PS: Twój link nie działa.
Żle go wpisałem
Już poprawiony.
nie wiem gdzie znalazłeś informację o takim zachowaniu plemień.
Między innymi książka "Sex at dawn", nie wiem czy jest gdzieś po polsku. Generalnie socjologia też zajmuje się ludźmi w prymitywnych warunkach.
Dla mnie oczywiste było że mówię z perspektywy dziś, czyli ludzie z dzisiejszą wiedzą celowo porzucają dorobek cywilizacji technologicznej. Być może zbierają książki, czy inne analogowe nośniki. I porzucają technologię opartą na wszystkim czym nie są ich własne nogi, czy podstawowe siły natury.
Dla mnie oczywiste byłoby gdybyś ty tak zrobił. A możesz - wyprowadzasz się w Bieszczady, czy - żeby bardziej odciąć się od technologii - do jakiejś Afryki, wypowiadasz obywatelstwo, wyrzucasz komputer, stajesz się wolnym człowiekiem. Problem jest tylko taki, że ty już jesteś "skażony" technologią, już przetrwałeś okres niemowlęctwa, gdzie w prymitywnych warunkach śmiertelność jest ogromna, już żyjesz w znacznie lepszych warunkach niż żyłbyś, gdyby świat był taki jakiego chcesz. Nie masz szans zobaczyć jak bardzo okrutna i niesprawiedliwa jest przyroda. Ale załóżmy, że nagle wszyscy dochodzą do wniosku, że technologia i jej zdobycze (a więc też nauka w większości) są złe - cofniemy się do struktur plemiennych. Dzisiejsza psychologia mówiąca, że ludzie mają jakieś wyższe potrzeby nie wygra z faktem, że żeby się wyżywić w klimacie środkowoeuropejskim trzeba wyrzucić te potrzeby do kosza i zajmować się rolnictwem/łowiectwem. Współczesna wiedza nie przyda się nam do niczego, jeśli nie będziemy mogli z przyczyn ideologicznych jej wykorzystać. Wylądujemy w prehistorii, tylko że będzie gorzej, bo prehistoryczni lekarze potrafili leczyć ziołami, współcześnie mało kto to umie, bo skuteczność w porównaniu do wytworów technologii jest żałosna, prehistoryczni rolnicy potrafili radzić sobie bez środków ochrony roślin i GMO, ale dziś nawet jeśli ktoś tak robi, to widzi, że skuteczność jest dużo mniejsza i odbija się na cenach niby-ekologicznych produktów. Zdobycie wszystkiego wymagałoby tak kolosalnie większej pracy, że zamiast zastanawiać się, czy zmienić dzień pracy na 6-godzinny, musielibyśmy zmienić go na 12-godzinny albo nawet więcej.
Zgadzam się z tym że człowiek jest największym drapieżnikiem tej planety, ale nie zgadzam się z tym by był zwierzęciem.
Problem w tym, że nie zgadzając się z tym negujesz biologię. Człowiek jest zwierzęciem. Mówisz, że się z czymś nie zgadzasz, ale nie podajesz żadnych argumentów poza "to smutne", z czym się zgadzam. Też twierdzę, że to smutne.
A co jeśli nie ma miłości
Jeśli wszystko to chemia i psychologia
Ale jest miłość. Miłość wytłumaczona chemią i psychologią nie traci nic ze swojej wartości.
Jeśli wszystko to ściema i Boga nie ma
A jeśli jest i nie ma nic przeciwko ewolucji i tego, że ludzie z biologicznego punktu widzenia są zwierzętami?
Teraz sorry, że będą cytaciki, ale odpowiadam na konkretne pytania
Czyli w dziesiejszym świecie?
Tak, nie twierdzę, że dzisiejszy świat jest doskonały, tylko że to najlepsze co jak dotąd mamy w historii. Dlatego jestem za jak najbardziej dalszym rozwojem żeby eliminować negatywne zjawiska a nie cofaniem się w rozwoju, żeby te zjawiska wracały albo zwiększały swój zasięg.
W którym w jednym zagrodzonym niewidzialną linią społeczeństwie ludzie żyją do 80 roku życia, poprzez niesamowitą służbę zdrowia?
Dlatego właśnie, przez dalszy rozwój technologii, tę linię trzeba rozszerzać, żeby obejmowała jak najwięcej części świata. Wolę żeby jedni mieli dobrze a inni źle niż żeby solidarnie wszyscy mieli źle, choć część może mieć lepiej.
Gdzie w technologii ludzie znajdują własne szczęście?
Jeśli faktycznie znajdują szczęście, to dlaczego to miałoby być złe? A jeśli mówisz o uzależnieniu - leczę je.
Gdzie podstawowe komórki społeczne rozpadają się, a ludzie nie potrafią wytrzymać pędu tego świata i każdy z nich w jakimś etapie swojego życia chce umrzeć?
Widzisz, i to jest skomplikowany problem. O problemie rozpadu rodzin, zwiększonej ilości rozwodów itp itd można pisać książki. Generalnie chodzi o to, że przeszliśmy ze społeczeństwa bardzo dyrektywnego, gdzie nie można było mieć swojego zdania, bo spotykało się to z potwornym ostracyzmem, do społeczeństwa liberalnego, w którym można robić co się chce, ale nie ma jakiegoś jasnego drogowskazu. Stąd też w ciągu ostatnich dwóch wieków zmienił się profil chorób psychicznych - zaburzenia nerwicowe ustępują miejsca zaburzeniom osobowości. Czy rodziny rozpadają się, bo ludzie nie potrafią budować relacji, czy rozpadają się, bo nie zgadzają się na przemoc domową czy życie z kimś kogo się nie kocha - każdy z tych problemów wynika nie z technologii, tylko z tego, że nie potrafimy sobie poradzić z wolnością. Polecam "Golema" Lema. Ale to już jest wyzwanie dla współczesnego świata.
Kwestia depresji reaktywnej i myśli samobójczych. Kiedyś budziłeś się rano, szedłeś w pole, pracowałeś do późnych godzin wieczornych, miałeś dwie, trzy godziny przed snem dla siebie, potem szedłeś spać. Nie miałeś czasu na zastanowienie się nad życiem i dojśćie do wniosków, które mogłyby sprawić, że uznasz, że życie nie ma sensu i trzeba się zabić. Nie mogłeś cierpieć z powodu niezaspokojonych potrzeb, tak jak dzisiaj źle ci bo pracujesz na dwa etaty i nie masz czasu wolnego, bo w tamtym świecie w ogóle nie miałeś pojęcia, że można inaczej. Czy depresja i myśli samobójcze istniały? Oczywiście, ale nikt nie miał czasu się tym wtedy przejmować. Czy były rzadsze u zdrowych ludzi? Pewnie tak, ale nie zamieniłbym się z nimi w żadnym momencie.
Nie, możesz ich ratować tylko dlatego że w fabrykach na całym świecie ludzie umierają przy, lub przez produkcję rękawiczek dla ciebie.
Dzięki technologii umiera ich kilkaset procent mniej, bo ich pracę ułatwiają/zastępują maszyny. Inna sprawa - warto zastanowić się przy kupowaniu jakiegoś produktu, czy firma, która go wytwarza ma w swoich strukturach fabryki wyzysku. To, że wyzysk nadal istnieje jest winą konsumentów, bo kupują produkty pochodzące z niego.
Nawet w najbardziej zaawansowanych cywylizacjach dziś, które najbardziej zarabiają na nędzy innych, życie to koszmar.
Konkretnie? Żyjesz w rozwijającym się/rozwiniętym w zależności od klasyfikacji państwie. Masz co jeść, pewnie masz pracę albo twoi rodzice mają pracę, masz ubezpieczenie zdrowotne, więc nie musisz się martwić że zostaniesz bez opieki, nikt nie chce cię zabić, najbliższa wojna jest kilkaset kilometrów od ciebie. Dlaczego uważasz, że twoje życie to koszmar? Chyba że piszesz z jakiegoś biednego, nękanego wojną kraju, to wtedy... cóż, zrób wszystko żeby się stamtąd wyrwać.
Może mi jeszcze powiesz że przecież sytuacja na świecie się cały czas poprawia?
Ja ci tego nie będę mówił. Przejrzyj statystyki dotyczące śmiertelności z powodu chorób, z powodu przemocy, z powodu przestępczości, statystyki jakości życia, dostępu do jedzenia, do opieki zdrowotnej. Generalnie w skali świata i w dłuższej skali czasowej rosną. To, że wciąż jest dużo do zrobienia nie znaczy że nie jest lepiej niż było.
To zobacz ile dziś na świecie jest niewolników, i to nie w fabrykach za 1300 zł, a to tych prawdziwych.
Porównując to z tym ile było kiedyś (biorąc pod uwagę, że niewolnictwo usankcjonowane było prawnie!), nadal wychodzi jakoś mniej.
Już bardziej szanuję komunistów, ONR czy Państwo Islamskie które stara się zmienić coś w tym świecie, bo widzi jakie to gówno
Reasujmując - jako przykład "złej technologii" podajesz komory gazowe, zakładam że hitlerowskie, ale bardziej szanujesz komunistów, których historyczny przywódca, Stalin jest według wielu wyliczeń odpowiedzialny za więcej śmierci niż Hitler? Szanujesz Państwo Islamskie, technokratyczny zlepek ludzi z karabinami i bronią chemiczną twierdząc, że technolgia jest zła bo pozwala zabijać ludzi? O ONR niewarto wspominać, bo ich największy problem ze współczesnym światem to cenzura na facebooku