Sorry, że się tak na chama wpier**lę, ale czytam kolejny napisany news przez Ciebei i muszę szczerze przyznać, że jest to kolejna kalka z filmwebu. Mam rss i codziennie przeglądam newsy, a to co piszesz jest ubrane tylko w inne słowa i dotyczy tego samego [nawet o Indianie, albo teoretycznym niepojawieniu się Bale'a na festiwalu]...
Spokojnie, nie ma co się pieklić ;] Wiem co to jest dobro intelektualne i czym jest ciężka praca. Dlatego nie przekopiowałem tego newsa centralnie na chama (bo to by było faktycznie skur...), tylko oparłem się na nim i ubrałem go we własne słowa
Do tego dla przyzwoitości i z szacunku zawsze dodaje źródło skąd czerpie daną wiadomość, więc nie ściemniam, że to ja wyszukałem ten artykuł np. w The Hollywood Reporter i jaki to ja jestem boski
Teoretycznie faktycznie mógłbym 'polać troszeczku wody od siebie', tylko jaki to ma sens ? Jak to już wspomniał Squonk - nie każdy musi być subskrybentem Filmwebu i odwiedzać często ten serwis, a na ten przykład na Schronie bywa często. Dlatego pomyślałem, że od czasu do czasu mógłbym podzielić się jakąś informacją w naszych ulubionych klimatach z innymi użytkownikami :p I tyle chciałem powiedzieć w tym temacie.
Tak sobie myślę, że jak Christian Bale będzie nieustannie ratował świat to skończy jak Heath Ledger. Bo chyba te jego nerwowe wybuchu to nic innego jak stres i przemęczenie, jakie zawodowi aktora zawsze towarzyszy.
Tym bardziej, że to nie jego pierwszy wyskok. Ostatnio zdaje się, rzucił się nawet na swoją rodzinę. Mimo wszystko to normalne w zawodzie aktora i takich sytuacji można wymienić na pęczki - choćby przykład Russella Crowe'a, który musiał iść do kliniki psychiatrycznej z powodu problemów z agresją. Miejmy nadzieje, że to przemęczenie, a nie sodówka, która uderzyła mu do głowy z nadmiaru kasy i ról :'d Tym niemniej aktorstwo to jednak nie łatwy kawałek chleba.