To nie fenomen tylko skuteczny marketing...
Przez fenomen miałem na myśli groteskową popularność. A marketing - nie czarujmy się, jest podstawą większości sukcesów. Nawet tych naprawdę dobrych książek. Mimo to metro nie było aż tak dobre, żeby po pierwszej fali marketingowego zrywu nadal miało hordy wielbicieli.
Podchodzę do tego ciut sceptycznie, znając poziom większości twórczości fanowskiej oraz "sklejkowej" — gdzie piszą różni ludzie na ten sam temat. Aczkolwiek...
To nie będzie twórczość fanowska - nie chcę się w żadnym stopniu odnosić do jakiegokolwiek istniejącego uniwersum. A co do poziomu - nie mnie to oceniać. Z ocen innych wnioskuję, że da się to czytać, reszta jest zawsze kwestią gustu
W przypadku, gdyby miała to być praca kilku autorów
Nie, to ma być moje opowiadanie. Nawiązanie do Głuchowskiego dotyczyło tylko formy jaką jest internetowa opowieść w odcinkach
Staraj się więc nie planować wielkiego literackiego Molocha, spróbuj raczej z cyklem przygód złączonych samym motywem lub postacią, ewentualnie niech to będzie "krótka seria".
Cykl przygód wymagałby paradoksalnie dłuższych tekstów, a przez to musiałbym wstawiać je rzadziej co, jak zauważyłeś, nie byłoby dobre
W ten sposób natomiast będę mógł sobie spokojnie wstawiać kilka stron tygodniowo (opisanie jakiejś konkretnej przygody zajęłoby raczej kilkanaście), na co udałoby mi się bez większych problemów znaleźć czas. To nie będzie nic niesamowicie wielkiego, specjalnie użyłem stwierdzenia, że to opowiadanie lub krótka powieść (do tego raczej nie dojdzie).
Głuchowski zaczął pisać swoją historię, po czym rozpoczął jej intensywną 'promocję'. Pisał na każdym możliwym forum poświęconym fantastyce: "Hej, robię coś swojego, wpadnijcie i zobaczcie".
Jeśli mam być brutalnie szczery, właśnie to robię
Dlatego też prowadzę "badania rynku" - nie dla samych badań, choć nie ukrywam, że wiedza czy ktoś chciałby pobawić się w taką formę, też mi się przyda, ale po to, żeby zacząć promocję już teraz. Tak naprawdę cały ten pomysł to, jeśli dojdzie do skutku, będzie część akcji promocyjnej. Co nie znaczy, że nie przykładałbym się do niego
A chętni może i by się znaleźli - chociaż jeśli byłaby to konkurencja dla "13-tki"... hmm... Tongue Wink
Sama idea jest zupełnie inna więc raczej konkurencją bym tego nie nazwał ;P