W poniedziałek w
TokFM prowadzący program zadawali swoim gościom pytania, jaką to książkę ostatnio przeczytali. Nie, nie chodziło tu lans, że miało się w łapach to czy tamto, ale o sam fakt, że
się coś czytało.
I teraz wiecie, jaką płytę można by włączyć. Że Polacy nie czytają, że książki drogie, że Ojczyzna nałożyła wyższy VAT, a nawet, że to wszystko wina Tuska. A ja powiem, że też nie czytam książek. I że się czuję w sumie trochę głupszy, niż byłem w czasach gdy czytałem słowo drukowane. Nie czytam książek, gdyż mam ich eee... No ponad z kilkaset i nawet nie wiem co z nimi zrobić. Nie czytam książek, bo już się ich dość naczytałem, a nie lubię udawać sam przed sobą, że jestem mentalną niewinną dziewicą, idącą z drżeniem nóg na spotkanie ze swoim wymarzonym oblubieńcem. A tak chyba powinienem się zachowywać wedle ludzi z wydawnictw, rzucających ciągle to nowe tytuły na rynek. Konsumuj, czytaj, co raz więcej i więcej. Podobnie jak w przypadku gier, komputerów czy sprzętu audio - ciągle kupuj coś nowego, ciągle trzymaj rękę na pulsie.
A ja mówię NIE. Zamiast książki wolę sobie wyjść na dwór i posłuchać śpiewu ptaków czy powałęsać się po okolicy, w nadziei na spotkanie jakiegoś dzikiego zwierzaka. Spieprzający w krzaki zając jest znacznie ciekawszy, niż
kolejna wielka - podzielona na kilka części - powieść, wielkiego pisarza, wydana w grubej cegle.
No wiem, że marudzę, wiem też, że aż mnie swędzi by się pożalić trochę, co to za wydarzenie sprawiło, że książki jako takie mi się znudziły. Przeżyłem głód polskiej literatury fantastycznej, przeżyłem rewolucję, którą zapoczątkował
Robert J. Szmidt, wydałem sporo pieniędzy na książki autorów, których dzięki czasopismo byłego Ojca Redaktora, ale z czasem przestało mnie to bawić. I nie chce mi się sięgać po te same historie, wydawane pod innym szyldem.
Ale z drugiej strony czuję jakiś niepokój, że nie robię dobrze, że brak kontaktu ze słowem drukowanym mnie ogłupia. Że nie sięgnę po jakiegoś Coelho czy opisy abstrakcyjnych kopulacji w stylu Gretkowskiej lub Żuławskiego, że prędzej czy później wrócę do fantastyki, jeśli będę chciał sięgnąć po co fabularnego. Chyba, że stanę się tak głupi i schamiały, że jedyną literaturą zostanie dla mnie rozkład jazdy pociągów.
Piszę to wszystko w takim - jak zawsze z reguły - głupawym tonie - ponieważ równie głupawe jest dla mnie podnoszenie kwestii czytelnictwa w Polsce. To takie klasyczne mielenie tej samej buły, bez sensu, celu i wizji, byle tylko mielić. Tymczasem od lat nic się nie zmienia gdy chodzi o przymus czytania tzw. "lektur", politykę dystrybucji książek stosowaną przez molochy w rodzaju sieci Empik. Albo też zmienia się na gorsze - co znam już od środka - gdy chodzi o promocję konkretnej tematycznie literatury wśród docelowej grupy fanów. To, że mimo upływu roku, nadal siedzi mi we łbie historia z powieści Metro 2033, to skutek wyjątkowej promocji tej książki na naszym rynku, czego nie można niestety powiedzieć o w większości innych tytułów. Teraz więc jeszcze zacznijmy jakaś ogólnopolską akcję społeczną i
czytajmy książki. Nie zadawajmy pytań po co i dlaczego, tylko czytajmy, raz, dwa, już teraz.
Choć jakbym był mały i nie czytał sobie książek o zwierzątkach, to bym nie potrafił rozróżnić zająca od dzika, więc można by uznać, że czytanie w pewnym wieku ma sens. W związku z tym, tych którzy dotrwali do tego miejsca poinformuję, że nasi koledzy z portalu
Kawerna widzą sens by ratować czytelnictwo w Polsce. Założyli więc na najbardziej chyba czytanym medium przez młodych Polaków i Polki -
Facebooku - akcję, mającą promować czytelnictwo i wydawnictwa. I stosują nawet demagogię w postaci wydawania kasy na piwo czy pizzę... A napiłbym się nawet jakiegoś dobrego...
Cholera nie wiem co o tym myśleć, bo mając kilkaset książek, nie chcę mieć ich tysiąc kilkaset przy świadomości, że odjąłem sobie od ust pizzę i dobre piwo, oraz uratowałem jakieś wydawnictwo. No bo kto mi da jeść jak będę głodny, no nie? Ale może Wy macie inne zdanie na ten temat, może w ogóle jakieś macie w przeciwieństwie do mnie. I w związku z tym moralnie, finansowo czy jakoś tak wesprzecie kawernową akcję.
Ratujcie kulturę czytania: kupujcie i czytajcie książki!