Wydaje mi się, że ogólne wasze pianie z zachwytu nad Tormentem, bierze się z tego, że gra osadzona jest ni to w fantastycznej ni to ogarnienie zagłada rzeczywistości, gdzie występują jakieś takie zombie podobne maszkary. Ok. Gra jest dobra, wcale nie twierdze, że nie, ale pisać takie herezje o Baldurach to nie wypada. Trzeba zdać sobie sprawę, że gdyby nie Baldur, to pewnych gier, które pojawiły się znacznie później byśmy nie widzieli, to tak jakby teraz o Matrixie powiedzieć, że to kiła i kaszana nie biorąc pod uwagę jego rewolucjonizującego odcisku na kinematografie świata. Baldur to właśnie taka rewolucja, która pozwoliła na powstanie innej maści gier. Oczywiście, gdy młodzież patrzy na tą grę właśnie teraz to na pewno nie będzie ona czymś wspaniałym no, ale dzisiejsza młodzież nie ma takiej wyobraźni jak ta kiedyś sięgająca po Baldura pierwszy raz. Dlaczego nie, pewnie dlatego, że wszystkie nowe gry to praktycznie filmy interaktywne, które wszystko graczowi podają na tacy, a zamiast ruszyć w nich makówką trzeba szybko ruszać padem, myszą i klawiszami. Który dzieciak grający teraz w różnej maści napierdalanki przeczytał Conana, Kane czy Wiedźmina.