Autor Wątek: [Rok Schronu] Cichutkie Gderanie (#1): Internetowi przerażacze(...) – cz. I  (Przeczytany 5065 razy)

Cichutki Spec

  • ...od psychotroniki
  • Podporucznik - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • Przyczajony snajper, ukryty zbok

Nieczęsto udzielam się na forach internetowych, forach, grupach dyskusyjnych… Jeśli już to robię, to bez dawnej żarliwości. Bo, owszem, nieczęsto dziś nie równa się w ogóle kiedyś. Jakoś chyba tak jest, że wraz z wychodzeniem (niekoniecznie szybko) z okresu największego buntu i votum separatum wobec świata, coraz mniej się chce bić o każde słowo, o to, by moje było na wierzchu, o każdą pełną uporu i młodzieńczej przekory "rację". Słowo "czat" właściwie nie istnieje dla mnie od czasu, kiedy w gimnazjum zachłysnęłam się możliwościami Internetu i podobnie jak reszta klasy wchodziłam na owe czaty na lekcjach informatyki.

Tych miejsc w sieci, które odwiedziłam, raz pisząc posty, innym razem (częściej) będąc jedynie obserwatorem, wreszcie okazjonalnie wpadając na tę czy inną witrynę, było i jest całkiem sporo. Uczciwie muszę odliczyć z tego zestawu Facebooka, na którego nie dałam się do tej pory skusić (ku rozpaczy naszego Rednacza), jednak takie krótsze wypowiedzi, na przykład w formie postów na blogach, komentarzy pod nimi i komentarzy pod artykułami "na Onecie" (wyrażenie "na Onecie" zastępuje już dziś niejeden epitet, najczęściej negatywny) - czytam i przeglądam.

I - czyżby był to jakiś rodzaj masochizmu? - im więcej czytam, tym mniej chce mi się "udzielać". A zdarzało mi się niegdyś nawet różne funkcje forumowe pełnić i "stanowiska" piastować.

Może nawet nie masochizm, może prędzej lęk. Bo śnieżkami, Drodzy Czytelnicy, to się można obrzucać i mieć z tego kupę frajdy. A przed wszędy latającym guanem to się wieje, albo przynajmniej czymś nienasiąkliwym okrywa.

Zabrzmi to dziwnie i niezbyt smacznie, ale do napisania felietonu skłoniło mnie… guano właśnie.
Guano, które zaatakowało moje organy percepcji w miejscu, któremu daleko do kwejka sadistic.pl czy tego typu witryn. Animowana fotografia jakiegoś człowiekopodobnego (czytelnicy zrozumieją, że raczej nie chciałam wnikać, co tam konkretnie było) cielska, pokazującego światu nie tylko co ma na zewnątrz, ale i co z wewnątrz wychodzi.

Obrazek uruchomił ciąg skojarzeń: ledwo zobaczony (przez palce, z uwagi na zdrowie psychiczne) "awatar" z rojącymi się robalami czy z operacją na otwartym oku. "Śmieszne" gify z ludzikami rozpadającymi się na kawałki. Zdjęcia ludzi z imprez, zapewne bez ich woli (choć równie często dla "śmiechu" za zgodą właśnie) wrzucone po to, by każdy mógł się śmiać z potknięcia na ścieżce po pijaku, z głupiej miny po kilku głębszych - tak jakby był absolutnie niewinny pod względem imprezowym. "Dzióbki" słodkich dziuni, pstrykane na tle łazienkowych kafelków. Wreszcie "słit focia" z obozu zagłady.

Kilka dni potem wywiązała się w naszej redakcji luźna, krótka wymiana zdań na temat dopuszczalnej normy "grubości" żartów na fejsbuku. To był kolejny niezaprzeczalny znak-wezwanie: ten felieton musiał się urodzić.

Lęk, strach albo uczucie kompletnego wypompowania. Takiego, co to "rence opadywójom". Zakłopotanie, związane z pytaniem: Azaliż to, mili moi, świat zwaryjował już ze szczętem, czy to mię dopada przedwczesna gorycz istnienia i w owym radosnym rechocie mam minę aż nadto grobową?

Internetowi przerażacze. [...]
Pełen felieton dostępny na Stronie Głównej
« Ostatnia zmiana: 28 Lutego 2013, 22:15:52 wysłana przez Squonk »

Wrathu

  • Gen. dywizji - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 1004
    • Wrathu Bandcamp
Odp: Cichutkie Gderanie (#1): Internetowi przerażacze(...) – cz. I
« Odpowiedź #1 dnia: 26 Lutego 2013, 20:40:49 »
Słuszne rozkminy, właściwe wnioski...
Porządny news na ciekawy temat. Czekam na ciąg dalszy.
W facebook: https://www.facebook.com/Wrathu
W Soundcloud: https://soundcloud.com/wrathu
W Bandcamp: http://wrathu.bandcamp.com/
W YouTube: www.youtube.pl/Wrathu
Last FM użytkownik: http://www.lastfm.pl/user/Wrathu
Email: wrathu(małpa)trzynasty-schron.net

Glassius

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 1198
  • Pozwólcie nam zostać Waszymi przyjaciółmi.
Czego chcecie od młodzieży?

Dobre maniery, kultura, wszystko się wiąże z wychowaniem. Przecież w pewnym wieku latorośl buntuje się przeciwko zastanej rzeczywistości, również przeciwko normom kulturowym. Ktoo ma tyle czasu, aby trolować przed kompem, jak nie młodzież?

Poza tym, to może być nowość: politycy zatrudniają ludzi to trollowania w Internecie. Tutaj macie blog z linkami do różnych mediów opisujących do zjawisko.

Poziom bloga wysoki, o czym świadczy pierwszy zamieszczony tam filmik. Sam sobie to poczytam, aby popsuć sobie nieco krwi.

 :ncz TROLOLOLO WOLOLOLO
« Ostatnia zmiana: 26 Lutego 2013, 22:26:30 wysłana przez Glassius »
Skipper: You're from the future! Tell me, does the earth become the post-apocalyptic wasteland, terrorized by the roguing bands of the radioactive mutants?
Kowalski: Eee, no
Skipper: Oh...

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Rezro napisał fajny komentarz, ale go usunął  :( No nic - taki to przywilej "góry", że wie kto co tu pisze  :parnacz:

 :hyh

No w artykule racja tylko, że ja zadam pytanie może takie: czemu się w ogóle dziwić, że jest tak a nie inaczej? Przecież to tylko Internet. Przez wielu uważany za równorzędną płaszczyznę kontaktów międzyludzkich, co z moich obserwacji i doświadczeń jest bzdurą, w tym sensie, że jak ktoś nie ma prawdziwych znajomych w rilu, to takowych nie znajdzie w sieci. I tak samo np. wytchnienia czy odpoczynku. To tylko Internet, wirtualna przestrzeń, gdzie każdy może być kimś mądrym, ładnym, ale może być i głupim - jeśli tylko chce.

Czy nikt nie miał czegoś takiego, że znał kogoś z neta, prawie, że jadł sobie z nim z dzióbków, a w realu mijał go jak obcą osobę?  :blk

Jeśli ma się świadomość takiego czegoś, to też nie będzie żadnych rozczarowań, że "przyszedłem na forum ekip A, a ona okazała się taka sama jak ekipa B". Natomiast jest net jest dobrym miejscem do budowania wspólnoty poglądów, celów oraz interesów, które można wspólnie realizować. Jeśli są z tego także jakieś minimalne korzyści materialne (jak większe, to jeszcze lepiej) to tym większy plus dla internetu, a i podstawa by stworzyć coś nowego.

No niestety, ale czasy anonimowych mędrców forumowych/sieciowych/blogowych minęły dawno. Powiedzmy, że wtedy kiedy "zdemaskowano" niejaką Katarynę.
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Cichutki Spec

  • ...od psychotroniki
  • Podporucznik - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • Przyczajony snajper, ukryty zbok
Hm, nie bardzo rozumiem, czemu Rezro usunął komentarz, bo jego teoria jest w dużej mierze słuszna. Ale ma parę mankamentów.

Jako odpływ tego, co w ludzkiej mentalności najgorsze, swoisty ściek i wentyl bezpieczeństwa, można by sieć traktować tylko wówczas, gdyby płaszczyzny wirtualna i realna nie przenikały się. To jedno. Drugie, to fakt, że skala wpływu sieci jest dziś bardzo duża. Nie da się wręcz wirtualnie nie istnieć.

Opinie w rilu weryfikują się przez samo funkcjonowanie w tym rilu. A w necie całkiem realna jest sytuacja, że da się do końca sławy internetowej, krótkiej bo krótkiej, uniknąć tej weryfikacji i jechać tylko na słowach, często będących mądrościami z drugiej ręki. Tak sieć nie jest "tylko Internetem", Squonku. Np. bloger nie musi swojej kariery zaczynać od pisania o ultra poważnych sprawach, tylko o sobie samym i swoich poglądach, które niewiele różnią się od mądrości pism ilustrowanych. Ale jak facet zorientuje się, że jak sobie porzuca ...rwami i będzie wulgarny – to nagle wyjdzie na guru. Tylko dlatego, że zaczął gadać językiem, który normalna kultura uważa za rynsztokowy. Prowokacja i bycie chamskim dawno się opatrzyły i przejadły w codziennym życiu poza siecią, ale w niej mogą być odkrywcze, bo ludziom się wydaje, że jeśli coś nie uchodzi na co dzień, to w necie będzie ultra nowatorskie i "charakterne". I nagle dochodzi do sytuacji, w której ileś osób bez własnego zdania lub mających je, ale będących niepewnymi, daje się nabrać na ultra "niezależność", "ciętość" anonimowych osób, zachwyca się, jak to ktoś "pojechał" komuś innemu, i tak dalej. Z kolei osoby podpisujące się nazwiskiem wpisują się w ten trend, bo widzą, że jak będą zbyt grzeczne, przegrają z anonimowymi szczekaczami. I dlatego ci ostatni nie tyle minęli, co po prostu zaczęli podawać nazwiska. Właśnie dlatego, że nic im to nie szkodzi, "bo to sieć". Bo tu mogą sobie pohulać. Ale, no sorry, Kowalski jest tym samym Kowalskim na blogu i w sklepie za rogiem. Tyle, że do niego to nie dociera, bo jednak ma publiczne przyzwolenie na wygłupianie się.

Dlatego ja się jednocześnie z Rezro zgadzam i nie. Brzmi paranoicznie, ale naprawdę tak sądzę. 8)

A co do wspólnoty celów i interesów... Tu byłabym ostrożniejsza. Jest wśród osób zajmujących się badaniami internautów i taki pogląd, że to wszystko jest działalność pozorna. Ludzie angażują się w rozmaite aktywności nie dlatego, że mają misję jakąś, tylko dlatego, że kliknięcie lajka czy napisanie wiadomości na Twitterze nie zabiera wiele czasu. To tak jak z dobroczynnością od święta. Wrzucenie na orkiestrę uspokaja sumienie, ale żeby codziennie robić chorej sąsiadce zakupy, to trudniej. Net jest miejscem wręcz idealnym dla "uśpionego oporu" i działań wyobrażonych. Takie rzeczywiście czynne i aktywne włączanie się w różną działalność to już jest nieco inna para kaloszy, niejako poza tematyką felietonu. Tu już przed internautą idzie człowiek. Ma wygodne medium, jakim jest sieć, i korzysta z niego, ale gdyby nie było netu, korzystałby w równym stopniu z prasy, telewizji, radia, poczty pantoflowej, strajków na ulicach i wszystkich innych rzeczy. Nawet można powiedzieć, że osobie rzeczywiście zdeterminowanej w czymś, pojęcie internauty od pewnego stopnia zaangażowania zacznie uwłaczać. :)

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
No cóż.. w zasadzie nie wiem dlaczego usunąłem ten post? Chyba nie chciałem za bardzo mędrkować, a potem nie chciało mi się pisać go ponownie.

Tak tylko uzupełnię że są konkretne powody dla którego w tzw. "realu" ludzie zachowują się jak zachowują, a jest to wstyd i typowo ludzka odpowiedzialność rozumiana także jako choćby zła opinia w środowisku, od którego realnie zależy codzienne życie i której nie zmienisz zwykłą zmianą nika, itd. Z internetem jest tu jak z innymi mediami np. celebryckimi. To świat złudzeń w którym ludzie kreują się na to czym niekoniecznie są, a co wywoła jedynie sensację. Tak wiem że anonimowość to pozory, ale gówniarzeria i inne przeszczepy niekoniecznie o tym wiedzą.. gdzieś się muszą nauczyć.

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Ja kompletnie nie czuje klimatu o którym piszę Spec. Pewnie dlatego, że już starawy jestem i z moich znajomych to chyba tylko ja udzielam się w internecie, na forach. Pewnie dlatego, że dla moich znajomych pisanie na forach i czaty to "przed moinitorkiem i na klawiaturce pisać to każdy jest najmądrzejszy w całej wsi, a jak przychodzi otworzyć gębę w realnym życiu to już ... panie zapomnij". I pewnie dlatego,  na imprezie pije z nimi wódkę a nie gapie się w monitor. I te wszystkie blogi .... o panie.  
« Ostatnia zmiana: 01 Marca 2013, 18:56:49 wysłana przez Aq »
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.