Wynika z tego, że chrześcijaństwo nie miało monopolu na naukowe podejście do otaczającego świata, a niewierni pod opiekuńczymi skrzydłami Allaha również dążyli do poznania metodami naukowymi.
I podałeś na to przykład zadania na poziomie dzisiejszego gimnazjum? Nie domyśliłbym się. Racja, w innych cywilizacjach również stosowano podejście naukowe, ale zupełnie na chybił trafił. Dopiero w Europie przyjęło się traktowanie sceptycznie wszystkiego, co ktoś ogłosił.
Jeżeli już tak pojmujesz kryterium naukowości, to śmiem twierdzić, że jesteś w błędzie, ponieważ zasadę falsyfikowalności zawdzięczamy potomkowi żydowskich adwokatów /akurat przykład Poppera przyda Ci się do założeń o edukacji /
Jak widać, użyłem złego słowa. Z kontekstu mojej wypowiedzi i tak wynika, że mówiłem o weryfikowalności. Choć uwzględniam nową rolę, jaką gra kryterium falsyfikowalności. Bardzo się cieszę z tej dyskusji, bo wielu rzeczy się mimochodem uczę.
Rzeczywiście teoria Darwina nie spełnia również kryterium falsyfikowalności, ale i tak jest bardziej prawdopodobna niż kreacjonizm.
Podobnie geocentryzm był, uwzględniając obserwacje, przez długi czas bardziej prawdopodobny. I choć złapaliśmy teorię ewolucji
z nożem i martwym truchłem w dłoniach, to musimy być ostrożni, bo jednak może się okazać, że to nie ona jest winna kreacji obecnej różnorodności biologicznej.
Odrzekł, a nie oddał. I tu postąpił akurat zgodnie ze swoimi poglądami. Nie wykazałeś jednak dlaczego nie oddał, a przecież mógł...
Bo musiał zginąć
Jak oznajmia Pismo. Choć Ewangelia nie zaleca jej stosować (bardzo kategorycznie tego nie robi), to jednak później w listach apostolskich jest polecenie podporządkowania władzy świeckiej, również stosowanej przez nią przemocy, jako że ta została ustanowiona bożą wolą.
Nie myl Polski z Niemcami.
Na szczęście odnośnie edukacji cały świat dostarcza dowodów odnośnie zbawiennego wpływu rynku.
Teoria względności też nie do końca została udowodniona, ale sprowadza się to do faktu braku jej pełnej precyzji, a nie braku sprawdzalności praktycznej. Istnieje tyle materiału dowodowego potwierdzającego prawdziwość obu teorii i że obecnie ich zanegowanie bez naprawdę żelaznych dowodów oczernia tylko taką osobę i Benedykt sporo stracił teraz w moich oczach.
Na gruncie dzisiejszej "nauki o nauce", choć teoria ewolucji bardzo przekonująco tłumaczy wiele aspektów rzeczywistości, to jednak nadal nie została zweryfikowana. Między innymi dlatego kryterium weryfikowalności zostało zastąpione kryterium falsyfikowalności, bo teorii ewolucji nie można potwierdzić empirycznie (jeszcze raz dzięki toga5 za zwrócenie mi na to uwagi).
Znane są nowo powstałe gatunki.. co prawda powstałe w procesie hybrydyzacji który jest szybszy niż normalny proces, ale są. No a poza tym różnice między pewnymi gatunkami hodowlanymi bywają znaczne, a powstanie nowego gatunku sprowadzało by się tu jedynie do utraty zdolności do ich krzyżowania.. co jest totalnie zbędne.
A jednak jeszcze się to nie udało. Hybryda to jeszcze nie nowy gatunek. A choć chihuahua różni się znacznie od nowofundlanda, to jednak nie jest dowodem ewolucji. Nadal pozostają jednym gatunkiem (choć lepiej, dla dobra małej suczki, nie zapładniać chihuahua'y większą rasą).
Ale ten fanatyzm miał charakter polityczny, a nie religijny.
Zupełnie jak w średniowiecznej i nowożytnej Europie
Taaa.. może tobie. Już w XIV wieku Ockham wprowadził swoją "brzytwę", a sceptycyzm był już znany w czasach Greckich i czy coś to zmieniło?
I naprawdę, skoro ten sceptycyzm znano, nikt nie negował, że cięższe spada szybciej od lżejszego, że dżdżownice to małe węgorze?
Galileusz też nic nie zmienił bo i dziś co jakiś czas jakiś pseudonaukowiec publikuje swoje brednie jak np. kreacjonizm i co?
No właśnie dużo zmienił. Choć zdaję sobie sprawę, że większość osiągnięć naukowych, choć wymagających pracy geniusza, jest w większej mierze
dziełem epoki, to jednak te właśnie odkrycia i wynalazki stanowią kamienie milowe. Dawniej wszyscy wiedzieli, że Galileusz miał rację, ale i tak w majestacie pełnego poszanowania logiki i racjonalności można było go zmusić do zaprzestania działalności, czyli głoszenia jako prawdy zweryfikowanej, że to Słońce jest w centrum.
Jeden pokazowy proces nie mógł i nic nie zmienił, bo z punktu widzenia historii podaje się go po prostu jako przykład ingerencji religii w naukę i nic więcej
Tak to wygląda dzisiaj z perspektywy 400 lat. Ówcześnie wywołało to silne emocje i wzmożone badania ciał niebieskich. Jak również dyskusje o naturze prawdy.
Ponieważ rasy u ludzi są związane jedynie z pojedynczymi genami kodującymi barwnik (osoby jednej rasy potrafią się czasem bardziej różnić Genetycznie)
Tylko barwnik? Jak na mój gust, jednak murzyni albinosi wyglądają naprawdę
niecodziennie. Różnice są też we wzroście (najwyżsi są masaje, najniżsi pigmeje), fakturze włosów, owłosieniu, metabolizmu mleka. I nie ma znaczenia, że tak istotne różnice odpowiada bardzo mało genów
Nawet jeśli dana populacja czarnych jest np. wyraźnie głupsza (co bierze się pod uwagę uwzględniając rasy) to nie wynika to z samego koloru ich skóry, tylko z historii danej populacji (tu też bywają skrajne różnice w ramach samej rasy).
Masaje i pigmeje
Neguje to dzisiejszy podział na rasy, ale bardzo silnie podkreśla konieczność wprowadzenia innego.
Ja tylko wskazuję na istnienie tendencji do włączania kobiet do gospodarki, co w konsekwencji osłabia ich rolę jako matek.
Tylko że ta tendencja jest wynikiem działań rządowych. Niech się wycofa z gospodarki, wymuszania urlopów macierzyńskich, to zobaczymy.
Masz na myśli przechowywanie nadmiarowych dzieci w beczkach? Pierdzielenie o wartościach rodzinnych jest powszechne wśród moherowych
Mam raczej na myśli opinie mojego kręgu znajomych, które potwierdzają
badania statystyczne odnośnie przeciętnego obywatela Polski (wspomnianego autochtona).
I w czym problem? Polityka prorodzinna ma z zasady wspierać pełne rodziny, co najwyżej wyrównywać szanse samotnym rodzicom i w miarę możliwości leczyć bezpłodnych
Dobrze, że do tej pory, przez te tysiące lat, wszystkie władze taką politykę prowadziły. Bez tego byśmy wymarli.
Ciężko mi uwierzyć, że jestem w stanie poprzeć
stanowisko Tuska w sporze z Tobą. Możemy skupić wysiłki na pomocy rządowej dla rodzin. Za co oczywiście zapłaci społeczeństwo w podatkach. Albo skupić się na gospodarce, i poprzez poprawienie sytuacji potencjalnych rodziców, pozostawić wybór im samym.
A jeśli rząd naprawdę przeanalizowałby co
sprzyja dzietności i postanowił mimo wszystko ją zwiększyć... Makabra! Chyba wolałbym rządowe działania antyrodzinne
Islamska imigracja w dalszej perspektywie
Leniwe pasożyty (niekoniecznie muzułmanie) przyjadą, jak politykę prorodzinną wprowadzimy.
Zaostrzenie matur jest zasadne, ale ważniejsze jest usunięcie patologicznej tzw. rzekomo "bezpłatnej" edukacji i zastąpienie jej celowymi stypendiami.
Tu prawda. Maturę wskazuję po prostu jako najjaskrawszy przykład mącenia rządów w edukacji.
Niemniej jednak powodem wybuchu Jezusa było zapewne ujrzenie jak robi się z miejsca kultu cyrk
Nie miejsca kultu. Domu jego ojca. Jak ty byś zareagował, gdyby to Twoich rodziców spotkało?
doktryna taoizmu zniechęcała to poszukiwań ceniąc stagnację (z tego powodu Chiny zaprzestały eksploracji i wykazywali tendencje izolacjonistyczne co później obróciło się przeciwko nim, nie mówiąc już że wiele wynalazków odrzucano uznając je za zbędne, jak np. zegar).
Nazywa się to
wu wei i wbrew pozorom Chiny oberwały za to, że się do tego nie zastosowały. Izolacja i obsesyjne trwanie w tradycji to nie jest pozwalanie sprawom, by płynęły własnym tokiem.
Dawno temu rozważałem koncepcję wszechmocności i doszedłem do wniosku, że ma się jak zbrodnia doskonała, czy władca absolutny. W rzeczywistości zgodnie z logiką nie może być to totalne "może wszystko".
wystarczy się po prostu wstrzymać się z swoją chucią.
Nie wystarczy, miliony przykładów z całego świata o tym świadczy.
Rzeczywiście, ale zostawmy już osoby wierzące w spokoju.
Jestem pewien, że Aq miał na myśli coś innego niż niepokalane poczęcia, ale poczekam na jego wytłumaczenie.