Zdrowa tkanka narodu i społeczeństwa. Mama, tata, dwójka dzieci. On brunet, ona blondynka, dzieci w połowie takie lub takie. Uśmiechnięci, radośni, zadbani, aktywni, cieszący się życiem. Bez nałogów, bez chorób, bez dewiacji i zboczeń. Dla nich każdy dzień upływa w szczęściu i radości, nie zakłócanej brudami tego świata.
Tyle teoria, bowiem praktyka niesie za sobą mniejsze lub większe "odchyły od normy", które mała ale krzykliwa mniejszość "wiedzących" lepiej zawsze narzuci większości za normy objawione. Słabość charakteru, okoliczności losu, a czasem po prostu zwyczajne "bo TAK" sprawiają, że nie każdemu jest stać po tej rzekomo lepszej stronie życia. A wtedy owa "wiedząca lepiej" mniejszość, czująca się w obowiązku naprawiać świat, zabierze się za porządki. W skrajnym wypadku jak niemieccy naziści. Wykluczyć, zniszczyć, wyeliminować, a jak się da to daną kwestię "ostatecznie rozwiązać".
Ale można też leczyć, a w sumie to "leczyć". Homoseksualizm choćby, jak w przypadku
Alana Turinga. Elektrowstrząsami, farmakologią, a może chirurgicznie? Powrócić do okresu lat 30 - 50'ch XX wieku, gdy zaburzenia psychiczne (pod które można było podpiąć zarówno faktyczne stany chorobowe, jak i inne "odchyłki od normy") "leczono" za pomocą zabiegu lobotomii?
Według artykułu
Chińscy doktorzy Mengele XXI wieku, jej "rozwinięte" formy są stosowane w tym kraju na razie do "leczenia" narkotykowego nałogu. Na razie, i na razie tylko tam. W naszym, zachodnim świecie wizja masowego otwierania czaszek wszelkim "freakom" by ich reedukować, może co najwyżej pojawić się na kartach powieści fantastycznych, albo w lewacko/prawackich wizjach złego/dobrego świata. Jeśli jednak dałoby się na tym zarobić jakiś pieniądz, albo pojawiła by się na to jakaś moda, to nie miałbym takiej pewności, a powrocie do lobotomicznego szału. Ale czyż Chiny nie uważają się za tych, którzy inspirowali świat Zachodu swoją mądrością?
Klimatyczna podstawa programowa:
-
Sucker Punch