Skoro Bóg stworzył wszelkie życie na ziemi, to potop musiałby objąć całą jej powierzchnię. Inaczej przecież w Biblii napisane by było, że ocalił Pan w łasce swej po parze Eskimosa, któremu wystaje sopel spod nosa, Czerwonoskórego i squaw jego itd. itp.
Nawet gdyby nie było napisane "ziemi" tylko "Ziemi" (czyżby tłumacze Biblii byli tak przezorni?), to nadal obszar określony tą "Ziemią" (i wszelakie życie na obszarze "Ziemi") byłyby kwestiami dyskusyjnymi.
(1:26b) "Let them have dominion ... over all the earth."
God gave humans dominion over every other living thing on earth. This couldn't be true, of course, since millions of other species existed for millions of years before humans existed.
Jak kawa dobra zdejm kapelusz. To zdanie przecież sensu nie ma.
4004 p.n.e według obliczeń bajkopisarzy, wróć biblistów powstała ziemia, skąd więc odnajdowane są szczątki przedstawicieli fauny i flory sprzed owej daty ? Nawet gdyby przyjąć, że datowanie węglem to banialuki, to po co Bóg oddawać miał we władanie ludziom dinozaury, skoro już nie żyły... inaczej Noe musiałby zabrać na arkę triceratopsy, tyranozaurusy i takie tam z długimi szyjami co się żywiły liściami ...
No chyba nie jesteś na tym samym poziomie wiary co Giertych senior... Choć z drugiej strony toby rzeczywiście wiele wyjaśniało...
Wyliczenia protestanckiego Jamesa Usshera... Różni bibliści różnie interpretują wiek Ziemi, od takich poszukujących pogodzenia opisu w Biblii z wiedzą naukową (nazywa się to konkordyzmem) po
żydów, którzy to ustawili na 3761 p.n.e. Poza tym, Bóg oddał ludziom całą ziemię, ale przecież nie (jest powiedziane, że) z całego przedziału czasowego. W procesie kreacji mógł sobie przedpotopowe gady odrzucić, tak że nie dożyły nawet stworzenia człowieka.
1. Pył opada: mamy światłość ! Aż musiałem zmrużyć oczy po tak przemawiającym do wyobraźni tekście. No ale nie mamy słońca, które powstanie dwa dni później...skoro była światłość, potem dzień i noc, które obywały się bez ciał niebieskich, to po co było owe tworzyć ? Chronologia domniemanego aktu stworzenia pozostawia wiele do życzenia...
Bo też i lepsza być nie może, skoro aby ją gnębisz, przyjmujesz interpretację dosłowną.
2. Muszę Ciebie wyprowadzić z błędu. To nie jest chiazm. No chyba że chiazmem jest wszystko co chiazmem nazwiesz Ty.
Dziękuję, że tak kreatywną i twórczą interpretację przypisujesz wyłącznie mnie, choć oczywiście aż do XI wieku n.e.
cały autorytet żydowski za tym stał Pewnie żydzi wierzą, że Mojżesz cierpiał na rozdwojenie jaźni, albo przynajmniej napadową sklerozę, skoro po dwa razy opisuje to samo, i do tego zupełnie różnie...
Zaznaczyć muszę, że stawiając niektóre przypuszczenia dokonywałem zupełnie bezpodstawnych założeń. Zupełnie, jak krytycy Biblii. Napisanie posta dotąd zajęło mi dość dużo czasu i nie mam ochoty więcej go marnować na bzdury (ir)racjonalistów. Jeśli znajdziesz jakąś faktyczną sprzeczność, a nie niedopowiedzenie, daj znać.
Rzeczywiście czasu i cierpliwości szkoda. Jako osoba wierząca każde bezpodstawne założenie będzie dla Ciebie uzasadnione, o ile tłumaczyć będzie boski porządek świata, natomiast będzie kompletną bzdurą, gdy podda w wątpliwość sens Biblii.
I oczywiście kolejne założenie, że skoro bronię Biblii przed fałszywymi oskarżeniami, to muszę być osobą wierzącą...
Owe "coś" co działaniom CBA zarzucił SA mogło być nielegalne i nie wypełniać znamion przestępstwa jednocześnie.
Nie wynikało to z opisu Aq jednoznacznie, ale nie dziwię się (bezpodstawnemu, znowu
) założeniu Rezra, że prokuratura sama się sprawdziła, i sama stwierdziła legalność swoich działań... Na co zareagował absurdalnym ździwieniem
Ty zaś musiałeś nalizać się bitej piany z kolanek księżulka za nas dwóch, żeś taki ucywilizowany.
Zazdrościsz?
skoro dzieło jest tak podatne na interpretacje to i traktowanie go jako wyznacznika czegokolwiek poza wiarą jest wątpliwe. (...) A nie łatwiej założyć że to opis symboliczny? (...)to w istocie sprowadza się do tego samego, tj. z gruntu irracjonalnej dyskusji o prawdziwości naukowej biblii.
Oboje z togą zdajemy sobie z tego sprawę
Kilka przykładów na nielogiczność Biblii można by znaleźć.
Daj jeden. Proszę, tak ładnie
Jeżeli obiecasz równie ładnie i na kolankach, że nie wykpisz się rozbieżnością tłumaczeń, znaczeń i niedookreślonością "faktów" biblijnych, to chętnie.
Taa, połowę Ewangelii stanowią przypowieści i przenośnie, a ja mam się nie odwoływać do znaczeń... Mimo wszystko zgoda. Dawaj
Jednak zakład z nim, obiektywnie patrząc, przegrałem. W końcu próbowałem z nim rywalizować na polu interpretacji i zszedłem z dosłownej w stronę tłumaczeń, znaczeń i niedookreśloności...
Czy wy na serio interpretujecie te powiedzenie (podkreślam: POWIEDZENIE) dosłownie? Odnosi się ono do faktu że zazwyczaj w złożonym świecie "jedyne-słusznie" twierdzenia są błędne, bo prawdziwe reguły są zazwyczaj pewnym uproszczeniem zjawiska stąd i są w nich wyjątki.. Jerzy dobrze to ujął "Wyjątek tworzy regułę. Nową." i to zresztą było powodem użycia przeze mnie tego powiedzenia!
Reguły przyjmuje się za obowiązujące w pewnym zbiorze założeń, a jeśli nie są, to się zbiór zawęża tak długo, aż znowu będą (budując przy okazji nowe reguły dla wykluczonych przedziałów). Na tym między innymi polega nauka.
Ponieważ nie istnieją inteligencje wśród zwierząt samotnych (czyli takich, które nie muszą budować więzi emocjonalnych)
To jest własnie przykład twierdzenia które nie dopuszcza wyjątków i zarazem jest twierdzeniem błędnym: Większość drapieżników jest inteligentna, a zarazem większość z nich jest samotnikami. Oczywiście nie rozwijają one inteligencji emocjonalnej i empatii, ale polowanie wymaga zazwyczaj sporych zdolności taktycznych tj. inteligencji.
Wszystko zależy od terminu inteligencja. Moim zdaniem oznacza nie tylko adaptację do nowych warunków, ale również symulację rezultatów tej adaptacji, jak i jej braku, i podjęcie decyzji o jej przeprowadzeniu, bądź nie. Stąd moja teza, że "inteligentne działanie to nie inteligencja".
Inteligencja (od łac. intelligentia - zdolność pojmowania, rozum) – zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia.. Właśnie na analizę tutaj kładę nacisk (a Ty ją pomijasz). IMHO, koniecznym wyznacznikiem inteligencji jest zdolność planowania w nowych sytuacjach. Istnieje wiele bardzo złożonych, inteligentnych działań, na przykład "decyzje mrowiska", które bez tego się obywają. Podobnie większość metod polowań u drapieżników to zachowanie wyuczone, a nie twórczo zaplanowane. Podważa to nieco inteligencję nawet lwów, natomiast stwierdza ją u świń.
The finding is just one in a series of recent discoveries from the nascent study of pig cognition. Other researchers have found that pigs are brilliant at remembering where food stores are cached and how big each stash is relative to the rest. They’ve shown that Pig A can almost instantly learn to follow Pig B when the second pig shows signs of knowing where good food is stored, and that Pig B will try to deceive the pursuing pig and throw it off the trail so that Pig B can hog its food in peace
Podajesz mi argument w którym zaprzeczasz sam sobie? Królewicz musi na równi umieć zdobywać/utrzymywać władzę jeśli nie chce paść ofiarą intryg co polityk umieć rządzić jeśli chce się utrzymać na stołku dłużej niż jedną kadencję, gdy już tą władze zdobędzie. Pamiętajmy że mówimy tu o rodach politycznych, a nie o wiejskich działaczach z ludu którzy poza zdobywaniem władzy nic nie umieją.
Wiedza z zakresu utrzymania władzy jest podobna w obu przypadkach, różnica wynika z nakładów poświęconych na jej zdobycie/wykorzystanie.
Nie jest tak że nie widzę wad tego ustroju, ale zarazem nie bez powodu to ona z czasem wygryzła inne systemy. Po prostu ma ona najlepszy stosunek wad do zalet, z kluczową zaletą systemowego łagodzenia napięć wewnętrznych poprzez dopuszczanie mniejszości o ile nie do współrządzenia, to choćby do głosu.
To akurat nie jest cecha demokracji, bo w niej rządzi większość (można przegłosować wymordowanie mniejszości). Jest to demokracja ze "standardami demokratycznymi", czyli republika demokratyczna. W monarchiach król gwizda na wolę większości (dopóki dysponuje odpowiednią siłą) i może wbrew jej interesom wysłuchać (audiencja), jak również forsować wolę mniejszości (
co zdarzało się czasem).
Wiem(y?) tyle, że "dobre" dyktatury pojawiały się gdy demokratycznie wybrani politycy próbowali urządzić rewolucję komunistyczną. I choć PiS prowadzi ostatnio w sondażach, to są za mało czerwoni, by jakiś obrotny generał się znalazł...
Zgubiłeś jednak powód takiego obrotu spraw: Demokratycznie wybrani politycy mają szansę urządzić rewolucję komunistyczną tylko w niedojrzałych demokracjach.
Inaczej: mają szansę tam, gdzie lud nie wierzy w republikę, czyli rządy prawa. Każda taka rewolucja opiewała lud jako źródło władzy.
Aha.. ale w czym więc problem? Od tego jest sąd apelacyjny by eliminować błędy w postępowaniu.
Takie małe sprostowanko, aby nie było, że prokuratura sama o sobie osądza, a ktoś się na to powołuje
Wybacz, ale gdzie ja mówiłem coś o dochodzie?
same koszta operacyjne przekroczyły straty spowodowane tymi łapówkami
Zrozumiałem to w ten sposób, że nie powinno się prowadzić postępowań, które kosztują więcej niż koszt samego przestępstwa. Zgadam się, że w sytuacji konfliktu trzeba wybierać przestępstwo o większym kalibrze, ale policja mając pewien budżet i środki powinna ścigać wszelkie możliwe przestępstwa. To przecież nieuchronność kary jest ważniejsza od wysokości.
Strzelanie z armaty do komara ma sens, jeśli huk odstraszy inne komary.
A takowego nie ma jeśli odstraszy przy tym pszczoły, dżdżownice i inne pożyteczne owady, które mogą nie zrozumieć anormalnego zachowania pewnych osób i mają jak najbardziej podstawy bać się rykoszetów z armaty.
Akurat przy sprawie łapówkarstwa armacie towarzyszły muszkiety i garłacze (czyli pokazówka Ziobry) walące w całą brać lekarską i transplantację organów. Gdyby ograniczyli się do samego ścigania aferantów w ramach obowiązującego prawa, pszczółki i inne pożyteczne stworzonka niczego by się nie bały.