Nie zgadzam się z twierdzeniem, ze można być trochę pedałem, lub trochę Bi.
Jeremi Clarkson powiedział: "Nie jestem gejem, ale NazwiskoPowszechnieZnanegoAmantaKtóreWyleciałoMizGłowy...".
Ja tu muszę się zgodzić z Rezro. U stworzeń uczących się od rodziców istnieje ewolucja kulturowa i mnóstwo rzeczy jest wyuczonych i wdrukowywanych, choć nieraz również z instynktem. Małe ptaki za rodzica uznają świadka narodzin. Silna potrzeba podążania za tym czymś jest dziedziczna, ale sama interpretacja za czym nie. Przy hodowaniu małych niedźwiedzi trzeba żreć dzikie trawy i jagody im dawać małym wąchać co się żuje, inaczej wypuszczone na wolność zdychają z głodu w lesie pełnym żarcia. Podobnie nasze konwenanse, upodobania płciowe i różne preferencje różnych płci są wynikiem nie tylko rzeczy wrodzonych, ale również wyuczonych. Choć niektóre mnie wkurzają. Chciałbym sobie popylać po mieście w lecie w sukience, bo jest lekka, przewiewna i praktyczna, ale sama myśl o reakcjach jakie bym wzbudził u innych ludzi... Makabra
Głupi zwyczaj spowodowany dominacją państw protestanckich i mentalności purytańskiej...
Wydaje mi się, że popęd płciowy jest tak samo definiowany u ludzi jak interpretacja rodzica u kaczek. W pewnym momencie organizm szuka obiektu pożądania i to nasza interpretacja go nadaje. Poszlaką tego geje i fetyszyści, istoty skazane potencjalnie na wymarcie, a jednak istniejące.