas. Mimo wielu mielizn i nielogiczności (także Jar Jar Binksa), z perspektywy dwóch filmów trzeciej trylogii, widać że próbował wnieść on w świat który stworzył coś nowego. I jakoś ugnieść strawną dla widza historię, wyjaśniającą jak miły, słodki chłopiec z peryferyjnej, pustynnej planety, stał się najczarniejszym bohaterem Galaktyki. A przy okazji i kultury masowej.

Niby co nowego? Prequele były tak samo odtwórcze jak całą reszta.

Co zaś widz, a i też fan gwiezdnowojennego uniwersum otrzymał w 2017 roku, gdy pojawił się kolejny film z trzeciej trylogii?

To czego oczekiwał.. no chyba że miał jakieś urojone oczekiwania pokroju nieistniejącego geniuszu Lucasa.

I to mogło by być całą recenzją tego filmu. Mimo wszelkich zaklęć, ochów i achów widać, że brak tu osobowości Lucasa, który nawet jeśli popełnił błędy takie jak Jar Jar Binks, to wynikało to z jego wizji, a nie z biznesowo-marketingowych kalkulacji.

Tylko nie mów mi że na serio wierzysz w "wizję" Lucasa? Lucas zrzynał z Kurosawy, anime, Valeriana i wszystkiego co się dało. Filmy które cenią fani powstały gdy nad nim wisiał bat pilnujący by nie odwalał kity. Gdy w końcu Lucas odzyskał pełną kontrolę nad marką to powstały kolejno trzy najgorsze filmy w całej serii.. począwszy od Powrotu Jedi na Wojnach Klonów kończąc. Poza tym jeśli nie wiesz co to KotOR to przypominam że kalkulacja była taka że fani napisali petycję z prośbą o ekranizację. Jedyni ludzie którzy bredzą o podobieństwach między Nową a Starą trylogią, które są ale powierzchowne (co nigdy nie było zresztą złem) to ludzie którzy nie rozumieją co naprawdę dzieje się na ekranie.

Gdy pojawiło się Przebudzenie mocy wiadomo już było, że historia w nim opowiedziana nie będzie pokrywała się ze stworzonym przez książki i komiksy kanonem, jaki powstał po wydarzeniach w Powrocie Jedi.

O tym to było wiadomo już w momencie wykupienia Lucas Film przez Disneya, bo to już na starcie ogłoszono. Zresztą poza fanboy'ami EU którzy nie zrozumieli że ma to być selektywna eliminacja i taki Thrawn jest teraz bardziej kanoniczny niż kiedykolwiek. To czy na serio chciałbyś jeszcze bardziej wtórny i generyczny shit w postaci klonów Imperatora i inwazji generycznych kosmicznych barbarzyńców? Sorry, ale wiele osób odetchnęło wtedy z ulgą.

Bowiem Mark Hamill został dotknięty czymś, co w filmowym świecie jest nazywane przekleństwem jednej roli.

Racja.. nie ma bardziej kanonicznego Jokera niż on. Joke on you Batman :inzj:

Stąd też Luke Skywalker nie rzuca na lewo i prawo mądrościami a'la Yoda, nie przenosi też za pomocą Mocy gór i lasów. Legenda, w jaką uwierzyli fani, ale - co jest też sprytnym zabiegiem scenariuszowym - również bohaterowie "nowej trylogii", jest zmęczona, rozczarowana, zgorzkniała.

I jak jego postać zawsze była napisana. Luke to był farmer który zresztą chciał zostać szturmowcem, ale po tym jak zamordowano jego rodzinę i kierując się dziwnym uczuciem wyruszył ratować księżniczkę i jakimś cudem przeżył. Luke nigdy nie ukończył treningu i jego konfrontacja z ojcem raczej była próbą przetrwania a nie pokazem heroizmu. W oryginalnym skrypcie zanim Lucas umieścił w nim Ewoki Luke miał odejść złamany w głąb pustyni. To zabawne że ludzie burzą się na to że nie jest Marry Sue.

wśród złoli pojawia się ubrana w srebrny pancerz kapitan Phasma. Choć po co i dlaczego to nie wiadomo, bo w kolejnym filmie - mimo marketingowego podbijania bębęnka - znów nie rozwinięto jej postaci.

Bo to żart z Boba Feta.. ona jest takim "kosmicznym żelaziakiem" jeśli nie zauważyłeś.

Wielkie wizje galaktyki będącej Republiką gdzieś prysły, za to na wierzch wyszło to, co dobrze znamy w naszej rzeczywistości. Czyli trwa wojna, zwyczajni ludzie cierpią, a kabzę na niej nabijają sobie producenci i szmuglerzy broni, sprzedający ją - a jakże - obu stronom.

I.. w sensie że to źle czy dobrze? Bo ja uważam że to jeden z powodów dla których ten film jest świetny.

Jaka w końcu jest różnica między Republiką, w której matoły takie jak Jar Jar Binks reprezentują obywateli w Senacie, zaś pleniąca się w najlepsze korupcja rozkłada nieudolną władzę; a Imperium w którym wszyscy są trzymani krótko za mordę przez armię i scentralizowany system władzy?

Że imperia mimo to upadają i to przeważnie w bolesny sposób, więc tylko idioci w nie wierzą? Jak trafnie zauważył Winston Churchill: "Stwierdzono, że demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu". Nikt nie twierdzi że demokracja jest idealna, ale jak kapitalizm po prostu działa. Choć należy zauważyć że w świecie GW jest one wyjątkowo niekompetentna.. temu nie przeczę.

Jednak z Internetów wiem, że w oryginalnym kanonie po wydarzeniach z Powrotu Jedi, kiedy wszyscy sobie razem w zgodzie ręce podali, w galaktyce pojawiła się rasa Yuuzhan Vongów. Te odporne na Moc istoty zrobiły tam srogi rozpieprz, jednocząc wszystkich zdolnych do walki. Chyba tylko to mogło by sprawić, że świat znany już Przebudzenia mocy i Ostatniego Jedi nabrałby własnego wiatru w żagle.

Ugh.. nawet nie wspominaj mi o tym szajsie..

Domykanie historii bohaterów poznanych w Nowej nadziei przez drugi już film, przy takich choćby możliwościach technicznych jakich nie miał 40 lat temu George Lucas, to trochę za mało.

To obejrzyj sobie Battlestar Galactica. GW to zawsze była saga rodu Skywalkerów.

Stąd trzymając się kulinarnej metaforyki, Ostatni Jedi choć nie jest świeżym i smacznym daniem ugotowanym ze świeżych produktów, to nie jest też pasztetem zmielonym z różnych resztek. Bliżej mu do mrożonki, na którą podczas odgrzewania posypano dużą ilość przypraw.

Jak mówiłem KotOR to nie jest.

Obserwując reakcje fanów, widać wyraźny podział na osoby rozczarowane, oraz stawiające ten film w gronie najlepszych produkcji filmowych ze świata Gwiezdnych wojen.

Tak, na ludzi pozbawionych argumentów ślepo zakonnych w wycinku świata GW i oburzonych że są to GW a nie cud na kiju, ew. nowi widzowie rozczarowani że ten "cud" to tylko średniaczek. Oraz ci którzy wiedzą że seria ta była może niegdyś świetna, ale dziś to autentycznie jedna z najlepszych części tej podstarzałej sagi, która lata świetności ma za sobą, bo są dziś lepsi.

Według mnie zadziałały tu tylko polepszacze smaku, a nie sama treść, która po odejściu z projektu George'a Lucasa, przypomina to co stało się z Falloutem po przejęciu go przez Bethesdę.

Disney to Obsydian. Może nie to samo ale ludzie którzy rozumieją markę. Gorge Lucas to był Todd Howard.

Gwiezdno wojennym New Vegas okazuje się tu Łotr 1, w którym chcąc zrobić "nowe za pomocą starego", przedstawiono Rebelię jako okrutnych terrorystów, odzierając ją z romantycznych haseł o "wolności i demokracji". Tego wszystkiego nie ma w Ostatnim Jedi, w którym brak jest tchnienia wielkiej historii, w jaką wrzucono by przechodzących przemianę bohaterów.

Opinia z którą się nie zgodzę. W Łotrze i Rebels widzimy że Rebelia składała się z różnych ludzi, od terrorystów po idealistów. Z oczywistych względów rdzeń Rebelii jaki pozostał trzy dekady później to nie to samo.

Zza fasady efektownych scen, pościgów i walk, wysuwa się matematycznie skalkulowany biznesplan, z określoną liczbą scen "takich jak dawniej tylko że inaczej" lub zawierających śmieszkowe momenty.

No i? Przynajmniej fani uzyskali to czego chcieli. Oczywiście rozwydrzona gówniarzeria jęczy, ale biorąc pod uwagę absolutny brak argumentów z ich strony się nie liczą.

No i oczywiście nowe, miłe, małe zwierzaczki czyli Porgi. Choć nie Jar Jar Binks. Tą całą więc disneyowatość, ten cały postępowy "trynd" w przekazie

No szok.. bo tego nie było.. to Disney wymienił Wookiee na Ewoki w Edycji Rozszerzonej. Przynajmniej Porgi nikomu nie wchodzą w drogę.

W przypadku Ostatniego Jedi (jak i Przebudzenia mocy), co najwyżej udało się przeskoczyć prequele. I chyba to powinno wszystkim wystarczyć.

Oczywiście masz prawo do opinii. Tylko zabawne że jest ona sprzeczna gdy w jednym miejscu opiewasz Lucasa a potem wieszasz koty na Prequele?

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #2 dnia: 21 Grudnia 2017, 00:55:24 »
Filmu jeszcze nie oglądałem, i chyba poczekam do premiery na HBO za kilka miesięcy. No cóż, co do ostatnich dwóch części z serii SW, mam pewne odczucie. Mianowicie, podejrzewam, ze jest tu kilku gostków, na forum, którzy pierwsze SW oglądali w kinie jako młodzi ludzie – dzieciaki. Nie zarażone zajawkami, których w tamtych czasach po prostu nie było, tylko zabrani do kina, na film, który tam grali. I właśnie tu moim zdaniem jest sedno. My się tymi filmami zaraziliśmy w szaroburej Polsce. One nas rozkochały, pokazując inny świat i historię i tak nam w tych głowach to zostało. Nie przeczę także, że części 4,5,6 są złe, bo nie są. Mamy tu dwie strony dobra i złą i dla dziecięcych umysłów to w zupełności wystarczyło.

Jednak teraz gdy sami mamy dzieci, chcieli byśmy tych SW trochę innych dojrzalszych i tu mamy meritum w postaci Łotr 1. Wydaje mi się, że tam gdzieś daleko w Hollywood, oni to także wiedzieli, że podstawowa trylogia będzie znowu zabierała umysły dzieciaków, którzy na jej podstawie będą wzbogacali finansowo markę SW przez gadżety, bajki itd. Jednak nie zapomnieli oni o starych Jedi i Sithah, którzy dawno, dawno temu siedzieli w kinach z wypiekami na policzkach oglądając Gwiezdne Wojny.
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #3 dnia: 21 Grudnia 2017, 09:35:47 »
No cóż, co do ostatnich dwóch części z serii SW, mam pewne odczucie. Mianowicie, podejrzewam, ze jest tu kilku gostków

To bezdyskusyjnie jest faktem. Mamy fanboy'i Starej Trylogii, Prequeli, Expended Universe, a nawet Lukasa jako takiego, jak i przypadkowych ludzi co o wspaniałości GW się nasłuchali i zawiedli się na hupe'ie. O tym wiadomo od dawna i nigdy nie było to tajemnicą. Problem zaczyna się gdy jedynym argumentem dla bólu dupy jest fakt że "nie jest to czego oczekiwaliśmy" gdy film ten jest dokładnie tym czego ludzie powinni oczekiwać.

na forum, którzy pierwsze SW oglądali w kinie jako młodzi ludzie – dzieciaki.

I to jest gdzie Lukas poległ. Star Wars to nie była seria dla dzieci i momencie premiery większość fanów była znacznie starsza. Współpracownicy Lucasa to rozumieli gdy odradzali mu upychania Ewoków. Gdy Lukas tworzył gwiezdne wojny to inspirował się Pulpowym Sci-Fi i serialami klasy B które mimo niskiego budżetu nie były dla dzieci zawierając często exploitatywne treści. Widać to wyraźne we wczesnych wersjach jego skryptu (Tu). Na szczęście dla Lusaka który bez wątpienia był świetnym filmowcem, był on częścią grona mistrzów którzy doradzili mu tu i ówdzie co ostatecznie przyczyniło się do powstania fenomenu. Niestety Lukas ewidentnie nie rozumiał fanów filmu i w związku z faktem że sporą częścią widowni stanowili dzieci, w tą też stronę zaczęła skręcać jego wizja szczególnie po tym jak urodziło się jego własne. No ale twardogłowi maniacy wolą winić wszystkich tylko nie faktyczny stan rzeczy.

Zresztą co ja będę gadał:


Nie przeczę także, że części 4,5,6 są złe, bo nie są.

Mówisz o Oryginalnej Trylogii czy Prequelach? :blk

Oryginalna Trylogia była świetna jak na swoje czasy, z spapraną ostatnią częścią. Zaś Prequele na odwrót. Zemsta Sithów zasadniczo jest uważana za film solidny, tylko nie ratuje to ogólnie spapranej trylogii.

Mamy tu dwie strony dobra i złą i dla dziecięcych umysłów to w zupełności wystarczyło.

Seria od zawsze miała więcej głębi. Disney jako firma specjalizująca się w rozrywce dziecięcej wie jednak (podobnie jak Nintendo) że dzieci są inteligentniejsze niż przeważnie daje im się kredyt. Choć oczywiście co nie jest tajemnicą niektórzy ludzie pozostają na etapie stereotypowego dziecka nawet w dorosłości.

Jednak teraz gdy sami mamy dzieci, chcieli byśmy tych SW trochę innych dojrzalszych i tu mamy meritum w postaci Łotr 1. Wydaje mi się, że tam gdzieś daleko w Hollywood, oni to także wiedzieli, że podstawowa trylogia będzie znowu zabierała umysły dzieciaków, którzy na jej podstawie będą wzbogacali finansowo markę SW przez gadżety, bajki itd. Jednak nie zapomnieli oni o starych Jedi i Sithah, którzy dawno, dawno temu siedzieli w kinach z wypiekami na policzkach oglądając Gwiezdne Wojny.

Disney choć mieści się w Los Angeles to zawsze było własnym bytem i to takim które ostatnio kupiło Fox'a, więc Hollywood im nie grozi.
« Ostatnia zmiana: 21 Grudnia 2017, 16:04:46 wysłana przez Rezro »

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #4 dnia: 21 Grudnia 2017, 23:41:49 »
Dla mnie i tak przebudzenie mocy to powtórka z nowej nadziei i mówię to tylko dlatego, że nową nadzieje czytałem i oglądałem dziesiątki razy. A czy Lucas jest świetnym filmowcem, to bym już polemizował, moim zdaniem on jest świetnym wizjonerem i ma umiejętności czytania rynku a w szczególności czytania zapotrzebowania rynku na rozrywkę. Owszem zrobił i dobry film dla dorosłych THX, w który są także wplecione odniesienia z zakresu SW, ale moim zdaniem to on jest lepszym pisarzem niż filmowcem. Jemu jest potrzebny zawsze dobry reżyser dlatego kręcili się razem ze Spielbergiem.

Co do części 4,5,6 dla mnie to żadna stara trylogia tylko po prostu części nagrane w takich a nie innych latach, a Powrót Jedi jest dobrze zrobiony pod względem samej historii, jak i rozmachu scenicznego. No i jest naturalnie, potyczki stworzone bez przegięcia, w baletowym szermierczym stylu, realistycznie a do tego bezwzględność Vadera walczącego o mózg syna. Zrobili to podobnie w Łotrze, trochę mnie drażni ta poprawność polityczna w tych filmach, gówno dające śmieszki, które są głupawe np w porównaniu do docinek i romansu Lei i Hana. 

Jak mówiłem wcześniej, wytwórnia zdaje sobie sprawę co robi, i że są miliony fanów części 4,5,6, dlatego przy kolejnych częściach będą tworzone nowe historie, jak ta o Łotrze z kochankami przeznaczonymi śmierci, która nadchodzi w apokaliptycznym zniszczeniu.

The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #5 dnia: 22 Grudnia 2017, 08:07:39 »
Dla mnie i tak przebudzenie mocy to powtórka z nowej nadziei i mówię to tylko dlatego, że nową nadzieje czytałem i oglądałem dziesiątki razy.

No i? Tą opinię obalano już tyle razy że mi się nie chce. Wystarczy po prostu porównać fabuły obu filmów by było jasne że poza pustynną planetą i trzecią gwiazdą śmieci wydarzenia wcale nie są identyczne. Za to gwiezdna mapa i wysysająca planety broń zagłady to elementy unikatowe dla KotOR'a a i nawet tu nie twierdziłbym że to zrzynka.

A czy Lucas jest świetnym filmowcem, to bym już polemizował, moim zdaniem on jest świetnym wizjonerem i ma umiejętności czytania rynku a w szczególności czytania zapotrzebowania rynku na rozrywkę.

A co to niby znaczy? Już napisałem o tym że Lukas właściwie to miał problem z rozpoznaniem potrzeb rynku. Space Opera za jego czasów już istniała tylko nigdy dotychczas nie miała wysokiego budżetu i zresztą identyczna sytuacja dotyczyła Fantasy i Animacji, gdzie z powodu produktów niskiej jakości lekceważono te gatunki jako wartościowe mimo ewidentnego zainteresowania rynku które ironicznie generowało popyt choćby dla produktów niskiej jakości. Gdyby nie ludzie tacy jak Spielberg i Coppola którzy pomagali Lukasowi ze względu na jego umiejętności filmowca to by tak mogło jeszcze przez lata pozostać.

ale moim zdaniem to on jest lepszym pisarzem niż filmowcem. Jemu jest potrzebny zawsze dobry reżyser dlatego kręcili się razem ze Spielbergiem.

Oh.. nawet mnie nie rozśmieszaj, bo co jak co ale pisać to on totalnie nie umiał. Stąd zresztą słynne drewniane dialogi i potrzeba zatrudnienia reżysera zdolnego do nadania życiu temu drewnu. Jest to dobrze opisane w serii do której linki zapodałem, no i gdyby Lukas nie znał Spielberga za wczasy to mógłby sobie co najwyżej sobie kręcić seriale telewizyjne. Mówiąc że był filmowcem mam na myśli że był on ekspertem w dziedzinie kręcenia filmu, tj. znał się na kamerach, obróbce i technikach filmowych.

Co do części 4,5,6 dla mnie to żadna stara trylogia tylko po prostu części nagrane w takich a nie innych latach

I w tym nie masz racji. Lukas bez wątpienia był pionierem, ale intencją było zawsze robienie czegoś w stylu Serii Telewizyjnych.

a Powrót Jedi jest dobrze zrobiony pod względem samej historii, jak i rozmachu scenicznego.

Ale każda epika ginie pod nawałem kiczu. Ewoki to prawdziwa trucizna, bo choć pacynki nie były serii obce to było to z musu, nie zaś sednem.

No i jest naturalnie, potyczki stworzone bez przegięcia, w baletowym szermierczym stylu, realistycznie a do tego bezwzględność Vadera walczącego o mózg syna. Zrobili to podobnie w Łotrze

Zgoda, choć należy pamiętać że było to też skutkiem ograniczeń, jak sam Lukas powiedział prequele to była jego wizja.

trochę mnie drażni ta poprawność polityczna w tych filmach

To chyba w nowym Treku? Nie bardzo rozumiem ten argument? Ludzie mają tendencje do nadużywania tego argumentu nawet w sytuacji gdy nie ma problemu od strony fabularnej.

gówno dające śmieszki, które są głupawe np w porównaniu do docinek i romansu Lei i Hana. 

No bo w końcu słuszne są tylko jedynie słuszne rozwiązania. Serio.. z początku myślałem że piejesz do fatalnego romansu z Prequeli :zwr

Jak mówiłem wcześniej, wytwórnia zdaje sobie sprawę co robi, i że są miliony fanów części 4,5,6, dlatego przy kolejnych częściach będą tworzone nowe historie, jak ta o Łotrze z kochankami przeznaczonymi śmierci, która nadchodzi w apokaliptycznym zniszczeniu.

I jest to zrozumiałe.

Aurelinus

  • Sojusznicy 13S
  • *
  • Wiadomości: 625
    • Mój miniblog tematyczny
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #6 dnia: 24 Grudnia 2017, 01:39:17 »
Ja tylko powiem, że obejrzałem, nie żałuję. Ale o ile VII część jakoś za bardzo mi się nie kojarzyła z IV (choć wszyscy twierdzą, że to kopia), o tyle VIII to już jednak wyraźna kopia części V i trochę to przeszkadzało. A poza tym, wiecie - kultowość to nie tylko kwestia geniuszu czy artyzmu, ale i kiczu do bólu w dobrym stylu, jakim może się pochwalić właśnie SW , Star Trek czy mnóstwo głupkowatych mang i filmów o superbohaterach. taki urok kultowości. Ja tam się cieszę, bo jak mówią - ludzie lubią to, co znają i się do tej grupy zaliczam. A moje zadowolenie jest z tego samego rodzaju, co secesja Rogera Watersa z Pink Floyd, Gabriela z Genesis czy nawet Megadeth vs. Metalika - więcej tego co lubię, nawet jeśli tylko tego samego. SW naiwnością i dziecinnością stoi, ale czy nie warto obejrzeć? Warto, bo to taka kwintesencja dziecięcych zapotrzebowań na rycerzy, dobro i urocze księżniczki (choćby podstarzałe i z przepitymi oczami  :zcz:), z tego się podobno nie wyrasta, a mężczyźni mają z tym kłopot szczególnie :).
PS. Po cichu przyznam też, że nie rozumiem co w tej nowej - szczególnie - produkcji (VII i VIII) jest poprawne politycznie. Bo zawsze podejrzewałem Disneya o ciężki rasizm, po tym seansie już nie mam grama wątpliwości i nie, żeby mi to przeszkadzało :-X.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #7 dnia: 24 Grudnia 2017, 09:06:22 »
A poza tym, wiecie - kultowość to nie tylko kwestia geniuszu czy artyzmu, ale i kiczu do bólu w dobrym stylu, jakim może się pochwalić właśnie SW , Star Trek czy mnóstwo głupkowatych mang i filmów o superbohaterach. taki urok kultowości.

Ha! Podpisuję się pod tą uwagą.

Bo zawsze podejrzewałem Disneya o ciężki rasizm, po tym seansie już nie mam grama wątpliwości i nie, żeby mi to przeszkadzało :-X.

W sensie że co? Imperium jest białe bo zawsze było białe. Star Wars zostało napisane przed tym jak blacksploitacja objęła całe Hollywood, chyba że odnosisz się do obligatoryjnego czarnego.. w sumie to racja..

:afr

Zaś co do ogólnych oskarżeń o rasizm to w większości są one mitami. Znaczy się w pierwszej połowie XX wieku wszyscy byli rasistami, bo nie uważano tego za niestosowne i obejmuje to w stopniu znacznie większym takie Looney Tunes niż Disney'a, celującego od początku bardziej pod dzieci. Zła reputacja tej firmy wynika z zarówno większej znajomości klasyki przez ludzi jak i niesławnego filmu Song of the South, który w istocie jest.. totalni błędnie odbierany. Sam Disney podziwiał wujka Remus'a (nienawidził on jedynie komunistów), co stawia go wręcz na przeciwnym końcu szali i film miał być hołdem.. to że książka była napisana przez białego i z czasem sam fakt wspominania o niewolnictwie uznano za faux pas to co innego. Wspominam o tym bo ludzie lubią powtarzać bajki, w tylu: Lukas wielkim pisarzem był.

Co jest rasizmem wg. ludzi (fakt faktem starsze kreskówki zawierały umiarkowane sceny tzw. "blackface" ale krytyka zazwyczaj dotyczy tego):

I co wg. ludzi jest ok: :face:
« Ostatnia zmiana: 24 Grudnia 2017, 09:20:25 wysłana przez Rezro »

Rodrrik

  • Mł. chorąży sztab. - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • "Władza jest zawsze gwałtem na ludziach"
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #8 dnia: 24 Grudnia 2017, 11:33:26 »
@Razero
Do teraz przecież tak w większości jest.

Rasizm jest wtedy jak mówi się o tym że czarni ojcowie opuszczają matki lub że dużo więcej czarnych dzieci miało doczynienia z przestępstwami niż białych.

Natomiast kiedy mówi się o tym że czarni biegają lepiej, że czarni mężczyźni są tacy pociągający  :zwr
Że murzyni wyglądają lepiej od białych, że murzyni mają lepszą historię. Że murzyni najlepiej nadają się do określonych gatunków muzycznych itd. To rasizmem już nie jest.
Idealnie opowiada o tym Film "Uciekaj!".
Jeszcze lepiej mówi o tym Morgan wiecznie żywy Freeman
"Choć droga jest bez końca
Pozornie bez znaczenia
Mniemam, że mam powody
By drogi swej nie zmieniać "

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #9 dnia: 28 Grudnia 2017, 22:40:26 »
Zupełnie inne filmy: Nowa Nadzieja i Przebudzenie Mocy:

- pierwsze sceny przedstawiają negatywnych bohaterów, których celem jest znalezienie czegoś tam (pies tam, że obaj w hełmofonach),
- przedstawianie bohaterów pozytywnych na jakiejś tam planecie bez szans na wspaniałą przyszłość (pies tam, że to Tatooine),
- ucieczka bohaterów z owej planety (pies tam, że Sokołem),
- gadka szmatka tych złych z ich złymi szefami,
- dotarcie tych dobrych do rebelii,
- atak na bazę złych,
- śmierć pozytywnej postaci (nie głównej).

Tak jest Panie Generale, to są różne kalibry.
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #10 dnia: 30 Grudnia 2017, 14:03:56 »
- pierwsze sceny przedstawiają negatywnych bohaterów, których celem jest znalezienie czegoś tam (pies tam, że obaj w hełmofonach)
Jak w połowie filmów SF? (W drugiej to bohaterowie czegoś szukają) Koncept MacGuffina był zdefiniowany już przez Hitchcocka, a w przypadku kosmosu należy raczej się pytać dlaczego wszyscy nie mają hełmofonów?

- przedstawianie bohaterów pozytywnych na jakiejś tam planecie bez szans na wspaniałą przyszłość (pies tam, że to Tatooine)
Jak w połowie filmów przygodowych? Słyszałeś może o czymś takim jak Hero Journey Campbella? Pustynia to również tak unikatowy biom że nikt nie mógł czegoś takiego sobie wyobrazić.. :@

- ucieczka bohaterów z owej planety (pies tam, że Sokołem)
Znowu.. w filmie SF? I do tego z tej samej serii? Szok!

- gadka szmatka tych złych z ich złymi szefami
Klisza SF numer 0034..

- dotarcie tych dobrych do rebelii
Klisza w ogóle nr. 0003 :@

- atak na bazę złych
Klisza w ogóle nr. 0005 :/

- śmierć pozytywnej postaci (nie głównej).
Klisza w ogóle nr. 0001  :face:

Numery są specjalnie tak niskie bo to argumenty w stylu.. protagonista jest kobietą.. po prostu szok! W końcu tylko połowa ludzkości jest kobietami..niesmaowite!

Tak jest Panie Generale, to są różne kalibry.
Tak, definitywnie dowojowałeś że większość literatury zrzyna z Nowej Nadziej.. :rzwg:

Sorry, ale wszystko to jest tak elementarne ze jedna książka na sto o tej samej tematyce pewnie ma podobną kolejność zdarzeń..

No a teraz czas na krytykę bardziej "racjonalnych" fan-boymenów:

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #11 dnia: 30 Grudnia 2017, 16:31:18 »
Ale co ty chcesz udowodnić? Obejrzyj filmy. Skoro nie widzisz podobieństwa tak chamskiego, że aż żenującego to może czas zmienić okulary. Albo dalej podniecać się tym samym, ciągle i ciągle i ciągle.

Dwa różne filmy korzystające z tego samego pomysłu? DŻUMANDŻI
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #12 dnia: 30 Grudnia 2017, 17:10:02 »
Ale co ty chcesz udowodnić?
A nie jest to oczywiste? Skoro jeszcze tego nie załapałeś to chyba na serio coś z tobą nie tak?

Obejrzyj filmy. Skoro nie widzisz podobieństwa tak chamskiego, że aż żenującego to może czas zmienić okulary.
Mówi osoba której argumentacja sprawdza się do twierdzenia że oba filmy korzystają z.. szok! Trzy aktowej struktury :@

Są całe analizy dowodzące tego że struktura obu filmów poza powierzchownymi podobieństwami, nawiązaniami i popularnymi motywami nie jest wcale identyczna (można to łatwo dowieść podmieniając krzyżowo wątki). Ale po co mam się wysilać skoro ślepy przygania jednookiemu? Jestem w stanie przyjąć do wiadomości że ktoś wskoczy na wóz popularnych opinii, szczególnie jeśli mu się film nie podobał po pierwszym seansie i nie przykładał uwagi do faktów, ale na serio zgrywnie kogoś na wysokim koniu gdy siedzi się po pas w mule jest żenujące.

Albo dalej podniecać się tym samym, ciągle i ciągle i ciągle.
I za każdym razem mam rację.. no ale co komu o faktach gdy ma się opinie a te jak wiadomo są jedynie słuszną prawą dla co poniektórych :zomb:

Dwa różne filmy korzystające z tego samego pomysłu? DŻUMANDŻI
No i oczywiście to mini-seria posiadająca ciąg fabularny.. czy ty masz coś na serio nie tak z głową? Sorry, ale desperacja twojej argumentacji sięga dna.. jeszcze trochę a będziesz twierdził że białe jest czarne, a czarne jest białe jak pewien znany polityk w Polsce :cnsd

Co zabawne gdyby nawet był to fakt to nie była by to wada jako że to ewidentne czepialstwo ze strony ludzi dla których Przebudzenie Mocy jest złe bo jest to to samo co KotOR.. znaczy Nowa Nadzieja, zaś Ostatni Jedi złe bo nie jest to to samo co Imperium tylko jakieś wymysły z EU, a więc nie "prawdziwe gwiezdne wojny" cokolwiek by to znaczyło. W obu przypadkach argumentacja jest równie debilna (znaczy była by debilna gdyby wpierw była bo zazwyczaj jej nie ma).

Rodrrik

  • Mł. chorąży sztab. - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • "Władza jest zawsze gwałtem na ludziach"
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #13 dnia: 30 Grudnia 2017, 17:41:08 »
Razero do cholery. Weź przestań innych traktować z góry i dowartościowywać się wytykając im błędy. Więcej kultury.
"Choć droga jest bez końca
Pozornie bez znaczenia
Mniemam, że mam powody
By drogi swej nie zmieniać "

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #14 dnia: 30 Grudnia 2017, 19:22:43 »
A co Aq to niby święty? W tym momencie powinienem dla przykładu zacząć gadać jak pojeb i kontrować każdy argument twierdzeniem że śmiecie mnie traktować z góry i od chamów wyzywać (do czego zresztą to Aq się prawie posunął). Sorry Rodrrik ale to Aq się wykłóca gatkami w stylu "skoro nie widzisz podobieństwa tak chamskiego, że aż żenującego to może czas zmienić okulary" samemu będąc przykładem totalnej ślepoty i nie podając żadnych realnych dowodów na prawdziwość swojego twierdzenia, poza jednym który jest tak żałosny że powinien ujść za trolling. Jak mam kogoś takiego traktować poważnie i na poziomie? Serio? Odpowiedz mi na to..

No bo na serio? Ile znasz filmów z fabułą w stylu.. złoczyńca czegoś szuka, bohater z nizin społecznych ucieka a zły informuje o tym swojego szefa, bohater dociera do jakiejś rebelii i razem atakują bazę wroga. No i szok.. są ofiary! Jeśli odpowiedź brzmi "w chuj" to jest to prawda bo to jeden z najbardziej podstawowych szablonów kina akcji w historii. A tu taki wciska kit że to dowód na to że Przebudzenie Mocy to Nowa Nadzieja po chamsku ignorując masę różnic na każdym kroku i waląc świętym oburzeniem że ktoś śmie uważać inaczej.
« Ostatnia zmiana: 30 Grudnia 2017, 19:37:53 wysłana przez Rezro »

Rodrrik

  • Mł. chorąży sztab. - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • "Władza jest zawsze gwałtem na ludziach"
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #15 dnia: 30 Grudnia 2017, 19:48:27 »
Ale ja nie każe ci nikogo tutaj traktować na serio. Jestem fanboyem nowej części więc moja opinnia będzie tutaj niepotrzebna. Aq pojechał po tobie ale w sposób normalny. Natomiast druga część jego wypowiedzi "Albo dalej podniecać się tym samym, ciągle i ciągle i ciągle. " jest bardzo dobra do zobrazowania tego że co by nie mówić, Disney właśnie to próbuje nam wcisnąć.

Natomiast każę ci  :fhr: nie wywyższać się nad innych i trzymać palce przy sobie w momencie ostrego  :cnsd . Choć sam wiem że to nie takie łatwe, zwłaszcza jak masz do dyspozycji przycisk modyfikuj  ;D. Jednak :

Cytuj
chyba na serio coś z tobą nie tak
Cytuj
czy ty masz coś na serio nie tak z głową?

Na coś takiego nie ma miejsca.

Ogólnie z twojej wypowiedzi bije nienawiść, weź trochę zluzuj. Kwiatki powąchaj czy coś  :flwr:
"Choć droga jest bez końca
Pozornie bez znaczenia
Mniemam, że mam powody
By drogi swej nie zmieniać "

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #16 dnia: 30 Grudnia 2017, 19:57:50 »
Człowieku wyluzuj, ja nie prowadzę analizy filmu klatka po klatce jak zapewne ty zrobiłeś. I nie twierdze, że te filmy są identyczne. Twierdze, że główny wątek jest bardzo ale to bardzo ale to bardzo podobny. I wierz mi nie jestem odosobniony w tej opinii.
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #17 dnia: 30 Grudnia 2017, 20:28:42 »
Aq pojechał po tobie ale w sposób normalny.
Taa.. tak jak Gołota pojechał Tysona wiejąc z ringu.

Natomiast druga część jego wypowiedzi "Albo dalej podniecać się tym samym, ciągle i ciągle i ciągle. " jest bardzo dobra do zobrazowania tego że co by nie mówić, Disney właśnie to próbuje nam wcisnąć.
Disney daje fanom to czego oczekują nawet mimo zrzędzenia elitystów i twardowgłowych. Wiem że próbujesz tu zgrywać neutralną stronę ale istnieje spora różnica pomiędzy byciem głosem rozsądku a Kukizem.

Natomiast każę ci  :fhr: nie wywyższać się nad innych i trzymać palce przy sobie w momencie ostrego  :cnsd .
Sorry, może faktycznie mnie poniosło.. zwracam jednak uwagę na kontekst tych cytatów.

Ogólnie z twojej wypowiedzi bije nienawiść, weź trochę zluzuj. Kwiatki powąchaj czy coś  :flwr:
Sorry ale co ty Kaczyński jesteś? Istnieje spora różnica pomiędzy może nawet nadmierną reakcję na skalę czyjejś głupoty, a faktyczną nienawiścią.

Człowieku wyluzuj, ja nie prowadzę analizy filmu klatka po klatce jak zapewne ty zrobiłeś.
Że co? Wystarczy tylko oglądać. Ja nawet nie lubię tego filmu, ale absurd pozostaje absurdem.

I nie twierdze, że te filmy są identyczne. Twierdze, że główny wątek jest bardzo ale to bardzo ale to bardzo podobny.
To jaki był cel całego tego wymieniania podobieństw? To raczej dość oczywiste że kolejna część Gwiezdnych Wojen będzie podobna do poprzednich. Nie jest to ani wadą ani czymś co nie było by banałem. W mojej oryginalnej wypowiedzi wykazałem na fałszywość opinani o skali tych podobieństw z czym ty próbujesz się teraz kłócić.

I wierz mi nie jestem odosobniony w tej opinii.
Tak jak i wielu nie jest odosobnionych w opinii że Ostatni Jedi ssie pałę, ale nie zmienia to faktu że jest ona nierzeczowa i tak naprawdę mniejszościowa.

Jerzy

  • Major - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 1568
  • Nie możesz być lisem, lwem też nie, bądź jeżem
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #18 dnia: 30 Grudnia 2017, 21:03:45 »
Hmm.. to może wypadałoby od Hamleta zacząć? Zły stryj, nierokująca miłość? Czy to oryginalne? Śmiem wątpić.
Historia uczy nas tylko tego, że jeszcze nigdy, nikt się z niej niczego nie nauczył.
Coś się kończy, coś się zaczyna- apokalipsa jest wokół.

Rodrrik

  • Mł. chorąży sztab. - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • "Władza jest zawsze gwałtem na ludziach"
Odp: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - recenzja #2
« Odpowiedź #19 dnia: 30 Grudnia 2017, 21:34:10 »
Jeszcze wcześniej

Kula, jakieś powietrze, woda i piasek. Niezbyt oryginalna ta nasza ziemia.   :zwr :zwr :zwr

A tak na serio
Cytuj
Ogólnie z twojej wypowiedzi bije nienawiść, weź trochę zluzuj. Kwiatki powąchaj czy coś   :flwr:
To była ironia z ziarnem prawdy. Nie nerwuj się tak.  ;D

Cytuj
Twierdze, że główny wątek jest bardzo ale to bardzo ale to bardzo podobny. I wierz mi nie jestem odosobniony w tej opinii.

Według mnie jest bardzo podobny, ale nie bardzo bardzo. Tyle że w czym to przeszkadza. Wszystko jest do wszystkiego podobne, i wszystko jest zrzynaniem klisz. Tak działa ludzki umysł.
W tym wypadku bardzo dobrze pokolorowano schemat który będzie zawsze obecny, więc nie widzę problemu z podobieństwami. Zwłaszcza że to zupełnie różne filmy w kwestii ciężaru i samej realizacji.


"Choć droga jest bez końca
Pozornie bez znaczenia
Mniemam, że mam powody
By drogi swej nie zmieniać "