Jaki jest sens wydawania zina, jeśli ma się stronę internetową, na którą można wrzucać materiały ku ogólnej uciesze gawiedzi? No właśnie, ja też nie wiem. Można powiedzieć bez ogródek (a ogródki teraz ładne, kwitnące), że to wręcz głupie. No cóż, nie wszystko musi być mądre. Przypomina to po trosze dyskusję o pięknie i użyteczności. Piękne rzeczy nie są użyteczne, a rzeczy użyteczne być może czasami bywają piękne, ale z pewnością nie jest to kategoria piękna klasycznego. I tak na przykład opakowana jeszcze w plastikową, przezroczystą powłokę szczotka do czyszczenia muszli klozetowej, potocznie zwanej kiblem, jest piękna, dopóki jest zapakowana (bo błyszczy się i lśni, a nawet można nią się podrapać po plecach, jak się rozpakuje), natomiast szczotka użyta raz traci całe swoje piękno, ale za to zyskuje użyteczność realną (a nie tylko potencjalną) i doświadczenie, o ile wyznajemy hilozoizm i wierzymy, że we wszystkim tkwi dusza lub też rozum. Przypomina to niejako cnotę, która, raz stracona, nie może już być odzyskana. Tak powiedział Sokrates i, moi drodzy, miał absolutną rację. Oczywiście cnota wtedy nie była tylko wątłą błoną wewnątrz kobiety, ale ogólnie pojętym pierwotnym dobrem, albo dobrem nabytym, tkwiącym w człowieku, dopóki ten nie zaprzeczy swojemu człowieczeństwu, czyli właśnie nie straci cnoty. Kruchość cnoty i piękna jest więc wystarczająco widoczna. Należy zatem o nie dbać. A co to ma wspólnego z zinem? A co za różnica, tego zina w ogóle nie powinno być!
Więc oto on: