"Napijmy się" idealnie pasuje do dysput politycznych, ponieważ:
1. Polityka w Rzeczpospolitej od pewnego czasu nieodmiennie wiąże się z alkoholem, a alkohol z polityką. Trzeba pić, żeby słuchać polityków i trzeba pić (albo być głupim, co jeszcze nie zostało do tej pory ustalone), żeby być politykiem i mówić jak polityk.
2. Polski sejm przypomina namiot cyrkowy pełen pijanych klaunów.
3. Picie w świetle prawa nie dotyczy polityków, których immunitet maluje wokół ich pustych głów aureolę, a ludzi, których potrącili spycha w otchłań biurokracyjnego potępienia i raczej woli widzieć ich jako napastników, którzy rzucali się na pędzący z prędkością większą niż 100 km/h samochód w celu nielegalnego przeniesienia własności pojazdu na siebie (bo prawo uważa, że ludzie są tak głupi jak politycy tworzący to prawo, więc nikt nie wpadnie na pomysł, że auto łatwiej ukraść, kiedy stoi).
4. Bo alkohol niszczy nieodwracalnie komórki mózgowe i podejrzewa się, że politycy musieli zażyć go w ilościach przekraczających ludzkie pojęcie.
5. Ostatnim powodem jest to, że założenie osobnych tematów na politykę, filozofię, higienę osobistą, planowanie społecznych rewolucji i tym podobne byłoby zbyt bezpośrednie w stosunku do czytelników. No bo jak sobie wyobrażacie temat o polityce: "Tutaj piszemy o polityce"? Większość ludzi byłaby speszona, że tak bezceremonialnie (bez wstępu) od razu przechodzi się do tego nieprzyjemnego tematu. Należy sprawić pewne pozory subtelności, zanim zacznie się rozmawiać o rzeczach poważnych