Jak donosi serwis
Onet.pl, południowokoreańskie Ministerstwo Obrony Narodowej w specjalnej Białej Księdze Obrony oświadczyło, iż siły zbrojne Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, rozmieściły na terenie swojego państwa kilka nowych rakiet średniego zasięgu. Obszar rażenia takiej broni wynosi około 3 tysiące kilometrów i bez problemu udźwignie ona głowice o wadze 650 kilogramów. Co gorsza oznacza to, że stopniowo w zasięgu Koreańskiej Armii Ludowej znajduje się coraz więcej regionów na świecie. Jeżeli więc zajdzie taka potrzeba, rząd w Phenianie może wziąć na cel takie zakątki świata jak: wyspa Guam (która jest pod amerykańską jurysdykcją), Japonia, Australia (jej północne wybrzeże) czy znaczną część terytorium Rosji i Indii.
Tymczasem Agencja Informacyjna Yonhap poinformowała, iż Korea Północna w ciągu ostatnich miesięcy postawiła na rozwój swojej marynarki wojennej, przede wszystkim poprzez wzmocnienie floty podwodnej oraz produkcji nowych torped. Natomiast dzięki niezwykle cennym materiałom z amerykańskich konfliktów w Iraku i Afganistanie oraz gruntownej analizie ich taktyki, znacznie rozbudowano techniki szkoleniowe północnokoreańskich sił specjalnych.
Seul donosi także, iż jej północny sąsiad wyprodukował około 40 kilogramów plutonu, który zostanie wykorzystany najprawdopodobniej do produkcji bomby atomowej. Jako dowód takiego postawienia sprawy rząd Han Duck-soo zdradza, iż komunistyczne władze Korei Północnej planują w najbliższym czasie test międzykontynentalnego pocisku balistycznego - Taep’o-dong 2, który może przenosić głowice atomowe. Zasięg rażenia takich rakiet wynosi około 7 tys. kilometrów, co spokojnie pozwala wycelować w Alaskę lub Hawaje.