Sprawa jest prosta tj. "specjalne twierdzenia wymagają specjalnych dowodów". Śledztwo prokuratury jeszcze się nie zakończyło, a to od wyników tego śledztwa zależą ew. wnioski karne w stosunku do osób odpowiedzialnych za organizację lotu i sugerowanie tu bezkarności przez PiS jest bezpodstawne, tym bardziej że specjalny pułk lotnictwa odpowiedzialny za lot zlikwidowano, a i bekło się szefowi BOR'u za zaniedbania (nie licząc odpowiedzialnych z kancelarii prezydenta którzy zginęli w trakcie katastrofy). Zadaniem komisji MAK'u (przypominam: to formalnie międzynarodowa komisja) było jedynie ustalenie bezpośrednich przyczyn katastrofy i to zrobiono.. a to że w trakcie tego dopuszczano się pewnych nadużyć np. powołując się na alkohol we krwi Błasiaka który był pasażerem i miał do tego prawo, to osobna sprawa. Te wątpliwości rozwiązała komisja Milera która prowadziła niezależne od konwencji Chicagowskiej śledztwo i wskazała wszystkie braki w raporcie MAK wskazując np. na zaniedbania Rosjan, które nie były jednak bezpośrednią przyczyną katastrofy.
Niezależnie od wszystkich zaniedbań jakie się dopuszczono nie wyklucza to jednak zamachu (tego nigdy nie można zupełnie wykluczyć), choć były wszelkie powody by i bez tego samolot spadł na ziemię. Niezleżenie od tego jednak jak było naprawdę, dowodzenie zamachu wymaga naprawdę mocnych dowodów tym bardziej że wszystko świadczy przeciwko tej teorii, łącznie z "jakością" dowodów przedstawianych przez zespół Macierewicza (naprawdę tak trudno znaleźć luki w niekompetentnej pracy rządu w tej sprawie?). Najzabawniejsze jest to że PiS z determinacją lansuje tezę która w pierwszej kolejności obciąża ich samych, bo zarówno to oni mieli motyw (cynizm, kultywowanie mesjanizmu i rychła utrata stanowiska przez prezydenta), jak i sposobność (samolot był standardowo sprawdzany na obecność materiałów wybuchowych i jedynym miejscem w którym dało by się łatwo przemycić bombę był bagaż prezydenta). Poza tym jeśli nawet służby Rosji brały udział w zamachu (choć Putin nie miał powodu na zamach z wyjątkiem typowo Rosyjskiej małostkowości), to Putin ewidentnie na tym skorzystał dzięki kreciej robocie wykonanej przez PiS'owców.. co jak co ale silna Polska w Unii nie jest na rękę Ruskim, a działania posłów PiS ewidentnie narażają nas na szwank, np. poprzez pisanie absurdalnych petycji do Obamy, Kongresu i Rady Europy tylko dlatego że PiS'owski umysł przerasta fakt że MAK to komisja międzynarodowa, nie mówiąc już że na świecie mogą wziąć prace samozwańczej komisji poselskiej Macierewicza za oficjalne stanowisko sejmu, bo ten lubi to tak przedstawiać.
Co jak co, ale Macierewicz zasłużył na medal od Putina.. pomijając już ten który na niego czeka za skandaliczny raport z likwidacji WSI. Co by złego o WSI nie mówić, to jednak z w przeciwieństwie do posłów PiS którzy lubią to słowo, z czystej przyzwoitości nie nazwę po imieniu czym jest upublicznienie listy aktywnych agentów wywiadu.. przy czym samej likwidacji nie neguję.
No ale zeszliśmy z tematu bo tu nie o Smoleńsku, proszę wiec o niekontynuowanie wątku.. a wracając do tematu to zabawne jest jedno! A mianowicie w swojej frustracji "prawica" podkopała w obu przypadkach naczelny argument działający na ich korzyść, tj. argument bezpieczeństwa. Siłą (neo)konserwatystów zawsze było to że o ile można było ich uważać za archaicznych i nieelastycznych, to zawsze można było się powołać na to ża jako ludzie starej daty znają się na kwestiach bezpieczeństwa. Sęk w tym że ten mit legł w gruzach gdy środowiska te same zaczęły zagrażać bezpieczeństwu i stabilności swoimi działaniami.. dostrzeżono to u USA gdzie Republikanie wiele stracili na swoim bojkocie budżetu, jak i mam nadzieje dostrzeże się to w końcu w końcu i u nas.