Zacznijmy może od tego że zgadzam się z tym że tego typu ataki za strony korporacji na internet, wynikają przede wszystkim z faktu niekompetencji tychże. Korporacją mażą się czasy gdy spragnionemu konsumentowi można było sprzedać dowolny shit za podwójną cenę i nikt nie miał tu nic do powiedzenia... a tu pojawił się internet i ludzie zaczęli wpierw pozyskiwać z niego towar za darmo, a później co gorsza zaczęły w nim funkcjonować mechanizmy promocji wirusowej nie zależne od nich samych! (czego przykładem jest taki na przykład Biber - tfu ale zawsze) Już jakiś czas temu korporacje te udowodniły w jak wybiórczy sposób traktują temat gdy zaczęły walczyć z rynkiem wtórnym, a to tylko kolejny akt tej sprawy.
Teraz przejdźmy do samych właściwości internetu: Internet jest siedliskiem chamstwa, głupoty i najgorszego wręcz dziadostwa, ale jest tak dla tego że taka jest niestety ludzka natura. Wiem że wielu takie coś może odrażać, ale z własnego doświadczenia z obcowaniem w tym środowisku mogę cię zapewnić że wbrew pozorom wychodzi to ludziom na dobre... znam wiele przypadków ludzi którzy z trolli i neokidies z czasem ewoluowali w dojrzałych internautów wiec nie uważam tego jako takiego za problem... w zasadzie to dominująca tendencja. A jak tego nie lubisz Squonk to zawsze masz serwisy o poważniejszej tematyce w znacznym stopniu wolne od dzieci neo. Wracając do tematu psychologii społecznej nie należy zapominać że internet jest swoistym wentylem społecznym pozwalającym ludziom wylać swoje frustracje tam gdzie to czyni najmniejszą szkodę... próba zablokowania tego, a wiem że politycy wielokrotnie wyrażali negatywną opinię o chamstwie w internecie, może przynieść jedynie skutki odwrotne.
A teraz Piractwo a sprawa Polska i co w tej ustawie jest tak naprawdę złe: Zacznijmy od tego że wedle osób obeznanych z zagadnieniem (i nie mówię tu o kolesiach "Piracę i jestem cool bo mam za darmo") wielkie straty powodowane przez piractwo są niczym innym jak mitem... fakty są takie że ludzie wbrew temu co twierdzą korporacje, nie mają nieograniczonych zasobów na zakup gier i zazwyczaj są w stanie kupić jedną a najczęściej to w ogóle... już biorąc pod uwagę sam tylko fakt że w większości piracą dzieciaki nie posiadające żadnej (podkreślam ŻADNEJ) gotówki, to szybko staje się jasne że po zlikwidowaniu piractwa zyski będą marginalne. W przypadku osób starszych dysponujących już gotówką na zakup produktu ilość osób prowadzących bezmyślne kopiowanie także jest stosunkowo niewielka, dorośli w większości mają ograniczony czas na granie więc co oczywiste łatwiej im zakupić oryginalną grę niż bawić się torrentami. Wielu z nich zaś ceniąc swój pieniądz i czas traktuje piraty jako wersje testowe, przez co po raz kolejny piratska wersja nie przekłada się na stratę firm (uprzedzając pytania dema, są g.... warte! Wydawcy zazwyczaj preparują jakiś smakowity oskryptowany kawałek gry i ukrywają w nich jej wady).
Nie mówiąc już o fakcie że piractwo w wielu przypadkach stanowi darmową reklamę! Najlepszym tego przykładem jest Minecraft w którego przypadku jego producent Notch sam przyznał że to dzięki temu procederowi gra stała się tak popularna. W początkowych fazach dystrybucji gry gra była wielka niewiadomą, a wielu nie tknęło by jej nawet kijem (kiepska grafika tej gry jest zresztą przedmiotem ciągłych żartów, a cena jest dość spora). Obecnie jej wielu użytkowników przyznaje się do tego że zaczęło grać własnie od wersji nieoficjalnej. Tak więc w praktyce wprowadzenie ustawy ACTA może doprowadzić do pogłębienia się strat wydawców, a nie realnych korzyści (oczywiście za to też będzie się obwiniać Piratów).
By nie być jednostronnym rynek filmów i muzyki rządzi się nieco innymi zasadami... tu filmy i muzyka są de facto stale "piracone" poprzez fakt że występują w radiu i TV (chodzi o fakt powszechnej dostępności). Tak więc bez sensu jest zakładać że piractwo ma tu decydujące znaczenie... wszak firmy fonograficzne i filmowe zarabiają głównie na seansach kinowych i koncertach (z których wrażeń nie da się "spiracić"), oraz z licencjach prowadzących i tak do powszechnej dostępności (sprzedaż z radia, TV, barów, itd. nie spadnie z powodu piractwa). Tak więc w tym przypadku chodzi jedynie o dystrybucję płyt, która i tak sama w naturalny sposób spadała z powodu rozwoju innych mediów i to nie tylko komputera. Stąd też mogę śmiało stwierdzić że piractwo dla tego rynku jest obecnie mniejszym zagrożeniem niż dla rynku gier... nie zapominajmy też o właściwościach reklamowych piractwa wspomnianych wcześniej.
I na koniec: Co jest tak naprawdę złe w ACTA? Sęk w tym że dotychczas rynek internetowy opierał się na klasycznych powszechnie rozumianych klasycznych zasadach, a nowa ustawa wprowadza nowy rodzaj prawa. W przypadku podejrzeń (podkreślam JEDYNIE podejrzeń) będzie istnieć możliwość zablokowania do czasu rozpatrzenia wniosku strony internetowej lub też trafi ona do rejestru stron pirackich, co sprawi że nie będzie pojawiać się ona w wyszukiwarce (tak jak jest to w Chinach)... biorąc pod uwagę naturę internetu praktycznie wszędzie da się znaleźć coś coby naruszało czyjeś prawa, doprowadzi to do powszechnego terroru w internecie... i nie chodzi wcale o to że rząd będzie chciał kogoś zamykać (bo mam wrażenie że oni sami nie wiedzą co podpisują), ale o sam fakt że strony internetowe stracą możliwość działania w pełni w zgodzie z prawem (oznacza to praktycznie koniec Net 2.0 gdyż ten system jest trudny w nadzorze). Przeciwnicy ustawy szczególnie wskazują tu na fakt że w niektórych przypadkach dających podstawy do zamknięcia strony nie istnieje możliwość pełnego nadzoru, np. na zalinkowanej stronie nawet po jej sprawdzeniu z czasem może pojawić się materiał piracki, co wyklucza jakiekolwiek stosowanie linków by uniknąć tego ryzyka zamknięcia (a podawanie linków teraz będzie ku temu podstawą). Podobnie w przypadku umieszczenia nielegalnej treści przez crackera na serwisie będzie to także podstawą do zamknięcia strony. To nie tylko nadzór (bo ten istnieje od dawna), ale własnie to prawo do karania pośredników wprowadzane przez ACTA i SOPA jest największym zagrożeniem dla internetu.