Autor Wątek: The Way  (Przeczytany 1240 razy)

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
The Way
« dnia: 08 Grudnia 2017, 00:34:13 »
Jest grupa ludzi, która twierdzi, że dzisiejsze gry i ogólnie gry od jakiegoś czasu nie mają klimatu, są prostackie, że większość z nich to odbicia lustrzane innych poprzedników ze zmienionym makijażem, ale z ciągle tą samą gębą. Ci ludzie mówią też, że w nowych grach nie ma serca, że są robione tylko dla zysków a nie dla graczy, że przestały być tworzone przez ludzi kochających grać a hodowane są w korporacjach. Oni twierdzą też, że pomimo spadającego deszczu gier, tak naprawdę w ich twarze uderzają tylko czasami pojedyncze krople dobrej i unikatowej, jakości. Ci ludzie mówią wprost, że gry od jakiegoś czasu są słabe.

Czytają wiele artykułów, stron poświęconym grom i samych recenzji, zacząłem się zastanawiać skąd i dlaczego takie myślenie się w ogóle pojawiło. Gram, lubię grać i podejrzewam, że grać będę, już nie, jako wielbiciel nowinek w świecie gier, ale jako dorosły facet, dla którego jest to forma prostej rozrywki. Gram również też, bo lubię adrenalinę, a gry dają mi możliwość zaspokojenia tej zachcianki w najprostszy i najbardziej bezpieczny sposób. Gram, bo lubię fantazję, pomimo iż uważam, że to książki zaspokajają tą potrzebę na pierwszym miejscu, to również czasami dobra gra może dać mi spełnienie i w tej sferze dając poczucie błogiej przyjemności.

Patrząc na to wszystko, można powiedzieć, że powinienem być spełnionym graczem, zadowolonym, że mam możliwość uczestniczenia w tej zabawie. Grania, cieszenia się chwilą i najnowszymi technikami wprowadzanymi na rynek, które powodują, że gra nie jest już tylko grą a bardziej filmem, którego jestem bohaterem.

Więc dlaczego tęsknię? Dlaczego utożsamiam się z tym, co mówią Oni, że dzisiejsze gry są słabe. Urodziłem się w czasach, gdy granie było czymś ekscytującym, na co nie mógł sobie pozwolić każdy, a kto chciał musiał się wysilać by tego doświadczyć. Urodziłem się w czasach gdzie przy wgrywaniu gry w magnetofonie Atari wszyscy wstrzymywali oddech. Urodziłem się wtedy, gdzie idealne linie ścieżki ustawiało się dodawanym śrubokrętem do zestawu komputera. Żyłem w czasach joysticków i telewizorów zastępujących monitory. W czasach dyskietek. W czasach dwóch portów, do których podkańczało się owe kijki radości. To były czasy, w których się grało z przyjaciółmi, zdobywało się wspólnie gry, wymieniało kasety, przegrywało dyskietki. Rozmawiało się o grach kopiąc piłkę.

Od dłuższego czasu nie sięgam po tytuły komercyjne, chociaż wiem o nich wiele, bo co miesiąc czytam, o dziwo jedną gazetę na rynku polskim, która opisuje gry PC i czasami konsolowe. Są miejsca w Polsce, gdzie owe czasopismo można kupić o polowe tańsze z poślizgiem jednego miesiąca. Są też miejsca gdzie stare numery owego pisma, można zakupić także o polowe taniej. Płyty też w nich są.

Tam znalazłem płytę, z polską grą o tytule The Way.


Droga to kompilacja znanych starszym graczom tytułów jak Another World, oraz Flashback. Zrealizowana w 2D gra z gatunku przygody sci-fi, oferuje graczowi wcielenie się w postać głównego bohatera rozgrywki, którym jest naukowiec szukający sposobu na przywrócenie życia swojej ukochanej. Mechanika gry jest dość prosta. Sterowanie nie odbiega praktycznie od w/w tytułów umożliwiając chodzenie, kucanie, skakanie i bieganie graną postacią. Możliwe jest także używania broni. Może nieco archaiczną już rzeczą jest fakt, iż główny bohater od razu ginie w przypadku niezrealizowania przez gracza celu tj. uniknięcia ostrzału, ugryzienia, zjedzenia czy też upadku z wysokości. Tu nie ma paska życia, a ginie się dość często – prawda, że pięknie.

Autorzy gry postawili przed graczem kilka wyzwań, których mieszanka w mojej ocenie jest powrotem do czasów gdzie gry były wymagające pod względem umiejętności zręcznościowych jak i logicznego myślenia. Ta gra wymaga cierpliwości.. Oczywiście, nowej encyklopedii nie napiszemy, a zagadki zostaną w końcu rozwiązane, jednak każdy krok w przód, który uda się wykonać jest gwarancją spełnienia, zupełnie jak kiedyś.

Wizualnie to pikselioza. Autorzy zagwarantowali starym wygom powrót do przeszłości. Zaraz po włączeniu gry można dostrzec, że klimat starych baśni komputerowych powrócił z impetem, mieszając się z teraźniejszością pod względem niektórych rozwiązań. Nikt tu nie przesadził, po kilku chwilach rozgrywki, poczułem się znowu chłopakiem siedzącym przed telewizorem z osłupiałym wzrokiem wpatrzonym w ekran. Brakuje joysticka. No cóż czas poleciał, a wraz z nim magiczne kijki radości, w których tak wiele razy wymieniało się gumki. Spokojnie, klawiatura i myszka dają radę. No i nadchodzi znowu ta chęć, kiedy po raz kolejny nie udaje się przeskoczyć, doskoczyć, przejść, żeby walnąć w klawisze. O nie, już jesteśmy dorośli.

Audio powala od razu. Za oprawę muzyczną odpowiada Panu Talus, muzyk elektroniczny, komponujący na syntezatorach prosto z Finlandii. Skąd, dlaczego akurat on, nie obchodzi mnie w ogóle, mogę podziękować jedynie twórcom gry za to, że ten człowiek skomponował muzykę do ich produkcji i za to, że mogłem dzięki temu poznać jego inne utwory. Tak się zaczyna The Way, wysokimi tonami syntetycznie wlewającymi się do ucha, które nasączone melancholią jeszcze bardziej przywracają wspomnienie dawnych lat.

The Way jest grą wspomnieniem, zrealizowanym dla graczy dojrzałych, którzy z powodzeniem poczują powrót do lat 90’ królestwa i potęgi Amigi. Autorzy nie schrzanili produktu. Nadali mu kształt i zaaplikowali dobry pomysł. Wmieszali dobrze wszystkie elementy, z których zakwitła dobra historia. Jeżeli ktoś już to ma a nie grał to zachęcam.

Grę mam na platformie steam, dodałem dzięki płycie z Cd-Action, jednak nie polecam kupować jej prosto ze steam. Po zamianie na złotówki gra ma wybujałą cenę 53 zł.
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.