Parę dni temu na necie przeczytałem przypadkiem dość stary już artykuł: "8 rzeczy, które Fallout 4 zrobi lepiej od Fallouta 3". Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę było hm... niejako pominięcie - pewnie nieprzypadkowe - Fallouta NV w tym zestawieniu. Po przeczytaniu artykułu szczena mi opadła co to niby F4 zrobi lepiej niż F3. Każdemu miłośnikowi Falloutów (i rpg) polecam ten, jakże ciekawy i pouczający, artykuł zanim zechce kupić F4. Niestety, zwiastun pogłębił moje obawy co do gry. Klimat tam pokazany przypomina mi naszą październikową, złotą polską jesień
Obstawiam, że pewnie dostanie tytuł rpg roku plus dziesiątki innych nagród, przez pół roku wszyscy będą się nią zachwycać, potem entuzjazm będzie nieco mniejszy, okaże się że jednak FNV jest o klasę lepszy a i F3 "robił 9 rzeczy lepiej niż F4", potem dopiero wyjdą fanowskie mody, które nieco poprawią ponownie notowania "gry roku" itp. itd. Wiem, wiem jestem malkontent, ale jak ktoś się zachwyca takim rzeczami jak we wspomnianym artykule.... Tak naprawdę wszystko zależy od fabuły i questów a nie grafiki. Niestety, tu historia pokazuje iż jest to pięta (a nawet dwie pięty) achillesowa Bethesdy, więc.... zobaczymy... Sądzę jednak, iż nawet ruchome chłopki w pip-boyu czy też możliwość wyboru koloru framugi w swoim przytulnym schronie a nawet w niechybnie szybko wydanym płatnym 3.99$ DLC wybór towarzyszy - oprócz szarika - zwierzątek typu kotek lub kanarek nie spowoduje, iż F4 będzie wybitną grą, godnym następcą FNV, który - obstawiam - przebije po roku funkcjonowania na rynku F4 pod każdym względem. Aha, i jeszcze jedno: prawda li to, że nie ma w F4 trybu hardcore czyli głodu, pragnienia i snu? Tak mi się obiło o oczy...